Po ISDE 2006 - wywiad z Kurowskim i Przybyszem
Dwóch zawodników tegorocznej Sześciodniówki w wywiadzie specjalnie dla Ścigacz.pl Rozmawialiśmy z czołówką MP - Łukaszem Kurowskim i Markiem Przybyszem. Zapraszam do lektury.
Jak wspominasz tegoroczny wyjazd do Nowej Zelandii?
Łukasz Kurowski: Cóż, wyjazd tegoroczny do Nowej Zelandii był nie udany. Motocykle nie dojechały do mety i nie mogłem się wykazać razem z innymi zawodnikami umiejętnościami jazdy. Tak się stało, jak się stało i maszyny nie dojechały. Trochę mi przykro z tego powodu, że duży budżet nie starczył na sprzęt.
Marek Przybysz: Wyjazd sam w sobie był ciężki pod kwestią organizacyjną, bo to jednak jest kawał drogi. Do tego mieliśmy dość dużo problemów i niedomówień. Pod względem sportowym sami wiemy jak to wygląda i ja nie jestem zadowolony.
Łukasz, co było dokładnym powodem, że Twój motocykl stanął?
Ł.K.: Jechaliśmy na starych motocyklach, które Maciek Wróbel użyczył nam po całym sezonie. Oczywiście były tam jakieś remonty i naprawy, ale niestety zrobione to było tak, że te maszyny nie dojechały. U mnie wybuch silnik drugiego dnia zawodów i tak się skończyła przygoda z Sześciodniówką.
Marku, zdobyłeś całkiem dobry wynik, ale czy nie uważasz, że stać Cię na więcej?
M.P.: Szczerze mówiąc jestem zawiedziony, gdyż liczyłem na pierwszą dwudziestkę rajdu. Ukończyłem na trzydziestym pierwszym miejscu i to raczej jest mój stały równy poziom. Nie można jednak oczekiwać czegoś wielkiego, kiedy jedzie się na używanych maszynach.
Łukasz czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego jechałeś na HM Hondzie, a nie KTMie?
Ł.K.: Bardzo chciałem jechać na motocyklu marki KTM, bo jednak startuje na nim cały sezon i oczywiście dobrze go znam. Automatycznie wynik byłby lepszy. Niestety usłyszałem, że taki motocykl nie może zostać mi wypożyczony, a szczerze mówiąc nie chciałem brać swojego KTMa po całym sezonie. W ostateczności dostałem motocykl po Jarim Matilli, który startował nim cały rok w MP i ME Enduro.
Czy nie masz wrażenia, że oprócz Bartka Obłuckiego zabrakło paru zawodników z czołówki MP?
Ł.K.: Jechaliśmy w całkiem dobrym składzie, chodź nie wiem czy w 100% ten skład był idealny na tegoroczną Sześciodniówkę. Na pewno zabrakło Bartka Obłuckiego. Michał Szuster to bardzo dobry zawodnik i ukończył na najlepszym miejscu, Marek Przybysz jest doświadczony i naprawdę świetnie pojechał. Bracia Świderscy pojechali, gdyż jeżdżą u Maćka Wróbla w teamie. Zabrakło juniorów - choćby Mistrza Polski Mateusza Bembenika.
M.P.: Wiadomo, iż wybiera się zawodników, którzy prezentują się cały rok dobrze. Nie można też brać ludzi, którzy jednorazowo się wykazali i trzeba patrzeć na to żeby byli to zawodnicy raczej doświadczeni, chociaż przyznam, że myślałem, iż skład mógłby być troszeczkę inny. My jako zawodnicy mamy mały wpływ na to, ale pole manewru dla trenera jest spore.
Marku, jak oceniasz politykę Macieja Wróbla wobec kadry?
M.P.: Trzeba przyznać, że jest sporo błędów i wiele dziwnych zagrań, chociażby sprawa zatrudniania zawodników zza granicy by podnosili nasz poziom. Ja zawsze byłem za tym, żebyśmy to my wyjeżdżali do zawodników, na zawody za granicę, a nie żeby ściągać ich do siebie i płacić im za to ciężkie pieniądze. Ciężko też jest cokolwiek przepchnąć, gdyż na wszystko znajduje się odpowiedź i wytłumaczenie. Dużo spraw dziwnej natury, przez które nie widać żadnych wyników. Nie rozumiem takiej polityki i chyba nie jestem w tym osamotniony.
Jaki udział w tym nieudanym występie miał PZM?
Ł.K.: Odnoszę wrażenie, iż kto nie jedzie Gas Gasem, albo HM Honda automatycznie odsuwany jest na bok. Takim przykładem jestem ja, kiedy skończyłem współpracę w tamtym roku z teamem Macieja Wróbla automatycznie zostałem odsunięty i nie mogłem liczyć na pomoc z jego strony jako trenera i menagera kadry.
M.P.: Czy PZM? Przede wszystkim to sprawa kompletnie nieprzygotowanych motocykli. Także ludzie odpowiedzialni za ich przygotowanie nie koniecznie nadają się do tego zadania. Maćka jeszcze nie ma w kraju i nie wiadomo jak on tą sprawę wytłumaczy. Nie ukrywajmy, tylko my jeździliśmy na starych, używanych motocyklach.
Z innej beczki: jakie masz plany na przyszły rok?
Ł.K.: Na przyszły rok planuję stworzyć prywatny team w motocrossie i chcę powrócić do tej dyscypliny. Do tego oczywiście starty w Mistrzostwach Polski Enduro. Nie planuję na przyszły rok startów w Mistrzostwach Świata Enduro, a z Mistrzostwami Europy jeszcze się okaże.
M.P.: Przede wszystkim sprawa zmiany teamu. Wiążę swoją przyszłość z motocyklami Husqvarna i chce jeździć taką maszyną, jaką ma Bartek Obłucki i myślę, że to jest dobry kierunek. Chodzi mi o to, żeby mieć motocykl dla siebie, żeby mógł przy nim popracować, na nim trenować i żeby nie było sytuacji, że maszyna podsuwana jest mi pod nos przed samym startem i nie mam pojęcia czy to pojedzie.
Bardzo dziękuję.
Komentarze 47
Poka¿ wszystkie komentarzezajefajne komentarze a nic siê nie zmieni³o! no moze troszke.Mamy nowego dyrektorka w PZ firmie
OdpowiedzNaucz siê pisaæ poprawnie
OdpowiedzJaaaa jak to przeczyta³em to my¶la³em ze zemdleje masakra ja niewiem co sie dzieje w tej Polesce niech ktos z tym cos zrobi bo szkoda naszych b.dobrych zawodników oj szkoda niedajcie sie jestem z ...
Odpowiedzi taka prawda. dobrze chlopaki mówi±. Pozdry od conic racing team wlaza & wojtas
OdpowiedzWitam wszystkich To ¿e Pan Marek Kopczyñski jest czlowiekiem odbiegajacym od ca³ej tej grupy nieudaczników wszyscy wiedz±,ale te¿ wy¿ej ty³ka nie podskoczy bo mu na to nie pozwol±.Panie MARKU NIE...
OdpowiedzCo Do M.Wróbla To Jest Bardzo Wiele Zastrze¿eñ Choc By To W Jaki Sposób Potraktowa³ On £.Kurowskiego,Jest To Naprawdê Jeden Z Najlepiej Je¿d¿±cych Ludzi W Polsce I To ¯e Odszed³ Od Jego Teamu W ...
Odpowiedz