Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzePołowa polszczyzny to, "zniekształcone przez analfabetów" obce wyrazy, więc nie ma się co spinać, bo jakbyśmy to wyplenili (choć to i tak niemożliwe), to okazałoby się, że Polak z Polakiem nie ma jak pogadać.
OdpowiedzAnalfabetów, nie analfabetów. Wiele zniekształceń zostało wymyślonych dla ułatwienia "w poruszaniu się". Nasz mózg często sam, podświadomie podsuwa nam pewne określenia.
OdpowiedzO tak! A przy okazji, bo calkiem przypadkiem to tutaj zauwazylem, a nie wiedzialem, ze istnieja jeszcze jakies osoby, ktore na te rzeczy zwlracaja uwage(!), dodam do listy cos co mnie drazni: "marchew karotka", "ser fromage", "akwen wodny" i inne "masla maslane" (z obca domieszka). "Pampersy" zamiast "pieluchy" to tez wizytowka bezmyslnosci. Nazywanie rzeczy nazwami ich producentow zamiast tym czym rzeczywiscie sa swiadczy po prostu o glupocie. Czesi sa tu dla mnie wzor(c)em, bo uzywaja swoich slow (chociaz zabawnie brzmiacych, ale niech im tam!), a nie przeflancowanych zywcem (a jeszcze z bledna pisownia i wymowa!) z innych jezykow. Niech zyje czysta polszczyzna! Amen(t) i cement!
OdpowiedzNazywanie gamy produktów nazwą któregoś producenta to sukces marki a nie głupota np. Jeep , Adidasy czy bosch-ka
OdpowiedzMnie bardziej wkurza, jak ktoś nie korzysta z polskich znaków.
OdpowiedzHaha, dobre. Mój nauczyciel zmieszał kumpla z błotem kiedy ten napomknął, że nie mówi się "sprzężone" tylko "sprężone" powietrze.
Odpowiedz