Śmierć kursanta w Warszawie - koniec śledztwa prokuratury
TVN Warszawa podało, że prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie zeszłorocznego wypadku ucznia jednej z warszawskich szkół jazdy. Kursant stracił panowanie nad motocyklem i poniósł śmierć w wyniku upadku na placu manewrowym.
Wypadek, który wydarzył się w lipcu 2017 roku w Warszawie, jest jednym z najbardziej zagadkowych zdarzeń tego typu. 36-letni kursant zdał już egzamin teoretyczny i był w trakcie odbywania dodatkowych jazd przed egzaminem praktycznym. Kiedy samodzielnie ćwiczył manewry, stracił panowanie nad maszyną i najprawdopodobniej uderzył głową w twardą przeszkodę. Jechał w kasku, który jednak w tym przypadku nie uratował mu życia.
Samego momentu wywrotki i uderzenia nie widział absolutnie nikt, instruktor również znajdował się wtedy daleko od kursanta. Słychać było jedynie szybko wzrastające obroty silnika i nagły huk. Biegli nie byli w stanie oszacować prędkości motocykla w momencie wypadku, nie ulega jednak wątpliwości,że była nadmierna w stosunku do warunków na placu.
O wynikach prowadzonego od lipca śledztwa poinformował Łukasz Łapczyński, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej: "W oparciu o zgromadzony w sprawie materiał dowodowy, a przede wszystkim opinię biegłego z zakresu wypadków drogowych ustalono, że mechanizm i okoliczności zdarzenia jednoznacznie wskazują, że bezpośrednią przyczyną zdarzenia drogowego było niewłaściwe zachowanie motocyklisty, to jest realizowany przez niego sposób jazdy"
Prokuratura umorzyła sprawę, oczyszczając jednocześnie instruktora i wszystkich pracowników szkoły jazdy z jakichkolwiek zarzutów. Choć decyzja nie jest jeszcze prawomocna, wypadek uznano za przypadkowe, nieszczęśliwe zdarzenie.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeA ja się uczyłem na 600 (na kurs dojeżdżałem banditem)i nic się nie stało. Niestety,nieszczęśliwe wypadki się zdążają, z różnych przyczyn. Nie zawsze można winić ani osoby, która doznała wypadku ...
Odpowiedzo cholera, tobie się nic nie stało, gratulacje!!! A ilu się stało? chyba nie o to chodzi, żeby przeżyć kurs? Wam władza może każdy kit wcisnąć i łykniecie jak pelikany.
OdpowiedzI to pewnie jeszcze w Vce bo zgaduję że był to Gladius. Głupota dawać Vkę na 1 moto.
OdpowiedzTu nie wina V-ki tylko instruktora. Psim obowiązkiem instruktora jest cały czas skupiać się na tym co robi kursant. Gladius jest bardzo fajnym i prostym motocyklem do opanowania, warunkiem jest tu dobry instruktor, który potrafi prowadzić kursanta przez kolejne etapy kursu.
Odpowiedz600 na pierwsze moto i takie efekty. Gratulacje panie nowak.
OdpowiedzTak tak nikt nic nie widział pewnie nie chciał widzieć instruktor nie widział a od czego jest niestety są takie szkoły sam sobie jesteś zostawiony, ja miałem takie co rzucał łaciną ...
OdpowiedzI dlatego żyjesz , więc nie narzekaj .
OdpowiedzI dlatego żyjesz , więc nie narzekaj .
Odpowiedz