Podsumowane sezonu ligowego w Rosji - Cz. 1
Na wschodzie zamilkły już w tym roku motocykle na torach do klasycznego żużla, więc pora na podsumowanie Narodowej Ligi Speedwaya, czyli ligi rosyjskiej.
Trwa monopol zespołu Mega Łady Togliatti. Siódmy tytuł z rzędu nie przyszedł jednak nadwołżańskiemu zespołowi łatwo, chociaż trzeba przyznać, że był w pełni zasłużony. Tym razem głównym rywalem do złotego medalu nie był tak jak w minionych latach zespół Lukoilu Oktiabrskij, a SK Turbina Bałakowo oraz Wostok Władywostok.
Mega Łada Togliatti - do 30 sierpnia wydawało się, że Mega Łada sięgnie bezproblemowo po kolejny złoty medal w rywalizacji drużynowej. Komplet zwycięstw, pewna wygrana na torze głównego rywala - SK Turbiny Bałakowo, więc wyglądało na to, że nikt więcej nie stanie na drodze. Tymczasem sensacyjna i pechowa porażka na własnym torze z Wostokiem sprawiła, że walka o mistrzostwo, trwała prawie do samego końca. Mega Łada potwierdziła jednak, że organizacyjnie i sportowo zdecydowanie góruje nad innymi zespołami i jak się okazało, na więcej porażek już sobie nie pozwoliła, zapewniając sobie tytuł we... Władywostoku, gdzie zrewanżowała się miejscowym, za porażkę w Togliatti.
Co ciekawe seniorski trzon drużyny w tym sezonie wcale nie wyglądał imponująco. W każdym meczu pewnym punktem drużyny był Roman Iwanow, jednak w decydujących meczach specjalnie nie błyszczał. Pozostali czyli Bondarenko, Dubinin, Denis Sajfutdinow, Kurguskin dobre mecze przeplatali słabymi. Jewgienij Gomozow niestety z meczu na mecz coraz bardziej potwierdza, że tytuł IM Rosji sprzed dwóch lat był dziełem przypadku. Siła Mega Łady opierała się jednak na parze juniorów Emil Sajfutdinow, Danił Iwanow. Obaj w decydujących wyścigach często przesądzali o losach spotkań. Poza tym w kluczowych meczach drużynę wzmacniali obcokrajowcy z najwyższej półki (co ciekawe od wielu lat nigdy nie są to Polacy) - w meczach z SK Turbiną kapitalnie spisywał się Ryan Sullivan, w jednym spotkaniu komplet punktów zdobył Nicki Pedersen, ojcem wygranych w Oktiabrsku i Władywostoku był z kolei Greg Hancock.
SK Turbina Bałakowo - drużynie z Bałakowa nareszcie udało się nawiązać do wspaniałej tradycji z lat 70 i 80. Duże wzmocnienia przed sezonem opłaciły się i po 16. latach znów zawodnicy Turbiny stanęli na podium w rozgrywkach drużynowych. Do złota zabrakło dobrego występu w jednym meczu. W spotkaniu na własnym torze z Mega Ładą Togliatti Turbina winna była wygrać 10 punktami aby odrobić stratę w dwumeczu. Przegrała jednak z kretesem 34-56. Liderem zespołu był „odzyskany" dla rosyjskiej ligi Roman Poważnyj. Wcześniej sporadycznie startujący sporadycznie w zespole Mega Łady i skonfliktowany z tamtejszymi działaczami, znakomicie odnalazł się w nowym klubie. Dzielnie wspierał go doświadczony Siergiej Darkin i na zmianę Siergiej Kuzin lub Maksim Kalimulin. Prawdziwą furorę robił jednak 16-letni Artem Wodiakow, który z miejsca stał się ulubieńcem publiczności i... jednym z liderów drużyny. W jego cieniu duży postęp zrobił także inny junior Aleksandr Kosołapkin. Za to przygasł nieco inny talent Kirył Filinow, który w minionym sezonie zakończył starty w gronie młodzieżowców. Trudno za to zbyt wiele dobrego powiedzieć o obcokrajowcach SK Turbiny. W Rosji od zawodników zagranicznych wymaga się w każdym meczu wyników zbliżonych do kompletów. Tymczasem Piotr Protasiewicz, Grzegorz Walasek, Peter Karlsson i Lee Richardson dobre występy przeplatali przeciętnymi (te ostatnie zdarzały się zwykle w trudniejszych spotkaniach). Zupełnym nieporozumieniem był za to występ Rafała Szombierskiego.
Wostok Władywostok - zespół z Dalekiego Wschodu, przed sezonem wzmocniony Grigorijem Łagutą i Semenem Własowem, do tego z najlepszym w ostatnich latach Rosjaninem Renatem Gafurowem miał walczyć o coś więcej niż tylko o brązowy medal zdobyty w sezonie 2006. Tymczasem rzeczywistość zweryfikowała ambitne plany. Czarę goryczy przelał decydujący mecz o trzecie miejsce kiedy to na własnym torze Wostok przegrał z SK Turbiną. W kluczowych spotkaniach zawsze któryś z liderów zawodził. Właściwie tylko Grigorij Łaguta w każdym spotkaniu trzymał wysoki poziom. Dość wyraźny regres w lidze zanotował Renat Gafurow, podobnie jak borykający się z kontuzjami Semen Własow. Także z powodu urazów kilka spotkań opuścił Eduard Szajchulin, znikł zaś zupełnie, nie mieszczący się w składzie Maksim Karajczencew, jeszcze 2 lata temu kreowany na lidera zespołu. Także zawodnicy zagraniczni w decydujących meczach nie byli w stanie ciągnąć wyniku zespołu. Podstawowy obcokrajowiec Dariusz Śledź poza meczem w Togliatti jeździł poprawnie, ale też niczym szczególnie nie zachwycił, a w ostatnich, decydujących, meczach sezonu nie wystąpił z powodu kontuzji. Z kolei zapraszani na specjalne okazje Jarosław Hampel i Sebastian Ułamek, także nie zaimponowali. Za to z pewnością na plus można zaliczył postawę debiutanta Artema Łaguty. Zawodnik ten w kwietniu po raz pierwszy pojawił się na ligowym torze i od tego czasu zdołał zdobyć medale w finale U-19 w Rosji oraz awansować do finału IMEJ.
C.d.n
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze