Ostrzeżenie przed fotoradarem nielegalne we Francji
Używanie zestawów z nawigacją satelitarną oraz smartphone’ów ostrzegających przed radarami dokonującymi pomiaru prędkości i obszarami gdzie taki pomiar jest prowadzony, od stycznia tego roku jest we Francji zabronione. Kara za złamanie tego zakazu to okrągłe €1500.
Ja zapewne domyślacie się, pomysł francuskich urzędników spotkał się z potężną falą krytyki. Kwestionowana jest przede wszystkim możliwość sprawdzania przez Policję, czy użytkownik ma funkcję ostrzegania przed fotoradarami włączoną, czy wyłączoną. Eric de Caumont, prawnik specjalizujący się w prawie o ruchu drogowym, w wypowiedzi dla gazety Le Monde zaznaczył że ewentualne przeglądanie przez funkcjonariuszy ustawień i zawartości prywatnych urządzeń elektronicznych i nośników informacji jakimi są zestawy GPS i telefony komórkowe jest oczywistym naruszeniem prawa do prywatności.
Na chwilę obecną nie bardzo wiadomo jak efektywnie wcielić nowe przepisy w życie. Rzecznik firmy Garmin, dostarczającej zestawy GPS dla kierowców samochodów i motocykli, zadeklarował przygotowanie nowego oprogramowania, gdzie albo będą zupełnie usunięte informacje o fotoradarach, lub będą jedynie ogólnikowo wskazane obszary na których może być dokonywany pomiar. Podróżując po Francji lepiej jednak profilaktycznie wyłączyć opcję powiadamiania o lokalizacji fotoradarów.
Francuski przypadek może sie okazać brzemienny w skutki dla innych europejskich krajów, w tym Polski. Wszak nasi błyskotliwi urzędnicy z lubością sięgają po wszelkie narzędzia drenowania naszej kieszeni, a dysponując argumentem typu „Ale przecież tak jest w innych krajach” nie będą musieli w żaden sposób się krępować.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeEuroposeł Kurski ma to zapewne w głębokim poważaniu ;-)
OdpowiedzTrzeba powoli spier....ć z te Europy...
OdpowiedzTylko gdzie? W USA burdel jak w EU. Patrz SOPA.
OdpowiedzTo jedna z możliwości. Druga to zmienić tę tendencję. Jacek Kuroń kiedyś stwierdził w latach 70-tych, gdy w ramach protestów podpalono np. komitet partii, że "nie podpalajcie komitetów, zakładajcie własne". Wprawdzie nie angażowałem się politycznie (łącznie z programowym nieuczestniczeniem w wyborach, bo i tak "większość" głosuje inaczej niż ja bym zagłosował) to ostatnio chodzi mi po głowie ruch, w którym ważne byłoby po prostu trzymanie się prawa. Jeśli jedziesz i masz włączone ostrzeganie przed radarem i dzięki temu jedziesz zgodnie z przepisami to przecież cel jest osiągnięty (by przestrzegać przepisów ograniczenia prędkości). Jeśli celem fotoradaru jest nabijanie kasy budżetowi gminy czy prefektury (we Francji) to już jest to obejście prawa. Inna sprawa, że jeśli przekroczysz np. limit alkoholu to poddajesz się karze a nie tłumaczysz, że właśnie amol wypiłeś, bo źle się czułeś. Ktoś zainteresowany takim ruchem? Roboczo ruch nazywałby się Jednoślad, bo każdy powinien zostawić jeden ślad, a nie więcej. PS. proszę bez odniesień do cyklistów i żółtych rowerów, też jednośladów...
OdpowiedzNa prawde w to wierzysz? Ze rozproszona masa indywidualistow zjednoczy sie przeciwko biurokratycznej machinie i skutecznie bedzie z nia walczyła?
OdpowiedzGdzie ty widzisz masę indywidualistów? Ja tu widzę masę ciemną i apatyczną sterowaną telewizorem.
OdpowiedzWłaśnie ta niewiara w możliwość dokonania zmian jest główną przyczyną tego że rządzący robią z nami co chcą. Dopóki na wybory chodziło będzie 40% uprawnionych to nic się nie zmieni bo zawsze większość będą mieli krewni i znajomi królika poobsadzani po różnych urzędach, spółkach i firemkach zależnych od obecnie rządzących czy to na poziomie krajowym czy lokalnym, a oni wymyślą wszystko aby tylko wykazać jacy to są ważni i potrzebni.
Odpowiedz