Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 27
Pokaż wszystkie komentarzePrzez 8 lat jeździłem Hayabusami, trzema po kolei (również nowszym modelem, od nowości), w sumie razem około 70 tys. km, wszędzie, po całej Europie, 5 razy w Alpy, trasy do 1000 km w jeden dzień się też zdarzały, po Polsce. W 2012 r. się rozwaliłem, poważne obrażenia, pół roku leczenia. W marcu 2013 r. kupiłem Z 1000 SX ... i w ciągu sezonu zrobiłem nim 18500 km. bez zmęczenia, napinki, wygodnie, na luzie itd. też Alpy, niemieckie autostrady, Polska itp. również przebiegi do 1000 km. dziennie- ale to wszystko o wiele przyjemniej. Wycieczki, jazda do codziennych potrzeb, pracy sama przyjemność. Ogromna moc tak naprawdę w codziennym , normalnym użytkowaniu niema najmniejszego znaczenia i sensu (potrzeby). I chociaż zastanawiałem się przed kupnem Z nad ponownym nabyciem Hayabusy bądź ZZR 1400 teraz wiem, że wybrałem lepiej i nie żałuję. A satysfakcja, że zjadasz każdego po pewnym czasie przestaje cieszyć- miałem pojedynek z Ferrari na pustej autostradzie i przeciwnik padł bez szans, ale po ochłonięciu przyszło pytanie, co z tego?
OdpowiedzSzybka jazda samemu wręcz przygnębia i szybko się nudzi. Wszystko przemyka, wyprzedzani puszkarze uciekając w stronę pobocza patrzą jak na wariata, niema nawet czasu na podziwianie widoków...Co innego jazda w kilka motocykli- tu dopiero zaczyna się frajda i wszystko nabiera innego sensu. Oczywiście moto o podobnych osiągach a motonici jednakowo stuknięci. Wtedy dopiero możemy mówić że coś się dzieje i że taka jazda daje zadowolenie i satysfakcję...
Odpowiedz