Polscy Juniorzy na Supercrossie w Holandii
W miniony weekend tj.13/14 stycznia w miejscowości Goes w Holandii odbyła się IV runda Mistrzostw Holandii w Supercrossie. W zawodach ponownie wzięli udział najmłodsi zawodnicy z Cobra Rabittsport Motocross Team - tym razem w trzy osobowym składzie czyli Olaf Włodarczak, Kuba Kowalski i Bartosz Popielnicki. W zawodach wzięli udział również Patryk Zdunek w klasie 85 (małe koła) oraz jego młodszy brat Damian „Antek” w klasie 50cc. Jak im poszło? Przeczytajcie sami....
Zawody, w których startowało 7 klas, odbyły się w niewielkiej hali w miejscowości Goes na zachodzie Holandii. Impreza zajęła dwa dni, a wyścigi trwały po 5/7 minut. Grupa Cobra Rabittsport Motocross Team przyjechała do Holandii z dwóch powodów. Pierwszy to przeprowadzenie badań lekarskich w celu uzyskania holenderskiej licencji do klasy 50 cc, drugi to udział w ostatniej rundzie supercross i sprawdzian umiejętności u naszych zawodników.
Zawody organizowane były przez główną federacją holenderską KNMV i już po pierwszym treningu zobaczyliśmy, że mają wiele wspólnego z tym co znamy z PZM. Bzdurne przepisy i czepianie się o dosłownie „pierdoły”, gdzie w innych krajach nikt nie zwraca na to uwagi, postawiły nasze starty pod znakiem zapytania. Dzięki uprzejmości znajomego Holendra udało nam się warunkowo wziąć udział w treningu. Ostatecznie jednak by móc wziąć udział w startach zmuszeni byliśmy przerobić motocykle tak, aby spełniały ich wymagania.
Z grupy Cobra Rabittsport Motocross Team najlepiej spisał się Olaf Włodarczak, który zaliczył już swój drugi w życiu start i widać było, że doskonale odnajduje się w zawodach. Olaf mimo dobrej jazdy zaliczył kilka upadków ponieważ nie sięgał jeszcze nogami do ziemi i nie mógł swobodnie się zatrzymać. Cieszył nas fakt, że zaledwie 5-letni Olaf trzymał pozycję na motocyklu, jechał prawidłowo technicznie i dzielnie się spisywał.
Kolejnym zawodnikiem, który startował na motocyklu Cobra CX 50 był Kuba Kowalski. Dla 5'cio letniego Kuby był to pierwszy w życiu start po trzech miesiącach treningów na profesjonalnym motocyklu po PW50. Kuba ukończył wszystkie 5 wyścigów z jedną przewrotką. Jechał również prawidłowo, nie stwarzał zagrożenia innym a czasem nawet ich wyprzedzał. Bardzo podobały mu się skoki i widać było, że jazda sprawia mu wiele satysfakcji.
Drugim zawodnikiem, który zaliczył swój pierwszy start był Bartosz Popielnicki. Bartek pierwszy raz na motocykl wsiadł w lipcu 2011 roku i była to PW 50 a już po pół roku stanął na maszynie startowej w Supercrossie. Dla Bartka i Kuby start był dużym wydarzeniem w ich życiu. Chłopaki nie byli jeszcze w stanie do końca zrozumieć reguł zawodów, w szczególności Bartosz, który nie mógł zrozumieć dlaczego w kolejnych wyścigach przyjechał ostatni. Bartek podobnie jak Olaf nie dosięga nogami do ziemi, dlatego też musieliśmy podkładać stopnie pod stopy podczas startów. To z kolei powodowało, że jechał on bardzo zachowawczo i ostrożnie, tak aby się nie przewrócić. Niestety w czasie wyścigu chłopcy mogli liczyć tylko na pomoc obsługi toru, ponieważ regulamin tamtejszych zawodów nie pozwalał na wpuszczenie rodziców na tor. To miało swoje negatywne konsekwencje, ponieważ dzieci w przypadku upadku musiały długo czekać na pomoc obsługi. Ta z kolei widać było, że nie miała doświadczenia w opiece nad maluchami, bo często zdarzało się tak, że np. stali i czekali aż młody sam odpali sobie motor, a w sytuacji, której dziecko nie dosięga nogą ziemi wykonanie takiej czynności było niemożliwe.
Kolejnym zawodnikiem, który startował w klasie 50 cc, był Damian Zdunek. „Antek” jest już doświadczonym zawodnikiem, co było widać gołym okiem. Fantastycznie radził sobie na torze, jechał bardzo poprawnie, pozostawiając jeszcze niedoświadczonych kolegów z teamu z tyłu. Między młodym Zdunkiem, a resztą „zagranicznych” kolegów można było zobaczyć prawdziwą walkę o jak najwyższe miejsce na podium.
Najwięcej wrażeń wszystkim polskim kibicom (a w szczególności mamie młodego Zdunka) będących na hali w Goes przyniósł Patryk Zdunek. Wystartował w klasie 85 cc (małe koła). Pierwszy dzień zawodów był dla niego dużym sprawdzianem. Trening, który trwał zaledwie 5 minut nie pozwolił na zapamiętanie i dobre zapoznanie się z torem, czego efektem była niepewna jazda Patryka. Dwa wyścigi tego dnia pozwoliły mu „rozwinąć skrzydła” i już drugiego dnia wyścigów pokazał wszystkim, że jest zawodnikiem najwyższej klasy. Walka była bardzo emocjonująca, Patryk musiał dać z siebie naprawdę wiele, by dogonić, a co ważniejsze wyprzedzić holenderskich i nie tylko kolegów. Nie ma co się oszukiwać Holendrzy mają dużo większe możliwości rozwoju w tym sporcie. Posiadają ogromną bazę treningową, czemu dodatkowo sprzyja zawsze dobra pogoda. Warto nadmienić, że w tamtym czasie w Goes było +6 stopni, a u nas? Zima. Wracając do samych wyścigów młody Zdunek w pięknym stylu dwukrotnie uplasował się na drugiej pozycji i gdyby nie defekt motocykla przed samą linią mety ostatecznie zakończyłby te zawody jako drugi z najlepszych. Niestety czasem tak jest, że motocykl odmawia nam posłuszeństwa jednak warto w tym miejscu pogratulować Patrykowi ogromnej woli walki.
Nie możemy również zapomnieć o naszych najmłodszych zawodnikach, którzy równie dzielnie stawiali czoła przeciwnościom niełatwego przecież toru. Gratulacje chłopaki!
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze