Tatuaż na oponie, czyli jak jeszcze bardziej dopieścić Ducati Diavela
Ciekawe, czy bolało.
Kojarzycie Diavela? To ten cruiser Ducati o którym wszyscy tyle mówią. Okazuje się, że oprócz wersji Carbon, AMG i Rizoma można ten sprzęt dopieścić jeszcze bardziej. Pirelli, jedyny i oficjalny dostawca opon do Diavela otworzył w Mediolanie swój flagowy salon „Pzero” i z tej okazji uroczystość była uświetniona Diavelem w wersji „The Holy Trinity Project” (Diabeł i Św. Trójca?). Dużo włókna węglowego, seksownych dodatków, bla, bla, bla. Zdecydowanie najbardziej ciekawym elementem demonstracyjnego motocykla jest jego opona z… tatuażem. Wykonał go Scott Campbell, który najwyraźniej jest kimś w rodzaju Krzysztofa Pendereckiego tatuażu. Guma z jego dziełem prezentuje się oczywiście zjawiskowo, choć jej przyczepność i zdolność bieżnika do odprowadzania wody można poddać w wątpliwość. Aż szkoda palić...
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeJa bym to raczej skaryfikacja nazwal... A Boczo wyslac na doksztalcanie ;) I niech sobie wreszcie ta2 zrobi to bedzie wiedzial czym jedno od drugiego sie rozni :P
OdpowiedzTypowo polskie pier.. marudzenie nic nie wnoszenie.. ihaaa!
Odpowiedzzawsze mi się wydawało że tatuaż to się robi przez wstrzyknięcie barwnika a przez wycinanie ale ja się widocznie nie znam ani na moto ani na tatuażach
OdpowiedzJak widać głupota nie zna granic. A Ducati Diavel to badziewie.
OdpowiedzTypowo włoskie - na pokaz, bez sensu. Jakos nie powiekszyło to mojej symaptii ani do Pirelli ani do Ducati:/
Odpowiedz