Polecenia zespołowe w MotoGP? Nie ma mowy!
Po ostatnim wyścigu Formuły 1 w Wielkiej Brytanii znów zrobiło się głośno o kontrowersyjnych poleceniach zespołowych. Na szczęście w MotoGP „team orders” nie są problemem
Na kilka okrążeń przed końcem wyścigu na torze Silverstone sytuacja na czele stawki F1 była jasna. Hiszpan Fernando Alonso z bezpieczną przewagą nad liderem tabeli, Sebastianem Vettelem, jechał po pewne zwycięstwo. Vettel nie mógł jednak liczyć na spokojny finisz, bowiem tuż za jego plecami czaił się Australijczyk, Mark Webber – kolega z ekipy Red Bull Racing, który dzięki podium w Wielkiej Brytanii awansował na drugie miejsce w tabeli.
Sytuacja nie jest do końca czarno-biała: Jako zespół, Red Bull Racing miał prawo oczekiwać, że kierowcy dowiozą do mety pewne punkty i powiększą przewagę ekipy w klasyfikacji generalnej, jednocześnie unikając kompromitacji, jaką było zderzenie podczas Grand Prix Turcji rok temu. Mark Webber, prywatnie wielki miłośnik MotoGP, który tydzień wcześniej gościł na torze Mugello podczas Grand Prix Włoch, miał jednak inne zdanie: „Gdyby Alonso wycofał się z wyścigu na ostatnim kółku, walczylibyśmy o zwycięstwo”
Inżynier wyścigowy cztery razy powiedział Webberowi przez radio, aby ten „utrzymywał różnicę”, pomiędzy sobą, a Vettelem, ale Australijczyk ani o tym myślał i kilkukrotnie próbował zaatakować, choć ostatecznie nieskutecznie. Po wyścigu publiczna debata pomiędzy kierowcą, a jego zespołem, rozgrzała atmosferę do czerwoności, ale o ile można zrozumieć obawy zespołu i frustrację zawodnika, nie da się zaprzeczyć, że polecenia zespołowe psują kibicom delektowanie się widowiskiem sportowym, jakim jest przecież wyścig.
Na szczęście, motocykliści startujący w królewskiej klasie i zespoły ich wystawiające nie mają takich problemów. Wystarczy spojrzeć na ostatni wyścig we Włoszech, gdzie Casey Stoner – lider klasyfikacji generalnej MotoGP – na ostatnim okrążeniu stracił drugie miejsce na rzecz trzeciego w tabeli, Andrei Dovizioso, swojego kolegi z zespołu Repsol Honda.
Po wszystkim Australijczyk nie miał najmniejszych pretensji, ani do zespołu, ani do Dovizioso. „Nie wierzę w polecenia zespołowe – Stoner powiedział stanowczo podczas konferencji prasowej po Grand Prix Włoch. - Pewnie i można wygrać w ten sposób mistrzostwa, ale są lepsze sposoby.”
„Na szczęście w MotoGP, choć w przeszłości czasami się to zdarzało, nie dzieje się to tak często, jak w Formule 1 – dodał Dovizioso. - Jeśli zespół Repsol Honda ma trzech zawodników, to znaczy, że chce dać każdemu z nich szansę na walkę o mistrzostwo świata.”
Broniący tytułu Jorge Lorenzo miał jednak nieco inne zdanie: „Pod koniec sezonu kolega zespołowy, jeśli nie walczy o mistrzostwo, powinien pomagać. W roku 2006 wygrałem mistrzostwa klasy 250ccm, a Alex Debon pomógł mi wtedy w ostatnim wyścigu. W końcu jesteśmy zespołem.”
Faktycznie, dla producentów najważniejszy jest ostateczny sukces, ale jak przyznał sam Lorenzo, „do końca sezonu pozostało jeszcze dziesięć wyścigów, a Andrea ma realną szansę na tytuł, więc dlaczego miałby nie atakować?”.
Dokładnie w takiej samej sytuacji jest obecnie, na dziesięć wyścigów przed końcem sezonu, Mark Webber, dlatego trudno dziwić się jego zachowaniu i oburzeniu z powodu poleceń zespołowych. Z drugiej strony, takie sytuacje jak rok temu w Turcji w F1, zdarzają się także w MotoGP.
W 2006 roku Dani Pedrosa strącił z toru Nicky'ego Haydena, swojego kolegę z zespołu Repsol Honda, podczas przedostatniego wyścigu sezonu. Hayden walczył wówczas o mistrzostwo i niemalże cudem odzyskał podczas ostatniej rundy prowadzenie w tabeli. Niewiele brakowało, a skończyłoby się łzami, ale jak dodaje na zakończenie Jorge Lorenzo: „Zespół jest ważny, ale wyścigi to nie piłka nożna”.
Na szczęście w MotoGP każdy gra na siebie...
|
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeAbsolutnie do dopuścić do tego, tak naprawdę nie liczą się wicemistrzowie. Mistrz jest jeden i tak to powinno być oceniane.
OdpowiedzWedług mnie team orders powinno być w jakiś sposób zakazane. w końcu dojdzie do tego, że jeden z zawodników będzie robił najpierw jako wagonik tego szybszego, żeby wyprzedzić zagrożenie, a poźniej,...
OdpowiedzOczywiście, że tego próbowano (przykład z F1), ale nie można było spodziewać się, że to wypali. Zastrzeżono używanie poleceń przepuszczania zawodnika, więc ubierano to w oszczędzanie paliwa, przegrzane hamulce, itd. Wszędzie byłaby ta sama śpiewka.
Odpowiedz