Stunt Cup w Koszalinie - na dobry pocz±tek
Stunt Cup Koszalin... 650 km drogi, pogoda w mocną kratkę, zimne morze, zdrapki na wszystkich kończynach i silnik z urwaną korbą. Ciekawe jakim cudem tak dobrze wspominam ten weekend?
W dniach 11-12 lipca odbyły się pierwsze zawody Stunt Cup. Organizatorem był Koszaliński Motopark. Konkurs został podzielony na 2 kategorie. Klasę do 550ccm, w której startowało 12 zawodników oraz powyżej 550ccm z 16 stunterami na liście. Słyszałem wiele opinii o tym weekendzie w tym część niezbyt pochlebnych. Czy słusznie krytykowano organizatorów? Szczerze to hgw...
Fajny klimat
Zawody odbywały się na prostej startowej toru kartingowego. Fajny klimat wprowadzało ukształtowanie terenu na którym znajduje się obiekt. Małe wzniesienia i mocno profilowane zakręty dawały fun podczas jazdy po torze. Minimalnie za wąski pas nadrabiał dobrą przyczepnością i równą nawierzchnią. Plus dla Motoparku za małą infrastrukturę. Widać zaangażowanie osób pracujących na tym obiekcie w to, żeby tor był w miarę swoich możliwości jak najbardziej profesjonalny. Pozornie niezauważalne akcenty dla zwykłego obserwatora jak pole namiotowe, zadaszone trybuny, możliwość korzystania z pryszniców, zmieniarka do opon, czy nawet głupia pasta BHP przy umywalkach składały się na pozytywne odczucie całokształtu. Jeśli macie ochotę przekonać się o tym sami na pewno będziecie odpowiednio przyjęci przez obsługę obiektu.
Weekend dla niektórych rozpoczął się już w piątek. Do godziny 20.00 udało się nam potrenować na torze, jednak ciśnienie na jazdę pozostało. Stwierdziliśmy, że przetestujemy cierpliwość obsługi pobliskiego marketu wykorzystując ich parking i ku naszemu zdziwieniu przez jakieś cztery godziny nikt, ale to nikt nie miał nic przeciwko. Ludzie na północy tolerancji się nauczyli, czy co? Wiele punktów dla nich za to...
Sobota
Tak czy inaczej, nie pojechaliśmy tam dla przyjemności i w sobotę z rana rozpoczęły się eliminacje. Dodatkową atrakcją była ekipa drifterów. Układ był prosty. 30 minut stuntu, 30 minut driftu i tak cały dzień. Wszystko szło by pięknie i sprawnie, gdyby nie nasze wspaniałe polskie lato. Deszcz zaczynał i przestawał padać jakieś 3 miliony razy. Jak tylko pokazywał się suchy asfalt wypuszczani byli kolejni stunterzy, w momencie gdy był mokry drifterzy ślizgając się po całym torze suszyli go dla nas. Tego dnia udało się zrealizować przejazdy w klasie poniżej 550ccm oraz 10 przejazdów w klasie regulaminowej (pow. 550ccm), dopóki nie rozpadało się na dobre... Przez zmienne warunki ciężko było oszacować kto będzie walczył o czołowe miejsca, poza tym najważniejszym: pierwszym. Łukasz FRS pokazał, że ma wyj...ne na wąski tor i niesprzyjające warunki i rozłożył sędziów na łopatki robiąc po prostu wszystko. Combosy w linii prostej jak i w kółkach, w tym high-chair circles, dzikie drifty i agresywne stopale nie pozostawiły nikomu wątpliwości kto w ten weekend będzie błyszczał. Na mokrym szaleli skuterowcy, lekkie sprzęty i młodzieńczy absolutny brak rozwagi powodował, że nie zwracali oni uwagi na warunki i dawali w opór swoimi piździkami. Oczywiście jakąś godzinkę po odwołaniu dalszej części eliminacji wypogodziło się i znowu mogliśmy dać sobie upust na przyjaznym parkingu pod centrum handlowym. Wieczorne manewry miały relaksacyjny klimat wliczając w to spokojną turystyczną przejażdżkę z Tomkiem 600 do Mielna, pozdrowienia dla Policji...
Niedziela i finały
Niedziela. Słońce. Nie może być... Dobra pogoda towarzyszyła nam cały poranek, do momentu kiedy nie wskoczyliśmy na motocykle, żeby dokończyć eliminacje i zaraz po tym rozegrać finał. Na szczęście tego dnia chmury tylko straszyły i wszystko poszło elegancko.
Suchy asfalt pozwolił wszystkim rozkręcić się na maksa. Klasa do 550ccm wywarła na mnie naprawdę fajne wrażenie, widać jak szybko się wszyscy rozwijają i to w maksymalnie zróżnicowanym kierunku, kreatywność młodziaków nie zna granic i chwała im za to. Żałuję, że nie widziałem końcówki przejazdu Repsola, gdyż podobno w bardzo dobrym stylu spektakularnie przewrócił się na twarz wykonując tzw. scyzoryk stoppie, czyli błyskawiczne obrócenie motocykla o 180stopni przez oś przedniego koła. Czekamy aż piździkowcy przez zimę wyposażą się w motocykle i będziemy mieli fantastyczny chaos na przyszłorocznych zawodach.
Niech żyje Bożena!
Nie możemy też zapomnieć o historycznym momencie, czyli pierwszej Bożenie startującej w zawodach stunterskich. Nie dość, że lata na jednym kole jak zła, to na dodatek robi to na CB500, czyli sprzęcie na pograniczu klas. Niestety w sobotę musiała startować w deszczu, walczyła twardo jednak duża masa Hondy i łysa opona z tyłu nie dawały szans na wyrwanie jej na koło. Mimo wszystko poszan na maksa dla tej dziewczyny!
Psy
Co do klasy uporczywie nazywanej przez komentatora „psami", czyli pow. 550ccm. Nie działo się mniej. Starty odbywały się w odwrotnej kolejności do zdobytego miejsca w eliminacjach. Emocje klasycznie rosły z przejazdu na przejazd. Szczególną uwagę zwrócił przejazd Kabana w iście psychopatycznym stylu terroryzował zarówno bariery ochronne jak i sędziów. Człowiek bez strachu w oczach i prawdopodobnie Boga w sercu. Tarcie z nogami przez kierownice stelażem który znajduje się poza pionem motocykla to trick, który mało osób na świecie wykonuje. Do tego ostre palenie i dzikie coastery na hand brake'u zrobiły na mnie mocne wrażenie. Zaraz po nim startowałem ja, przejazd zakończyłem niespodzianką dla czołowej piątki. Moje 954 stanowczo sprzeciwiło się coasterom na odcinie i szarpaniu manety wypluwając korbę przodem , rozlewając gorący olej na prawie całą szerokość toru. Takie małe utrudnienie dla czołowej piątki. Tomkowi 600 ewidentnie nie leżał obiekt i nie pokazał swoich umiejętności w pełni, szkoda, bo każdy z nas wie, że mógł się znaleźć zdecydowanie wyżej w klasyfikacji. Reszta zawodników już dała w opór. W ich przejazdach nie brakowało niczego. Mok jak zwykle szokował jak sprawnym można być i jak dynamicznie można jeździć będąc poważnym, aczkolwiek radosnym 40-latkiem. Młody 125, jak to on, skakał combosy w obłędzie jednocześnie mocno angażując się w oprawę swojego przejazdu niezliczonymi gestami i niestandardowymi zachowaniami. Dwóch ostatnich zawodników natomiast pokazało co to znaczy mieć umiejętności techniczne. Mega opanowanie 636 w cyrklach Maćka DOP, który ostatnio reprezentuję ekipę SHS owocowało najlepszymi no-handerami zawodów. Do tego chirurgiczne drity oraz nawrotki przy stoppie zdecydowały o tym, że to on jako pierwszy musiał ustąpić miejsca Łukaszowi z ekipy FRS. Ostatni przejazd zawodów był już na iście światowym poziomie. Najmłodszy z braci Bełz nawet nie pozwolił pozostałym zawodnikom zbliżyć się do swojego wyniku w klasyfikacji generalnej. W tym starcie nie brakowało absolutnie niczego. Łukasz w końcu zaczyna oswajać się z tremą związaną ze startem w zawodach. Utrzymując takie tempo rozwoju i ułożenie psychiki pod starty w zawodach na pewno zaowocuje tym, że będziemy mieli kolejnego polskiego reprezentanta, który będzie walczył o wysokie miejsca na ogólnoświatowych eventach.
Wnioski
Sam konkurs zapewnił nam dużo emocji tego weekendu. Wiadomo, że w związku z tym, że była to pierwsza tego typu organizowana impreza przez Motopark musiały pojawić się minusy. Weselna oprawa muzyczna i komentator wyrwany w kontekstu, który przez mikrofon nadawał wszystko, co mu podsunęła komisja sędziowska powodowały wiele śmiechu, ale przeszkadzały niewielu osobom. Poważnym niedociągnięciem jednak był brak nagród pieniężnych dla czołowych zawodników. Wiadomo, że nikt nie spodziewał się kokosów, jednak symboliczne kwoty, które choć częściowo zwróciłyby koszty dojazdu byłyby jak najbardziej na miejscu. Przyjmijmy, że było to niedociągnięcie spowodowane niewiedzą organizatorów o tym, że sponsorzy to obce zjawisko w stuncie i każdy z zawodników dotarł na miejsce na swój koszt. Z rozmów ze stunterami mogę powiedzieć, że mimo kilku minusów każdy będzie dobrze wspominał tą imprezę. Motopark zapewnił nas o tym, że kolejne edycje na pewno się odbędą i tym razem wszystkie aspekty zostaną dopięte na ostatni guzik.
Trzymam za słowo i do zobaczenia za rok.
Wyniki oficjalne:
Klasa regulaminowa pow. 550ccm:
1. ŁukaszFRS - Łukasz Bełz - 1173 pkt
2. MaciekDop - Maciej Bielicki - 977 pkt
3. Młody 125 - Michał Pakos - 954 pkt
4. Mok - Tomek Mokosiński - 921 pkt
5. Tomek600 - Tomasz Dudziak - 805 pkt
6. Simpson - Andrzej Drzymulski - 793 pkt
7. Kaban - Piotr Piotrowski - 774 pkt
8. Procent - Dawid Marach - 761 pkt
9. Ostry - Krystian Piaścik - 726 pkt
10. SebaFRS - Sebastian Bełz - 717 pkt
11. Beku - Wojtek Kozioł - 687 pkt
12. Maty - Mateusz Kędziora - 678 pkt
13. Kuba9449 - Jakub Płoński - 648 pkt
14. KiKaC - Michał Kozioł - 611 pkt
15. TomekCBR - Tomek Panuś - 561 pkt
16. ReMIK - Remigius Knitter - 466 pkt
Klasa do 550ccm:
1. Liczbon - Hubert Liczboński - 872 pkt
2. Repsol - Dawid Wolski - 805 pkt
3. Panczo - Bartek Panek - 744 pkt
4. Radziu - Radek Laszczkowski - 719 pkt
5. Mrugal - Jakub Mrugalski - 715 pkt
6. Mayday - Michał Hirsch - 708 pkt
7. Szacman - Jakub Szecówka - 699 pkt
8. Dawidek102 - Dawid Dudkiewicz - 661 pkt
9. Fornal - Rafał Fornalczyk - 506 pkt
10. Kazik - Sebastian Gąsiewski - 429 pkt
11. ManiaCR - Monika Koch - 309 pkt
12. Kostuch - Mateusz Kostyk - 103 pkt
Najlepszy Trick Stunt Cup 2009: Simpson - strzał z korby, a w konsekwencji zabicie psa
|
Komentarze 3
Poka¿ wszystkie komentarzejesli ktos ma linka do strza³u z korby Simpsona prosze o gg:1663690
Odpowiedzszkoda ¿e nie ma filmów z przejazdów tylko sme zdjêcia
OdpowiedzDla mnie stunter13 jest prwdziwym mistrzem, widzalem go na stunt german open w tym samym czasie.
Odpowiedzktos zamawial wazeline? ;>
Odpowiedz