Rekordowe GS Trophy 2016 - relacja
Za nami jedenaste już środkowoeuropejskie spotkanie miłośników bawarskich motocykli sygnowanych logiem GS. Jak było tym razem i czy do imprezy o stałej formule da się wpleść coś nowego? Byliśmy na miejscu, aby przekonać się o tym osobiście.
Tradycyjnie impreza zaczęła rozkręcać się już w piątek. Z całego kraju zaczęli zjeżdżać się miłośnicy BMW, ale nie tylko. Impreza nie była i nie jest zamknięta dla innych marek. Oficjalne otwarcie tegorocznej edycji, powitania, kolacja we wspólnym gronie i rozmowy do późnego wieczora stanowiły preludium do sobotniego ujeżdżania motocykli.
W tym roku nie było eliminacji do światowego finału GS Trophy. Oznaczało to, że wszelkie konkursy motocyklowe i około motocyklowe były wyłącznie zabawą pozwalając miło spędzić czas w duchu motocyklowej rywalizacji. A jak wiemy rywalizacja jest integralną składową GST, dlatego też nie zabrakło jej w żadnej z podgrup uczestniczących w imprezie.
Trasa turystyczna
Nie każdy lubi jeździć w piachu, dlatego dla tych którzy nie chcieli jeździć w terenie przygotowano trasę wytyczoną asfaltami. Na tej trasie były punkty kontrolne z zadaniami i pytaniami dla uczestników. Każdy uczestnik, który oddał organizatorowi kartę startową z wszystkimi odpowiedziami brał udział w losowaniu nagród. Spośród tej grupy wylosowanych zostało 3 trzech szczęśliwców, którzy pomiędzy sobą rywalizowali o nagrodę główną jaką była składana przyczepa motocyklowa. Przyczepę w najkrótszym czasie (2 minuty i 5 sekund) złożył Robert Szymocha i tym samym wygrał nagrodę główną dla trasy szosowej.
Trasa Adventure
Dla tych, którzy nie chcieli jeździć po asfalcie przygotowano pętlę o nazwie Adventure. Trasa składała się z około 80% szutrów, 10% trawy i błota. Resztę stanowiły asfaltowe łączniki. W naszej ocenie trasa ta znakomicie ilustrowała walory terenowych motocykli turystycznych takich jak seria GS. Każdy kto miał terenowe opony i odrobinę umiejętności w kierowaniu dużym motocyklem nie miał z jej pokonaniem żadnych problemów. W sumie trasa Adventure liczyła około 70 kilometrów i prowadziła mazurskimi lasami i szutrami.
Trasa Adventure Pro
Dla tych, dla których jazda w szutrach to za mało, przygotowano trasę Adventure Pro. Obejmowała ona nie tylko cięższy teren, ale także konkurencje siłowe, sprawnościowe i zespołowe. Uczestnicy podzielili się na 19 ekip. Każda z nich strzelała, pływała, rzucała, podnosiła i przepychała GSy, itd. Wszystkie konkurencje były rzecz jasna punktowane. Najlepiej poradził sobie zespół nr 4 w składzie Zbyszek Tarnawski, Robert Figurski, Dominik Latusek i Marcin Słomkowski. Nagroda specjalna powędrowała do kobiecego zespołu w składzie Anna Turguła, Marta Bogotko, Ewa Chuderska i Wiktoria Kordus.
Sobotni wieczór to tradycyjnie czas na podsumowanie wyników w poszczególnych grupach, wspólną biesiadę i koncert całkiem niezłej skądinąd kapeli. Rozmowy i toasty równie tradycyjnie przeciągnęły się do bardzo późnej nocy.
GS Trophy w liczbach i we wspomnieniach
Impreza zapisze się w naszej pamięci bardzo dobrze. Świetne towarzystwo, fajne trasy, bardzo dobra lokalizacja, a przy tym profesjonalna organizacja do której przyzwyczaił nas już Prorest Team nie zostawiły pola do marudzenia nawet największym malkontentom. Było bezpiecznie. Poza kilkoma drobnymi incydentami nie odnotowaliśmy większych strat w zdrowiu i sprzęcie.
Podczas XI edycji GS Trophy w Dadaju stawiło się 374 uczestników na 282 motocyklach, wraz z nimi w tym 12 dzieci oraz 80 osób towarzyszących. To rekordowa frekwencja. W zestawieniu z rokiem poprzednim, który również był rekordowy, ogólna liczba uczestników wzrosła od 20 osób, przy czym liczba uczestników na motocyklach wzrosła o 40. A co w roku 2017? Z nieoficjalnych przecieków wiemy, że impreza przenosi się w zupełnie inny zakątek Polski. Nie chcemy zdradzać niespodzianki, ale możemy jedynie powiedzieć, że GS Trophy 2017 zapowiada się naprawdę grubo, szczególnie że impreza ta będzie jednocześnie eliminacją do kolejnych światowych finałów GS Trophy!
|
|
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeWytłumaczcie mi fenomen tego gs'a?Totalne bydle 300kg silnik bokser i wielki jak stodoła...Nie jezdziłem tym motocyklem wiec nie chcę przesadzac ale jego gabaryty i masa srednio pasują w ...
OdpowiedzWiesz co to znaczy fajny moto ?? To taki ktory jest fajny tak jakby cie lubil i wybaczal ci wiele pomylek. Nie jest w niczym najlepszy ale jest fajny. Po prostu fajnie sie nim jezdzi, mozna pojechac na koniec swiata i nie wymieniac kosci :) Taki jest wlasnie GS, jest fajny. Przychodzisz do garazu patrzysz na niego i sie usmiechasz :) Lasn to inna sprawa, po prostu nowy jest drogi dlatego jak go posiadasz to kazdy ci powie, ze masz go dla lansu a nawet nim nie jezdzil :). No ale to troche tak jak Polacy ogaldaja mecze to wiaodmo, kazdy trener :) zrobilby lepiej.
OdpowiedzLANS!! Czemu zbliżając się do STOLICY nagle robi się zatrzęsienie GSów co drugi motocykl to wielki adv a już za miastem jest ich 70% mniej ??Mają za dużo kasy to kupują a po tem sprzedają polesingowe 2-4 letnie które nie widziały nawet szutrów
OdpowiedzNie jezdziles, czyli slawetne "nie znam sie, to sie wypowiem" w calej swojej krasie. Nie wiem, czy przeoczyles ten drobny szczegol na zdjeciach, ale GSy w wersji ADV maja kompletne, fabryczne orurowanie od podnozka az po kierownice, w razie gleby cylinder, bak i sam kierowca sa chronione. 270kg masy wlasnej wersji ADV to niemalo, ale dzieki bokserowi srodek ciezkosci lezy znacznie nizej niz w klasyczynch konstrukcjach, przepychanie, czy stawianie GSa to pryszcz, chyba ze sie jest suchoklatesem, ktory otwiera sloik ogorkow kluczem do filtra oleju. Wiesz dlaczego ludzie kupuja GSy? Zadne turystyczne enduro nie przejechalo Ziemi tyle razy ile te brzydke i krowiaste tapczany, jest to konstrukcja dopracowana, zahartowana w kazdych mozliwych warunkach, motocykl da sie obladowac jak indyjski pociag, 30 litrowy bak i zuzycie paliwa pomiedzy 5-6l gwarantuja masakryczny zasieg, a do tego motocykl swietnie sie prowadzi po utwardzonych nawierzchniach, autostradach, czy czymkolwiek co sie przytrafi w drodze do celu, caly czas dbajac o kierowce. Wisienka na torcie jest mozliwosc kompletnego (kiera, kilka siedzen, mozliwosc obnizenia zawiasu) dopasowania ergonomii motocykla pod siebie przy zakupie, wszystko w cenie. Africa Twin bije GSa w samym terenie, ale jako calosc GSy jest znacznie bardziej uniwersalny i wbrew temu co probuje wcisnac paru frustratow, niezawodny, pomimo elektroniki (albo dzieki? Jezeli ktos mysli, ze kazde "elektro" to zlo, to niech sobie porowna wtrysk do gaznika i zada sobie pytanie, z czym jest wiecej dlubania).
Odpowiedzte 20 czy 30 letnie GS'y, a nawet jeszcze te z pierwszych lat po roku 2000 to były pancerne sprzęty, nie nafaszerowane elektroniką, i faktycznie potrafiły zrobić 200kkm bez dotykania silnika. Nowe ...
OdpowiedzGdyby tylko te GSy były tak dopracowane technicznie jak Yamahy czy Hondy to byłby niekwestionowany lider turystycznych enduro (pomimo ceny). A tak mamy fajny motocykl którym strach gdzieś dalej ...
OdpowiedzSetki 20 i 30 letnich GSow z przebiegami rzedu 200.000km, ktore wciaz dzielnie pozeraja kilometry asfaltu kazdego typu, wlasnie kiwaja ze zrozumieniem swoimi krzywymi r...eflektorami. Radze Ci odwiedzic jakas knajpe motocyklowa, najlepiej gdzies w Alpach. Co 2 maszyna to jakis GS, ktorego wlasciciel dopiero co wrocil z Portugalii, okazjonalnie zahaczajac o Mongolie. GSy najnowszej serii mialy kilka "chorob wieku dzieciecego" tuz po premierze, ale seria napraw serwisowych postawila je znowu do pionu.
OdpowiedzJasne. Te stare to jeszcze były jako takie - chociaż do Japońców i tak im było daleko. Te nowe to już wogóle jakiś koszmar!!! I nie mówię tu o niczym innym jak o niezawodności. Reszta w GSie (może poza wyglądem) jest ok. Jak widzę na drodze rozkraczony motocykl to na 90% jest to właśnie BMW. Nie chcę kopać leżącego ale za tą kasę można wymagać jakiejś pewności. Japońce jakoś potrafią...
OdpowiedzJasne.
Odpowiedz