Spidi Hoodie Armor - lekko i z bajerem
Motocyklowe kurtki, spodnie, buty, kominiarki, rękawice i… bluzy! Testujemy lekką bluzę Spidi dla pogromcy miasta.
Sezon motocyklowy (patrząc za okno) powoli zbliża się ku końcowi. Oczywiście są twardziele, którzy jeżdżą praktycznie cały rok, ale osobiście do nich nie należę. Kiedy jest zimno, mokro i ponuro wybieram pojazdy z dachem i ogrzewaniem. Jednak w lipcu i sierpniu najchętniej łapałbym jak najwięcej słońca i gdy tylko mogę wyznaję mocno kontrowersyjną, włoską zasadę: t-shirt i japonki. Spidi ma w swojej ofercie lekką bluzę z ochraniaczami dla tych, którzy jednak nie chcą mieć przeszczepianej skóry z pośladków na łokcie. Ze Spidi Hoodie Armor spędziłem cały sezon, używając jej w przeróżnych sytuacjach. Czy to przy prasowych prezentacjach, przy codziennych dojazdach do pracy, w końcu nawet w terenie. Z reguły Hoodie było moim najczęstszym wyborem, z kilku powodów.
Spidi Hoodie Armor to nie kurtka, to bluza. Materiałowo przypominająca używane w sportach górskich soft shelle, zresztą działająca na tej samej zasadzie. Hoodie jest wiatroodporna i czasowo wodoodporna (dopóki "trzyma" impregnat), ale w odróżnieniu od wielowarstwowych kurtek, Hoodie nie posiada podpinki czy membrany. W bluzie znajdują się tylko certyfikowane protektory i w sumie tyle. Dzięki temu jednak Hoodie Armor jest niesamowicie lekka (1,1 kg) i bardzo wygodna. Pod względem komfortu nie różni się przesadnie od zwykłej bluzy, co sprawia, że idealnie nadaje się na miasto. Nawet akcesoryjny protektor Spidi Warrior niespecjalnie mi przeszkadzał.
Ciasne ściągacze rękawów chronią przed wpadającym do środka wiatrem, a ściągacz w pasie zapobiega podwijaniu się bluzy. Gruby kaptur nie trzepocze na wietrze (przy racjonalnych prędkościach), zawsze można go spiąć sznurkami. Bluzę można także dość wysoko zapiąć. Co dość zaskakujące, miałem możliwość używania Hoodie Armor przy temperaturach spadających poniżej 10 stopni i dzięki odporności na wiatr, przy miejskich prędkościach nie było tragedii.
Hoodie posiada także odblaskowe napisy Spidi oraz dwie kieszenie. Tych ostatnich mogłoby być więcej, chociażby na wysokości klatki piersiowej. Łapałem się na tym, że po schowaniu portfela i telefonu nie bardzo miałem co zrobić z dokumentami motocykla. Teoretycznie można dodatkowo wyposażyć się w saszetkę, ale świat by się nie skończył gdyby do Hoodie dołożono chociaż jedną kieszeń. Doczepiłbym się jeszcze do faktu, że w Hoodie w skrajnych sytuacjach można się niemetaforycznie zagotować. Gdy temperatura przekraczała 30 stopni, czarny kolor bluzy przyciągał promienie słoneczne jak magnes. Pod światłami, w zakorkowanym mieście robiło się w takiej sytuacji mocno nieciekawie. Inna sprawa, że przy takich temperaturach nie ma idealnego rozwiązania.
Najważniejsze jednak: Spidi wygląda ultra-bajerancko! Bluza jest rewelacyjnie wykonana, dopasowana, ma świetną kombinację kolorów. Do tego zawadiacki kaptur i już możemy czuć się jak najwięksi pogromcy szos z okolicy. W tej materii jest mało produktów na rynku, które Hoodie dorównają. A Spidi zamierzony efekt osiąga prostymi środkami (kontrastujące, czerwone dodatki, kaptur, kusy krój).
Nasza ocena: 4+ (w skali 1-6)
Cena: 589 zł
Dostępne rozmiary: S-XXXL
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeZastanawiam się tylko jak z tą wiatroszczelnością skoro bluza ma wstawki na rękawach z mesh'u? To przez te części meshowe nie przewiewa nic?
OdpowiedzWygląda ciekawie, szukam alternatywy dla pancernej kurtki na krótki przejazdy w mieście. Przy okazji - MAGNES, nie magnez...
Odpowiedz