Suzuki Quad Adventure w Lubiechowej
Będąc na ostatniej edycji SQA w Sudetach chciałoby się wykrzyczeć „Hura, ale było pięknie!!!"
A to przede wszystkim za sprawą trak magicznego miejsca, jakim są okolice Złotoryi i przepięknej pogodzie, która towarzyszyła przez dwa dni wszystkim zebranym właścicielom quadów marki Suzuki.
Do Lubiechowej już od piątku zjeżdżali miłośnicy quadowej jazdy w terenie. Niektórzy poza quadem przywozili całe rodziny. Tradycyjnie w sobotni poranek rozpoczęła się odprawa i omówienie tego, co czekało uczestników. Cel stanowiła trzydziesto kilometrowa trasa do pokonania, według roadbooka. Dla większości uczestników była to pierwsza możliwość zasmakowania na prawdę górskiego off-roadu. Na malowniczym szlaku nie brakowało stromych podjazdów usłanych głazami. Dla gości oczekujących większych skoków adrenaliny zostały przygotowane odcinki specjalne. Na nich droga wytyczona taśmami stanowiła twardszy orzech do zgryzienia. Do pokonania były potężne zwalone drzewa, błota i głazy. Tam przy przeprawach pracowały całe zespoły. Wszystko oczywiście pod okiem instruktorów chętnych w każdym momocie do pomocy. Dla uczestników ceniących sobie ponad błoto turystykę na malowniczych Sudeckich szlakach rozmieszczono szereg punktów do odnalezienia. Były to identyfikowane ze zdjęciami zabytki i inne ciekawe miejsca oraz ukryte w terenie znaki. Przy pięknej pogodzie czas na quadach płynął szybko. Wszyscy zjeżdżający do bazy na gorący posiłek, nie kryli zadowolenia z jazdy i jak najszybciej pragnęli wracać na trasy. Często nie było to takie proste, ponieważ na łąkach okalających ośrodek w Lubiechowej czekały kolejne atrakcje. Jedną stanowił tor, na którym można było testować Quady Suzuki zarówno 4x4, jak i te z napędem na tylną oś. Trasa toru właśnie z myślą o różnicach sprzętowych posiadała rozjazd z drogowskazem tak, aby nikt nie przecenił możliwości swoich i pojazdu. Z torem quadowym sąsiadował inny tor, na którym uczestnicy mogli się ścigać do upadłego na przygotowanej trasie w Pucharze Suzuki RC. Nie brakowało spektakularnych kraks, a prędkości na torze sięgały kilkudziesięciu kilometrom na godzinę.
Nikomu się jednak nic nie stało, bo maszynami będącymi do dyspozycji zawodników były spalinowe modele zdalnie sterowane. Te wcale nie małe pojazdy są zdolne do przekraczania 100 km/h, a maksymalną prędkość osiągają szybciej niż prawie każdy prawdziwy samochód sportowy. Przez cały dzień warczały małe samochody, a niektórzy startowali po kilka razy żeby poprawić wynik. Po intensywnym dniu wszyscy uczestnicy zasiedli do wspólnej biesiady i podziwiania filmów oraz zdjęć z terenowych szlaków.
Drugiego dnia po śniadaniu, kto żyw zrywał się, żeby wyjechać na kolejne kilometry przygotowanej przez organizatorów trasy. W ruch poszedł nowy roadbook.
O tym jak wspaniały potencjał tras czekał na właścicieli quadów Suzuki świadczy to, że wielu z gości nie chciało zakończyć jazd wraz z końcem imprezy i zostawało na szlakach do późnego popołudnia. Kolejne spotkanie SQA już na wiosnę.
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze