Wszystko zaczęło się od zakupu ramy, która była elementem wyjściowym całej repliki i wymagała sporych przeróbek. Główna modyfikacja polegała na dorobieniu górnej belki, o której mowa w poprzednim akapicie, skonstruowaniu „subframe’u” z mocowaniami elementów tłumiących z WSK, oraz zamontowaniu schowka. Największą zagwozdką było wymyślenie z czego zaadaptować lagi do przedniego zawieszenia. I tutaj znowu pojawiły się archaiczne fora internetowe, na których wszyscy upierali się, że przód to Sachs Hercules. W międzyczasie udało się zdobyć archiwalny numer gazety „Motor”, z opisem MC-1 i delikatnie lepszą jakością zdjęć, niż te krążące po internecie. Porównując oryginał Rometa i wspomnianego wyżej Herculesa doszedłem do wniosku, że to jednak nie to. Najbardziej odpowiednimi, według mnie, były lagi z japońskiego enduro z podobnego rocznika co prototyp Rometa.
Galeria pochodzi z artykułu:
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeTakiego Rometa to ja sobie zrobilem 30 lat. Dostał zawieszenie od simsona i też trzeba było centralną stopkę przedłużyć.
Odpowiedz