Offroad - tanie ściganie
Na starcie do wyścigu adrenalina boleśnie wykręca żołądek. Ręce zaciskają się na manetkach, aż w końcu do opuszków palców nie dociera krew. W ogromnym hałasie silników słyszysz tylko dudnienie swojego serca. Za kilka sekund wystartujesz do wyścigu, a przez następne kilka tysięcy sekund będziesz za wszelką cenę udowadniał, że jesteś lepszy od innych.
Chciałbyś się tak poczuć, ale ciągle wydaje ci się, że cię na to nie stać? A ile pieniędzy puszczasz z dymem wraz z każdym kolejnym papierosem? Ile przepijasz na sobotniej imprezie? Za ile kupujesz kolejne bezsensowe i niepotrzebne rzeczy do swojego komputera? W tym artykule spróbujemy rozprawić się z mitami krążącymi w koło sportu motocyklowego, a w szczególności w najtańszej jego odmianie - offroadzie. Czy to motocross, czy cross country, czy nawet enduro - w ostatecznym rozrachunku każda z tych dyscyplin jest tańsza, niż wyścigi płaskie. Pytanie brzmi jednak: ile to tak naprawdę kosztuje?
Sprzęt to sprawa drugoplanowa
Powiedział to ostatnio w wywiadzie Bartek Obłucki, jeden z najbardziej utytułowanych polskich offroadowów na arenie międzynarodowej. W naszym kraju zbyt dużą uwagę zwraca się na tuning sprzętu i wyciąganie coraz to większych mocy. Tyczy się to zwłaszcza amatorów, którzy zaczynają ściganie i wydaje im się, że dźwignią sukcesu będzie mocny, dopasiony sprzęt. Błąd! Podstawą jest odpowiednie nastawienie, przygotowanie fizyczne i trening. Sprzęt odgrywa sprawę drugoplanową.
Oczywiście, najlepszym rozwiązaniem jest zakupienie nowego motocykla. Koszt takiego to, w zależności od pojemności i marki, od 20 do nawet 36 tysięcy złotych. Kupując sprzęt nowy wiemy, że nie składa się on co najmniej w połowie z power tape'a i trytytek. Niestety, w przypadku używanej offroadówki sprawa prawie zawsze jest skomplikowana. Z jednej strony można kupić przyzwoity motocykl, ze stosunkowo dobrego rocznika, już za 8 tysięcy złotych. Zakrojony na szeroką skalę import z zachodu sprawił, że aż roi się od ofert. Z drugiej jednak strony, mimo wizualnego przepychu, często takie motocykle pozostawiają wiele do życzenia w sferze technicznej. Kończące się tłoki, zacierające łożyska na wale. Przytrafić może się wszystko, więc przy zakupie dobrze zaopatrzyć się w osobę będącą choć trochę obeznaną w temacie.
A jaki motocykl kupić? Jest wiele szkół, a każda mówi co innego. Jedni radzą by kupować motocykl pod swoją budowę ciała, inny, że pod zamożność portfela. Prawda jest gdzieś po środku. Głównym czynnikiem powinno być jednak przeznaczenie, a w naszym przypadku jest to sport. Najlepszym rozwiązaniem dla rozpoczynającego przygodę z wyczynowym ściganiem jest dwusuwowa 125. Wbrew obiegowej opinii mały dwusów jest tani w eksploatacji i, z powodu swojej charakterystyki, wymusza na szoferującym agresywną jazdę. W tym sezonie motocyklem crossowym o tej pojemności można było ścigać się w każdej z dyscyplin - motocrossie, cross country i enduro.
Jaka dyscyplina jest dla mnie?
Każdy czuje się lepiej w innej dyscyplinie. Mimo iż dla obserwatorów są one zbliżone, różnią się diametralnie. Dla usystematyzowania warto wspomnieć, czym wyróżniają się poszczególne. Motocross to wyścigi, najbardziej zresztą zbliżone do szosowych. Wyścig odbywa się na krótkim, przygotowanym przez człowieka torze, zaś zwycięstwo osiąga pierwszy zawodnik na mecie. Dyscyplina ta jest piekielnie mocno wymagająca fizycznie, nawet dziesięciominutowy bieg potrafi wycisnąć ostatnie soki z silnego mężczyzny.
Cross Country jest dyscypliną zbliżoną do szosowych wyścigów Endurance. Zawodnicy ścigają się tam przez określony czas (w Polsce najczęściej są to dwie godziny), a wygranym zostaje ogłoszony ten, który wykręci jak największą ilość okrążeń. Trasy są przeróżne, lecz wspólnym mianownikiem jest ich długość. Z reguły od 5 do 10km, łączące naturalne i przygotowane przez człowieka przeszkody. Cross Country zdobywa sobie z roku na rok coraz większą rzeszę fanów w całej Europie, także i w Polsce. Głównym powodem tego stanu rzeczy jest łączenie elementów motocrossowych i endurowych. W tego typu zawodach wymagana jest wszechstronność i maratońska kondycja.
Na sam koniec pozostawiłem Rajdy Enduro. Już sama nazwa sugeruje, że nie mamy do czynienia z wyścigiem. Enduro najłatwiej skojarzyć z samochodowymi rajdami WRC. Zawodnicy ścigają się przez dwa dni, a trasa składa się z dojazdówek i prób czasowych. Najlepszy łączny czas z prób wyłania zwycięzcę. Oczywiście, w sporym uproszczeniu. Enduro jest bardziej wymagające ze względów logistycznych i ciut droższe, przede wszystkim jeśli chodzi o wpisowe. Mimo to, polscy organizatorzy robią wszystko by umożliwić start większej liczbie zawodników, toteż od tego roku można ścigać się na motocyklach crossowych. Nie ma także specjalnych wymagań względem opon.
Zapewne już teraz widzisz siebie na starcie do jednego z wyżej wymienianego rodzaju wyścigów. Najlepszym rozwiązaniem na pierwszy start będą pewnikiem zawody Cross Country. Przede wszystkim to tam odpowiecie sobie na pytanie, czy bardziej kręci was rywalizacja łokieć w łokieć, czy walka z przeszkodami terenowymi.
Prędkość + technika + kondycja
To trzy rzeczy, które musisz posiadać przed startem do jakiegokolwiek wyścigu. Niby oczywiste, a okazuje się, że wiele osób stara się przymykać oko na choćby jeden z aspektów. Każdy z elementów wyrabia się, uwaga, będzie szok - ciężkim treningiem! Podstawy techniczne musicie przyswoić od osoby, która już owe posiada. W tym przypadku nieocenioną pomocą może być znajomość z zawodnikiem Mistrzostw Polski, czy trenerem. W Polsce liczba licencjonowanych trenerów nie jest za wielka, jednak na pewno ktoś się znajdzie. Na Dolnym Śląsku o pomoc można zgłosić się do Pana Andrzeja Rencza, w pomorskim często organizowane są zgrupowania z Maciejem Zdunkiem i Leonem Gisbersem, zaś w mazowieckim warto zwrócić się do rodziny Kurowskich.
Prędkość przychodzi z czasem, więc pozostaje tylko... trening fizyczny. Na początku to jedyna rzecz, nad którą możecie zapanować. Same wieczorne pompki niestety nie wystarczą. Konieczne jest odwiedzanie basenu i siłowni. To powinno uzupełnić się jazdą rowerem czy bieganiem. O paleniu papierosów nie ma mowy.
A potem pozostaje już tylko jazda na motocyklu. Dla amatora, który chce startować w lokalnych zawodach, powinien to być minimum jeden dzień w tygodniu. Jeden dzień mijający na jeździe, nie na siedzenie obok toru i komentowaniu jak jeżdżą inni. Jeśli już poznanie każdą dziurkę na swoim lokalnym torze motocrossowym, każdą koleinę i każde ziarnko przesypującego się piasku - przyszedł czas na zawody.
Ile to w sumie kosztuje?
No tak, było o wszystkim, tylko nie o pieniądzach. Należy pamiętać, że wszystko co poniżej wypunktowane, jest kwestią relatywną. Dla ułatwienia, poniższy podział jest podobny do tego zaprezentowanego w naszej wczęśniejszej publikacji dotyczącej wyścigów płaskich.
Motocykl
- zakup używanego jednośladu - od 8000 zł do 12000 zł
- serwis po zakupie - od 500 zł do 1500 zł
Osprzęt i chemia
- podstawka pod motocykl - 150 zł
- komplet narzędzi do obsługi motocykla - od 150 do 500 zł
- zestaw chemii do mycia motocykla - od 100 do 300 zł
- kanistry (mały + duży), miarka - około 100 zł
Ubrania:
- buty motocyklowe - od 500 do 2000 zł
- kask - od 600 do 2000 zł
- spodnie - od 200 do 500 zł
- koszulka - od 100 do 300 zł
- rękawiczki - od 80 do 300 zł
- gogle (najlepiej dwa zestawy) - od 100 do 400 zł
- buzer - od 250 zł
- nakolanniki - od 150 zł
Eksploatacja:
- opłata za tor (cały dzień) - od 15 do 40 zł
- zestaw napędowy (x3 w sezonie, łańcuch o-ring) - ok. 350 zł
- opony (x3 w sezonie) - od 300 zł za komplet
- olej silnikowy (w zależności od motocykla, wymieniany do 10mh) - 50 zł/litr
- olej do mieszanki (w przypadku 2T) - 45 zł/litr
- tłok + nikasil (w przypadku 2T, raz w sezonie) - ok. 1000zł
Logistyka:
- dojazd na tor (100 km) - od 40 do 60 zł w jedną stronę
- przyczepa motocyklowa - 1500 zł
- pasy mocujące - od 40 do 60 zł za zestaw
Start w zawodach
- wpisowe - od 100 do 350 zł
- ubezpieczenie - ok. 50 zł na miejscu lub 200 zł rocznie
- badanie lekarskie - 50zł, co 6. miesięcy
- paliwo na jeden start - ok. 100 zł
Czy to dużo? Oczywiście, do startu należy doliczyć jeszcze ewentualny nocleg, dojazd samochodem i mieć na uwadze, że motocykl po starcie wymaga porządnego serwisu. Mimo wszystko, jednorazowy start to koszt nawet 300zł. Za 300zł na Torze Poznań można co najwyżej pochodzić w koło toru i policzyć opony, ewentualnie żwir przy zakrętach.
Czy to wszystko o czym muszę wiedzieć?
Nie! Wiele rzeczy można nauczyć się tylko i wyłącznie na własnej skórze. Sam dobór odpowiednich ubrań i ochraniaczy możne przyprawić o zawrót głowy. W każdej decyzji należy kierować się tylko i wyłącznie bezpieczeństwem - własnym i kolegów. Podczas zawodów, nawet tych na najniższym poziomie, nikt się nie patyczkuje, nie przeprasza. To nie WMMP, w którym nie można za ostro wyprzedzać, bo koledzy się poobrażają. Offroad to motoryzacyjna dżungla, w której przepychanie się łokciami, block passy czy sypanie żwirem po oczach to norma. Dzięki temu ten sport jest tak wyjątkowy.
Ważne by pamiętać, że sport - nawet na poziomie amatorskim - to sporo wyrzeczeń. Nawet jeśli potraficie znaleźć fundusze i jesteście skłonni poświęcić trochę wolnego czasu na trening, bez odpowiedniego przygotowania fizycznego i podejścia, każdy wyścig będzie stratą czasu. Przyjemność pojawia się wtedy, gdy można rywalizować z przeciwnikami. Kiedy rywalizuje się z własnym motocyklem o dominację i błaga Boga o zakończenie wyścigu - cała przyjemność gdzieś się ulatnia. A przecież to o dobrą zabawę chodzi, no nie?
Ale czy warto?
Jeśli powyższymi wywodami was nie przekonałem, to czas na najważniejszy argument: wyścigi to świetna zabawa! Rywalizacja, poznawanie barier swoich i motocykla. Dla osób, który potrafią krzyczeć przed ekranem telewizora na Rossiego, że znów daje się wyprzedzać Lorenzo, czy dla osób, których korci by pójść pełnym ogniem spod świateł, ale zdrowy rozsądek im nie pozwala. Dla wszystkich, którzy potrzebują choć trochę adrenaliny to najlepszy sposób na upuszczenie trochę ciśnienia.
Teraz nie pozostaje nic innego, jak wzięcie się za siebie. Sezon 2009 właśnie się kończy, ale jeśli chcecie pojeździć w 2010 już teraz trzeba myśleć o przygotowaniu sprzętu i wyrobieniu kondycji. Zajęcie się tym tematem w kwietniu będzie oznaczało fiasko.
Nic tak nie motywuje, jak miejsce zaraz za podium na zawodach. Uwierzcie mi na słowo co do jednego. Gdy zejdziecie po zawodach z motocykla, pełni z błota, z piaskiem między zębami, gdy siądziecie na brzegu przyczepy i zdejmiecie kask, gdy przestaniecie klnąć na piekielne zmęczenie i wszystkich w koło - poczujecie, że to jedna z niewielu rzeczy w życiu, które dają czystą radość.
Na sam koniec krótki filmik pokazujący jak ciekawie może być na amatorskich zawodach (w tym przypadku dolnośląskie Cross Country w Siedlęcinie):
Foto: Archiwum, mxlarge.com
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzemyślę że można poszukać sporo oszczędności, zwłaszcza w butach - na offroad dobrze sprawdzają się buty taktyczne, takie jak np Bates'y. są to buty stosowane przez wojskowych, tak więc są ...
Odpowiedzooo widzę już się rozgrywają swoiste zawody w tym czemu się nie da i czemu autor nie ma racji. Może zamiast siedzieć przed kompem ruszcie dupe na siłkę, a jutro w pole :D
OdpowiedzNo nie do końca - startowałem kiedyś w Enduro i wiem ile kasy na to idzie. Koszt zawodów 300zł to jakaś kpina... Niejednokrotnie musiało się jechać na drugi koniec Polski i koszt dojazdu koszt ...
OdpowiedzOczywiście rozumiem Twoje argumenty i w wielu aspektach się z nimi zgadzam. Nie zmienia to faktu, że powyższy artykuł to raz - minimalne sumy, dwa - podeście TOTALNIE amatorskie. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że nim wyższy stopień wtajemniczenia tym większe koszty.
OdpowiedzTekst dobry, ale nie do końca szczery, nie wiem jak jest z wyscigami "płaskimi" ale za to o MX wiem sporo, i wcale nie jest to taki tani sport, moim zdaniem jeden z droższych. Pyrzkladowy dwusów ...
OdpowiedzTroche orientuje sie w kosztach wyścigów "płaskich" i wierz mi to duzo drozsze od tzw.terenu-tutaj orientuje sie mniej ale wystarczająco dobrze.Nie bede teraz wymieniał konkretnych kosztów ,ale w moim totalnie amatorskim wypadku- zabiło finansowo(zarabiam zdecydowanie powyżej sredniej krajowej) mimo max oszczędzania- generalnie tylko to co niezbędne aby dopuscili.Jeden wyścig i wczesniej pare treningów ok.100 tyś pln nie licząc motocykla, tylko koszty startu, treningów.Juz wiem ,ze bez powaznego sponsoringu...finansowo bez szans
OdpowiedzRacja, ale ja na przykład odniosłem wrażenie że mówimy o pierwszych krokach w sporcie i o amatorach. Wyczynowy sport jest drogi w każdym wydaniu ;)
OdpowiedzŚwietny tekst! Oby więcej takich :)
OdpowiedzMasz coś do WMMP gościu?;>
OdpowiedzNiech ktoś mi załatwi świeży, dobry nikasil ze spasowanym tłokiem za 1000zł...
Odpowiedz