Pogoñ za Lisem 2010 - mokra 65. edycja
W ostatnią sobotę odbyła się już sześćdziesiąta piąta edycja Pogoni za Lisem. Tym razem impreza miała miejsce w bazie klubu Quercus w Romanówce niedaleko Siemiatycz. Na tamtych terenach rozgrywały się już liczne imprezy cross-country oraz enduro, nawet takie o randzie Mistrzostw Polski. Grunt jest już sprawdzony, ale jak wielu zauważyło, jest znacznie oddalony tego tradycyjnego, czyli Warszawy. Jak mówi organizator, w okolicach podwarszawskich ciężko o zorganizowanie rajdu po lasach dla takiej liczby uczestników. Skutecznie przeszkadzają w tym Nadleśnictwo, gęste zaludnienie, a co za tym idzie, protesty i blokowanie imprezy oraz coraz więcej terenów pod ochroną.
Mimo niemałej odległości, bo zdecydowanie ponad 150 km od Warszawy, na starcie Pogoni stanęło 106 uczestników. W świetle kiepskiej aury pogodowej – w sobotę padało nieustannie, tak jak przez poprzednie dwa dni, nie najgorsza frekwencja wydaje się być na prawdę wysoka. W przypadku ładnej pogody organizator zakładał pojawienie się ponad 150 kierowców. Przygotowana przez Lisa trasa miała około 34 kilometry, a przez obfite opady, była strasznie błotnista i grząska. Gdyby nie to, pogoń miała nie należeć do trudnych. Skutkiem takich warunków jest jednak 89 osób, które ukończyły rajd, jednak żadna z nich nie zgarnęła Kity Lisa. Uczestnicy skupieni na radzeniu sobie w błocie, nie znaleźli wszystkich sześciu punktów kontrolnych. Najlepsza z nich okazała się Maja Szpotańska, która jako pierwsza zgarnęła pięć pieczątek.
Jako atrakcja dodatkowa, uczestnicy mogli wjechać na tor motocrossowy w Romanówce. Jednak ze względu na warunki oraz zmęczenie po błotnistej Pogoni za Lisem, nie znaleźli się chętni na tor. Mimo wszystko, zawodnicy zakończyli imprezę z zadowoleniem malującym się na zmęczonych twarzach. Najmłodszym uczestnikiem był 3-latek jadący w tandemie ze swoim ojcem, a o własnych siłach i kołach w szeregach motocyklistów walczących o Kitę Lisa stanął 5-latek.
Jak powiedział nam Artur Siwiński, zdobywca trzeciego miejsca w Pogoni za Lisem:
„Na Pogoń przyjeżdżam już od 20 lat! Jeszcze wprawdzie nie wygrałem (śmiech), ale zawsze jest fajnie. Teraz zresztą nie było inaczej. Mimo tego, że Romanówka jest dość daleko, atmosfera była jak zwykle wspaniała. Przez padające deszcze było strasznie mokro i błotnisto, ale to przecież offroad. Gdyby było sucho, wydaje mi się, że trasa byłaby całkiem łatwa. Zdobywanie pieczątek kontrolnych zdecydowanie utrudniły warunki i chociażby gogle, które po takiej trasie do niczego się już nie nadawały. A punkty rzeczywiście były fajnie ukryte. Może trzeba trochę poczekać, władze się uspokoją, a Pogoń znowu zawita na tereny podwarszawskie – zobaczmy.”
Za puchary oraz nagrody, organizator chciałby podziękować importerom marek Honda, KTM oraz wszystkim pozostałym fundatorom i sponsorom. Zapraszamy do zapoznania się z wynikami 64. edycji Pogoni za Lisem. Za udostępnienie zdjęć dziękujemy Michałowi Kondrowskiemu (rallyart.pl).
|
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzehmmmm a kiedy bedzie wiadomo kiedy bedzie nastêpna pogon bo chcem sie wybrac??
OdpowiedzJu¿ wiadomo.Bêdzie dok³adnie za rok,w pierwszy weekend listopada po ¦wiêcie Zmar³ych.Przynajmniej tak bylo do tej pory.
OdpowiedzBeznadziejny wstêp, nie wszyscy s± z Warszawy ¿eby siê tak podniecaæ oddaleniem od stolicy.
Odpowiedzwidaæ, ¿e nic nie wiesz o tej imprezie. to by³a 64. edycja, kiedys Pogoñ by³a rozgrywana w³a¶nie w okolicach Warszawy.
Odpowiedz