Stonhenge - wycieczka po³±czona pasj±... do dwóch kó³ek i rozwoju duchowego
Miejsce, które kryje wiele tajemnic zawsze jest dobrym celem do odkrywania tajników jednośladowej turystyki
Niedzielny poranek, Suzuki GSX 600R i Subaru Impreza Wrx Sti gotowe do drogi...Londyn powoli budzi się do życia, a raczej...jego zwierzęca część, bo imprezowicze śpią lub przemieszczają się do nowych klubów. Jest godz. 9:30 rano, powoli ruszamy z centrum. Mapa przygotowana w razie wątpliwości. Wyjeżdżamy na autostradę M3 i kierujemy się nią do zjazdu, na drogę szybkiego ruchu A303. Drogi są przejezdne, mało katamaranów. Od czasu do czasu puszczam wodze fantazji i odwijam manetkę...Dźwięk silnika na wysokich obrotach to jest to. W końcu po 1h i 15 min. zjeżdżamy na A344. Otwarta przestrzeń, same pola dookoła i w końcu cel. Zjeżdżamy na parking który jest... za darmo, to coś nowego, bo zazwyczaj trzeba bulić. Tajemniczy krąg monolitów znajduje się 15km na północ od Salibury. Miejsce owiane tajemnicą. Dla wielu jest archetypem tajemnic przeszłości.
Od pewnego czasu wchodzenie pomiędzy głazy jest zakazane, także dla "druidów". Turyści są więc pozbawieni tajemniczego widowiska, które odbywało się co roku w nocy z 21 na 22 czerwca. Samozwańczy "druidzi" inscenizowali na oczach zafascynowanej publiczności nadzwyczajne misterium letniego przesilenia. Okryci szerokimi szatami z kapturem, w jednej ręce trzymali gałązkę jemioły, w drugiej kolorowe proporce. Spektaklowi towarzyszyły "pieśni druidów". Stowarzyszenie Druidów i wyznawcy New Age przybywali tu, by świętować nadejście lata i ... toczyć regularne walki z chroniącymi unikalny zabytek policjantami. Wejście za bramę obiektu kosztuje 7.90f, w cenę wliczony jest przewodnik w kształcie telefonu komórkowego. W jego towarzystwie spaceruje się ścieżkami wokół kręgu. Informacje są nagrane w wielu językach, m.in. niemieckim, hiszpańskim, japońskim. Polskich przewodników jeszcze nie uruchomiono, trzeba się więc zdać na znajomość któregoś z języków obcych albo ograniczyć do patrzenia na tajemnicze głazy. Można także puścić wodze fantazji i przy pomocy jednej z teorii przenieść się w marzeniach do świątyni, obserwatorium astronomicznego czy królewskiego pałacu Stonehenge. Stonehenge urosło wręcz do miana najbardziej kontrowersyjnej prehistorycznej budowli kraju i pewnie nigdy nie dowiemy się, czy było to miejsce składania rytualnych ofiar, świątynia słońca, obserwatorium astronomiczne czy też pałac królewski, który nieudolnie naśladował architekturę rzymską. A może "winę" za tajemniczość przypisać kosmitom? Niejednokrotnie przecież głoszono, że Stonehenge to lądowisko dla pojazdów, którymi przybywały na naszą planetę istoty pozaziemskie.
Przyczyn budowy tajemniczego kręgu trudno dociec, jednak sam proces powstawania Stonehenge, dzięki najnowszym metodom badawczym, można już w miarę dokładnie określić. Wiadomo na pewno, że budowlę wznoszono fazami, które dzieli nawet tysiąc lat. Najpierw, około 3050 lat p.n.e. istniał tam tylko okrągły rów z okalającymi go pionowo ustawionymi kamieniami. W środku kręgu znajdował się kopiec i 56 zagłębień, których używano w pewnym okresie do przechowywania kremowanych prochów ludzkich. Doły kopano prymitywnymi narzędziami wykonanymi z rogów jeleni czy kości bydlęcych. Około tysiąca lat później wzniesiono pierwszy krąg z kamieni, których było aż 80. Potężne dolerytowe bloki transportowano z odległych aż o 385 km gór Prescelly w południowej Walii. Niektórzy archeolodzy sugerują, że głazy mógł przynieść z walijskich gór lodowiec podczas ostatniego zlodowacenia, ale teorię tę podważa brak na Równinie Salisbury jakichkolwiek innych śladów działalności lodowca. Jak transportowano kamienne olbrzymy? Trudno to sobie wyobrazić, bo niektóre z nich mają ponad 7 metrów wysokości i ważą 40 ton. Prawdopodobnie używano tratw. Spławiano ciężary do morza, potem prawie połowę drogi pływały one blisko brzegu Walii, by znów znaleźć się w korytach rzek. Ostatni kilkudziesięciomilowy odcinek przewożono głazy na drewnianych walcach. Dlaczego sprowadzano budulec aż z tak daleka, oczywiście nie wiadomo?
Pracowano całymi latami, nie używając niczego oprócz lin z bydlęcego włosia, prymitywnych dźwigni i drewnianych wałków. Jedyną "siłą napędową" były ludzkie mięśnie, należy, więc przypuszczać, że podobnie jak przy budowie egipskich piramid, wielu budowniczych okupiło wysiłek życiem.
Zasadnicza faza budowy miała miejsce 1500 lat p.n.e., gdy wzniesiono krąg z 25 trylitów (dwóch ustawionych na sztorc głazów podtrzymujących leżący na nich trzeci) i wewnętrzną podkowę z pięciu trylitów. Te gigantyczne bloki wycięto z piaskowców na Marlborough Downs oddalonych od Stonehenge ok. 30 km. Transport drogą wodną był niemożliwy wykorzystano, więc znowu drewniane walce. Na drodze stanęło jednak wzgórze Redhorn, z pokonaniem którego było zapewne wiele kłopotów. Jak obliczyli współcześni naukowcy, aby wtoczyć na górę jeden 50-tonowy głaz, potrzebne było ok. 500 ludzi! Zanim piaskowe bloki stanęły na pożądanym miejscu, trzeba je było doskonale obrobić. Kamieniarze sprzed 1500 lat do dziś wzbudzają podziw. Kamienie stojące pionowo na przykład są pośrodku nieco szersze, dzięki czemu nie ma się złudzenia wklęsłości. W samym centrum z dolerytów postawiono jeszcze jeden niewielki krąg i podkowę, ale przeznaczenia całości nikt nie potrafi wyjaśnić. Symetria budowli, jej lokalizacja (na lekkim wzniesieniu w płaskiej dolinie, z którego w każdym kierunku widać linię horyzontu), a także ustawienie względem punktów wschodu i zachodu słońca w dniu letniego i zimowego przesilenia zdają się wspierać teorię, że było to kiedyś jakieś obserwatorium astronomiczne, służące do pomiaru czasu. Być może wyliczano tu także zaćmienia księżyca i inne zjawiska astronomiczne. Niektórzy utrzymują, że w kamiennym kręgu zbiegają się linie tajemniczych sił i energii. Inni widzą tu miejsce kultu zmarłych i oddawania czci Słońcu, bowiem kolista forma sakralna kojarzy się jednoznacznie z kształtem Słońca - prastarego symbolu przemijania i zmartwychwstania.
Proces budowy Stonehenge nie był ani prymitywny, ani przypadkowy, a ukształtowanie głazów zdradza doskonałe zrozumienie perspektywy. Wielkie uznanie współczesnych zyskały również zdolności matematyczne dawnych budowniczych.
Tłumy turystów przesuwały się wokół kręgów, więc na prawdziwą medytację nie ma co liczyć.Chociaż to nie zniechęciło mojej dziewczyny, która postanowiła sama sprawdzić moc tego miejsca - usiadła na trawie i poddała się jego urokowi. Jak sama opowiadała, można nawiązać kontakt z osobistymi energiami i duchami tego miejsca. Jednak nie udało się uniknąć dziwnych spojrzeń innych zwiedzających. Na miejscu znajduje się również mały sklepik, w którym można kupić pamiątki. Jest też mała budka z jedzeniem oraz toalety. Na parkingu spotkaliśmy grupę motocyklistów, wszyscy przyjechaliśmy w jednym celu - doświadczyć i odkryć tajemnicę tego miejsca. Godzina była młoda, więc postanowiliśmy ruszyć dalej. Do morza nie było daleko, więc ruszyliśmy w stronę Bouremounth. Tam zjedliśmy obiad, fish and chips. Powrót do domu nie był już tak gładki. Drogi były zatłoczone i zakorkowane. Wiec i tym razem Gixer odniósł sukces. Bez problemu przebiłem się przez korki i pognałem, jak wiatr do miasta. Siedząc w domu kontemplowałem atrakcje dnia, gdy moi znajomi dalej stali w korku. I jak tu nie kochać motocykli?!?
Tekst zredagował: Thrillco
|
Komentarze 10
Poka¿ wszystkie komentarzetaka wyprawa to cos wspanialego.ja startoje prawie co tydzien jesli nie pada.
Odpowiedzzajefajny motor
OdpowiedzChyba tylko idiota powyapdkowy motor na z³om oddaje.... Chyba ze to co napisa³e¶ jest przeno¶ni±
OdpowiedzW pewnym sensie to byla przenosnia. Niewiele z niego zostalo bo po uderzeniu w auto wpadl pod drugie, nadjezdzaja z naprzeciwka. Niewiele zostalo do odzysku. Sporo czasu zajelo mi znalezienie kogos kto by chcial wziac to co z niego zostalo - w takim byl stanie. A za idiote to w realu bys dostal klapsa w zeby...
OdpowiedzBardzo ³adne foty
OdpowiedzA co to za "rozwój" duchowy? Chyba uwstacznienie!
OdpowiedzJa Stonhange zaliczylem za drugim podejsciem... Za pierwszym razem mialem wypadek na A303, 2 mile od celu. Bandit poszedl na zlom (mialem go 10 dni!!!). "Na szczescie" wina byla po stronie ...
Odpowiedz