Jak donosi oficjalny portal Isle of Man TT, rząd wyspy Man (będący właścicielem praw do TT) rozpoczął poszukiwania promotora, który podjąłby się stworzenia światowej serii wyścigów ulicznych pod wspólną nazwą TT World Series.

Założenie tego pomysłu jest takie, aby zorganizować na terenie całego świata sześciu wyścigów w stylu TT, w których startowałaby 20-30 klasowych zawodników w kategoriach Superbike, Supersport oraz Superstock. W przeciwieństwie do zawodów na Man, które są właściwie jedną wielką czasówką, miałyby one wspólny start, przez co bardziej przypominałyby chociażby Ulster GP.

Seria miałby ruszyć w roku 2017. Już teraz ewentualnych chętnych zaproszono do składania ofert. Matt Wilson z agencji The Sports Consultancy zachwala pomysł, zupełnie jakby chciał go komuś sprzedać:

"Wyścigi Isle of Man TT to jedna z najwspanialszych światowych marek sportowych, zawierająca w sobie ikoniczną spuściznę, najlepszą technologię oraz silne wartości marki. Wierzymy, że w tym projekcie jest ogromy, niewykorzystany potencjał i w imieniu rządu Isle of Man czekamy na wybór promotora, który podziela wizję rządu i który wprowadzi imprezy TT na nowy poziom, zwiększając komercyjną atrakcyjność wyspy."

Padają też konkretne liczby. W roku 2014 transmisje z Isle of Man TT transmitowano do 130 krajów, produkując 402 godziny globalnych transmisji telewizyjnych. Impreza dotarła do 26 milionów widzów i wygenerowała wartość marketingową na poziomie 13 milionów funtów. Jak to policzono? My nie wiemy, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że w porównaniu z mistrzostwami świata organizowanymi przez FIM mówimy tutaj raczej o drobnych kwotach.

Z drugiej jednak strony na świecie istnieje już teraz wiele wyścigów ulicznych. Wystarczy chociażby wspomnieć Macau GP, Ulster GP, czy nawet zawody w nieodległym od nas czeskim Terlicku. Może spięcie takich imprez w jedną serię rzeczywiście ma komercyjny i sportowy sens? Przekonamy się o tym już niebawem.