Otwarte Mistrzostwa Czech - Komentarze Polaków
Polacy mają za sobą występ w Otwartych Mistrzostwach Czech. Oto jak skomentowali te zawody nasi reprezentanci.
Dziś pora na komentarze biało-czerwonych po starcie w Czechach. "To było dopiero mój trzeci start w oficjalnych zawodach" - mówi Mirek Daniszewski. "W sobotę rywalizowałem z zawodnikami rezerwowymi w mini-turnieju. Fajnie, że była okazja, żeby się pościgać. Dzień później tor na którym rywalizowaliśmy był krótki, panowały na nim trudne warunki. Można powiedzieć, że bardziej to był tor śnieżny niż lodowy. Rywale nie czuli się na nim najlepiej, mi takie warunki odpowiadały. Bardzo cieszę się ze zdobyczy punktowej, ten start to kolejne cenne doświadczenia. Cały czas uczę się ścigania na lodzie, są postępy. Wierzę, że będzie jeszcze lepiej. Na chwilę obecną mam sprzęt, który jest wystarczający do poziomu, który prezentuję. W przyszłości konieczne są jednak inwestycje, za jakiś czas przydałby się szybszy motocykl. Przede mną kolejne występy na lodzie." - zakończył.
"Na 300 metrowym torze braci Klatovskich, który został wytyczony na zamarzniętym stawie zebraliśmy kolejne doświadczenia." - tak na swojej stronie Funny Team'u ocenia sobotnie zawody Michał Widera. "Tylko 1 punkcik, ale motywujący bo wreszcie po ataku "po małej" wyprzedziliśmy Czecha. Bardzo ładnie pojechał "Danił" Daniszewski, u którego procentują treningi w Wawrowie i Gnieźnie. Udanie powrócił Grzesiu Knapp, który jeździ równie dynamicznie bez śladów po kontuzji. Pod koniec w niektórych miejscach wybijało już wodę i po nieudanym starcie dostawało się od jadących z przodu niezłą wodną szprycę ! Jeśli dodać do tego brak szatni, prysznica i przenikliwy chłód to lekcja pokory i hartu ducha jest bardzo przydatna !"
Widera podzielił się także swoimi spostrzeżeniami odnośnie niedzieli: "Tym razem 200 m tor wytyczono na... zalanej wodą zamarzniętej łące. Niestety zima w czeskich Karkonoszach w ostatnich dniach nie była zbyt surowa więc stan toru pozostawiał wiele do życzenia. Austriacy nie zdecydowali się na starty. Po 4 kolejkach postanowiono przerwać zawody, bo zawodnicy nie mogli poprawnie pokonać łuków i było już zbyt niebezpiecznie na zmrożonym... śniegu. Bardzo ładnie pojechał Mirek Daniszewski, który uciekał rywalom ze startu. Nasze 2 punkty znowu "z walki" tym razem na ostatnim łuku udało się minąć o centymetry Czecha Behala. W drugim biegu prowadziłem dwa kółka przed Maxem Niedermaierem, ale Niemiec wykorzystał moje odejście od "krawężnika" i bezlitośnie objechał zdobywając 1 oczko. Takie małe akcje na początek, ale dają kopa do przodu. W naszej polskiej grupie jest świetna atmosfera i każdy sobie pomaga co przyniesie w przyszłości efekty. Niestety dopiero w czwartek tj 12.II wyciągamy wreszcie blachy. Szybka kuracja i na 8.III wybieramy się do norweskiego Skarnes na kolejne zawody." - czytamy na http://www.funny-team.com/
Udany powrót po urazie ręki zanotował Grzegorz Knapp. W sobotę zdobywając 14 punktów był bezsprzecznie najlepszym Polakiem. "W sobotę było elegancko" - mówi. "Odpowiadała mi geometria toru, na którym odbywały się zawody. Pierwszy wyścig odjechałem dość asekuracyjnie, dojechałem do mety trzeci. Źle dobrałem przełożenie w motocyklu. Po korektach było już zdecydowanie lepiej. W niedzielę turniej odbywał się na trudnym i kiepskim jakościowo torze. Jako, że był on bardzo krótki, zabrakło mi odpowiednich przełożeń w motocyklu. Wycofałem się po dwóch startach, bo nie było sensu dalszej jazdy. To wszystko miało niewiele wspólnego z wyścigami na lodzie! Teraz czeka mnie trochę pracy przy sprzęcie. Porobimy korekty w ustawieniach silnika. Pomału udaje mi się dopracować zawieszenie. Powinno być coraz lepiej. Po kontuzji w Sanoku zostały już tylko strupy. Leczenie przebiega prawidłowo." - zakończył optymistycznie zawodnik GTŻ Grudziądz.
www.iceracing.pl
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze