¦cigacze w "Wyborczej"
Artykuł zaczyna plątanina przerysowanych obaw, spostrzeżeń i wątpliwości dziennikarza, który stara się przenieść fabułę swego artykułu do celi Hannibala Lectera z filmu "Milczenie Owiec". Tkając wątek sensacji rodem z powieści Roberta Ludluma dochodzi do momentu, w którym pozostaje mu tylko przedrukować mniej lub bardziej wiernie to, co mówią bydgoszczanie.
Artykuł można przeczytać pod adresem: http://auto.gazeta.pl/wysokieobroty/1,49503,2122909.html . Zaskakujące jest zdziwienie autora artykułu, gdy widzi na ścigaczach trzy dziewczyny. Widok taki przeczy wizerunkowi użytkownika ścigacza, który w dzień sprzedaje na stadionie XX-lecia organy swoje i swoich kolegów, a w nocy plącze końskie ogony i grzywy.
Wróćmy jednak do wywiadu. Członkowie bydgoskiej grupy zdradzają w nim, dlaczego są jednymi z najlepszych w Polsce. Po pierwsze, trenują "od urodzenia". Po drugie, znają swoje granice. Po trzecie znają ograniczenia kierowców. Po czwarte mają szczęście.
Jest to kolejny dowód, iż użytkownicy ścigaczy są rozsądnymi, myślącymi i ostrożnymi ludźmi, gdyż Ci nierozsądni, nie myślący i nieostrożni już nie żyją.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze