Ochraniacze offroadowe - co wybrać?
Z motocyklami jest o tyle niefajnie, że reperkusją nawet najmniejszego błędu może być coś więcej, niż zdarty lakier na zderzaku, czy przyjęcie poduszki powietrznej na klatę. Z motocyklową pasją wiąże się ryzyko realnego uszczerbku na zdrowiu fizycznym. W offroadzie okazji jest jeszcze więcej - czy to podczas lądowań twarzą w kamieniach, czy podczas nie zważania na pierwszeństwo małej sosny rosnącej tuż przy trasie naszego leśnego przejazdu.
Siła wyższa jednak chciała, że wraz z ewolucją motocykli, ewoluowały także wszelkiej maści ochraniacze i kaski. Na chwilę obecną stoją one na bardzo wysokim poziomie, często zahaczając o kosmiczne technologie. Projektanci dbają zresztą nie tylko o bezpieczeństwo, ale także o wygodę i design. Ten ostatni odgrywa sporą rolę w sportach offroadowych - każdy przecież chce się odróżniać od rywali.
Co zrobić, żeby nie zgubić się w natłoku nazw, typów i odmian ochraniaczy przeznaczonych do jazdy terenowej?
Głowa
Zaczniemy od góry. Głowa to najważniejsza część waszego ciała (jeśli ktoś uważa inaczej, to pozazdrościć) i trzeba ją odpowiednio chronić. Czasy kasków Tornado już dawno się skończyły. Jeśli tylko myślicie o jeżdżeniu offroadowym, to pierwszym zakupem musi być porządny kask. Jaki kask jest porządny? Przede wszystkim taki, który będziecie posiadać europejski certyfikat ECE 22-05 lub ECE 22-04. Jest to podstawa dobrego kasku - te nie posiadające certyfikatów omijajcie szerokim łukiem. W przypadku produktów zza Wielkiej Wody wyróżnia się dwa typy znakowania - DOT i Snell. Należy pamiętać, że amerykańskie standardy odbiegają od naszych, zwłaszcza jeśli chodzi o niższą półkę cenową. Certyfikaty te oprócz formalnego zapewnienia bezpieczeństwa, są także aprobowane przez Polski Związek Motorowy. Oznacza to tyle, że na poziomie Pucharu PZM i Mistrzostw Polski bez certyfikowanej skorupy się nie obędzie. Pamiętać także trzeba, że wymagania do sportu są rokrocznie aktualizowane. Czteroletni kask nie ma tu racji bytu.
Ok, koniec z teoretyzowaniem. Zakładamy, że jesteście w sklepie, przed wami wielka ekspozycja certyfikowanych garnków. Czym się kierować przy wyborze? Zacznijcie od przymierzania różnych modeli - to, że na szosie posiadaliście rozmiar S, nie znaczy, że obowiązuje on także tutaj. Kask musi leżeć idealnie, lepiej spędzić godzinę lub dwie w sklepie, niż męczyć się sezon na torze. Nie może on być zbyt luźny, bo podczas lekkiej gleby urwie wam szczękę, ani za ciasny, gdyż będzie przeszkadzał w oddychaniu. Ta ostatnia kwestia jest szczególnie ważna. Jazda offroadowa to spory wysiłek fizyczny i dobrze by było, żebyście nie tracili energii na szukanie oddechu. Jeśli już znajdziecie odpowiedni dla siebie rozmiar, warto rozglądnąć się za garnkiem z wyciąganą wyściółką. Z wysiłkiem fizycznym wiąże się ostre pocenie. Wkładanie głowy w wilgotny i śmierdzący kask nie dodaje ochoty do jazdy. Drugim bardzo ważnym aspektem jest zapięcie 2D. Jest ono gwarancją bezpieczeństwa, ponieważ nie ma możliwość samoczynnego rozpięcia. Oczywiście, wiąże się z tym także wyższa cena, ale w tym przypadku nie należy oszczędzać.
Z powyższego wynika, że lepszym rozwiązaniem jest zakup kasku w sklepie. Nie można tego bagatelizować i kupować najważniejszego z elementów ochrony „na czuja", bez przymierzania. Zawsze można poprzymierzać, a potem poszukać danego modelu i rozmiaru u konkurencji, czy w sklepie internetowym. Pamiętajcie także, że kaski dual sportowe, czyli tourery (offroadowa skorupa z daszkiem oraz szyba) świetnie sprawdzają się w trasie po Afryce, słabo w pełnym gałęzi lesie. No, chyba, że ktoś jest fanem wygrzebywania szkła spomiędzy zębów.
Obecnie na rynku możemy znaleźć wiele firm oferujących przyzwoite kaski w przeróżnym przedziale cenowym. Nieoficjalnym liderem w tej dziedzinie jest Airoh. Większość czołowych zawodników Motocrossowych Mistrzostw Świata i Mistrzostw Świata Enduro używa kasków tej marki. Czy to oznacza, że są one najlepsze? Raczej nie - oznacza tylko, że wiedzą w jaki sposób dotrzeć do klienta. W Polsce uznawanymi producentami obok Airoha jest Shoei, Arai, Nitro oraz amerykański Thor, Fox i NoFear. Ważne, żeby skupić się na kasku, który będzie posiadał unijny certyfikat, wyciągane wyścielenie wewnętrzne i zapięcie 2D.
Klata i okolice
Czym się różni buzer od zbroi? To najczęściej zadawane pytanie przez osoby stawiające pierwsze kroki. Tak naprawdę pojęcia te można by używać zamiennie, jednak przyjęło się, że zbroja jest to w pełni zabudowana ochrona, czyli oprócz ochraniaczy klatki piersiowej, są także nałokietniki, ochraniacz barków, usztywnienie kręgosłupa, a czasami nawet pas nerkowy. Całość jest zintegrowana, zapinana jednym zamkiem z przodu. Buzer to w mocnym uproszczeniu przerzucany przez głowę plastykowy ochraniacz klatki piersiowej.
Zacznijmy od tego o jakie elementy naszego ciała między szyją, a biodrami musimy najbardziej dbać. Narażone na uszkodzenia są łokcie i klatka piersiowa. Wbrew pozorom, z kompletnie innych powód. Owłosioną klatę musimy chronić nie przed upadkiem, ale przed lecącymi spod kół innych zawodników kamieniami. Dlatego chociażby w Stanach często jeździ się z buzerami na koszulkach, które okrywają tylko klatkę piersiową i kawałek brzucha, zaś na plecach są otwarte. Łokcie to wrażliwe miejsce w naszym organizmie, w budowie bardzo podobne do kolan. Problem ze stawami zawiasowo-obrotowymi, bo o nich mowa, jest taki, że jednorazowe uszkodzenie można odczuwać później przez całe życie.
Siatkowe zbroje integralne mają wiele plusów, choćby umożliwiają bardzo szybie założenie. Problemem jednak jest to, że z racji mocnego przylegania do ciała ochraniacze muszą być zrobione z bardziej miękkich materiałów. Przez zamek odsłonięty jest także splot słoneczny. Ostatecznie, dużo łatwiej w nich się spocić, ponieważ są mniej przewiewne. Tego typu zbroje radzą sobie w stuncie, na szosie czy podczas dłuższych wypraw enduro. Jeśli jednak mówimy o ostrzejsze jeździe, to racjonalniejszym rozwiązaniem będzie buzer. Żeby nie być gołosłownym - robią tak wszyscy zawodnicy z światowej czołówki, wiec czemu my byśmy mieli tak nie robić? Buzer nie musi być najdroższy, można wybrać sobie niski model i uzupełnić go o dodatkowe ochraniacze. Przykładowo, skorzystać z buzera z otwartymi plecami i bez naramienników. Do tego dokupić „żółwia" do ochrony kręgosłupa oraz nałokietniki. Wasze ruchy nie będę skrępowane, a stopień ochrony będzie bardzo wysoki.
Przy wyborze nałokietników warto rozejrzeć się za sprzętem z wbudowanym zawiasem. Ułatwia to ruchy, choć ciut więcej kosztuje. Kierujcie się przede wszystkim ergonomią i jakością użytych materiałów. Nie ma nic gorszego, niż z chwili na chwilę coraz mocniej wbijające się w ciało rzepy.
Nogi - jak chronić kolana?
Skręcone kostki, poprzestawiane kolana, pozrywane ścięgna, czy w końcu połamane kości. Nasze dolne kończyny są narażone na największe niebezpieczeństwo, głównie z tego powodu, że mają najczęstszy kontakt z ziemią. Czy to jedna z nóg „zostanie" pod motocyklem podczas nawrotu, czy to będziemy się ratować przed upadkiem - zawsze ryzyko kontuzji jest bardzo wysokie, a skutki często wyjątkowo bolesne. Zacznijmy od nakolanników.
Niestety, nakolanniki z naszego dzieciństwa, kiedy to śmigaliśmy radośnie na rolkach po osiedlowej uliczce, nie sprawdzą się. W tym miejscu należy sporo zainwestować. Ceny zaczynają się od kilkuset złotych, a kończą na kilku tysiącach. Oczywiście, najlepszym rozwiązaniem byłyby ortezy, które chronią kolano przed uderzeniami pionowymi, poziomymi oraz skręceniem. Cena dla wielu jest jednak zaporowa - od kilku stówek za sztukę. Prawie zawsze ortezy to hi-tech, a za to się płaci. Kto nie posiada takich funduszy, na pewno zadowoli się zwykłymi ochraniaczami z zawiasem. Ważne, by zawias miały, ponieważ dzięki temu będą chronić kolano w większej płaszczyźnie (także od strony uda) oraz pracować wraz z nogą.
Przy zakupie nakolanników z zawiasem trzeba koniecznie przypilnować, żeby były one wygodne. Często zdarza się, że w tańszych produktach śruby nie są zabezpieczone i wpijają się w kolano. Zwykłe nakolanniki bez zawiasu, takie jakich używają bardziej hardkorowi rowerzyści, raczej należy sobie odpuścić. Są wygodne, ale zapewniają ochronę przede wszystkim piszczeli, kolano zostawiając praktycznie odsłonięte.
Nogi - ochrona kostki i stopy
Buty są na liście zakupowej powinny znajdywać się zaraz po kasku. Powody są dwa, a pierwszym jest to, że dobrze dobrany but to mega lans na torze. Najlepiej w jasnym kolorze, przeplatany złotymi motywami z dużym logosem firmy na cholewie. Teraz już poważnie - but ma za zadanie stabilizację kostki, ochronę piszczeli i osłanianie stopy. Na rynku dostępnych jest ogromna liczba odmian i rodzajów butów offroadowych. Inne dla quadowców, inne dla motocrossowców i jeszcze inne dla pań. Tak jak i powyżej, tak tutaj należy kierować się tylko i wyłącznie zdrowym rozsądkiem.
Mimo wyższej ceny, dobrze by było rozejrzeć się za buciorami ze skarpetą stabilizującą. Nie tylko poprawiają one komfort i bezpieczeństwo, ale zapewnią Wam możliwość szybkiego odświeżenia wnętrza butów. Zwróćcie uwagę także na klamry, najlepiej żeby były aluminiowe. Plastykowe mają tendencję do łamania się, zwłaszcza, jeśli będziecie musieli szybko poubierać się przed zawodami. Fani bardziej turystycznego enduro powinni zwrócić uwagę na przepuszczalność wody. Po kilkudziesięciu minutach pluchy w okolicach stopy robi się nieprzyjemnie. I w tym przypadku lepiej omijać tanie wynalazki o budowie kalosza i poszukać czegoś o bardziej profesjonalnym profilu. Ceny nie muszą być w tym przypadku zaporowe, ponieważ dobre buty renomowanej marki można kupić już od 600-700zł.
Dobre ochraniacze to podstawa
Kask i buty powinny być pierwsze na waszej zakupowej liście. W tym wypadku żadne oszczędzanie nie wchodzi w rachubę. Jeśli cierpicie na powiększającą się dziurę budżetową, warto poszukać używanych nałokietników, buzerów, nakolanników, pasów nerkowych. Zawodnicy często wymieniają protectory na nowe, wysprzedając stare po dobrych cenach. Kask i obuwie powinno się kupować nowe.
Czego można jeszcze szukać? Od niedawna na świecie furorę robi Leatt Brace - specjalistyczny ochraniacz karku, mechanicznie broniący go przed skręceniem. Ta przyjemność oczywiście kosztuje, choć za kilka lat będzie pewnie wymogiem na zawodach, ponieważ jej skuteczność jest nieoceniona. Istnieją tańsze odpowiedniki w postaci gąbki zapinanej wkoło szyi. Wiele osób inwestuje także w profesjonalne pasy nerkowe oraz racingowe spodenki. Te ostatnie wkłada się na bieliznę, żeby chronić najważniejsze punkty w męskim ciele.
Każda z większych marek na rynku oferuje także szeroką gamę ochraniaczy dla pań. Oprócz lekko szowinistycznego designu (obstawiam, że nie każda kobieta jest fanką majtkowego różu) są one z reguły produkowane w mniejszych rozmiarach - tyczy się to przede wszystkim kasków i butów.
Przemyślcie porządnie zakup gadżetów, które jakby nie patrząc będą chronić wasze zdrowie oraz życie. Ustalenie swoich wymogów (będę jeździł rekreacyjnie, czy nastawiam się na sport? ) i budżetu powinno nastąpić jeszcze przed zakupem motocykla. W tym jednak przypadku, nie warto szukać oszczędności. Lepiej zbić dodatkową świnkę skarbonkę lub kupić tańsze moto, a potem ze spokojem wyciskać z siebie ostatnie soki na torze.
Obszerny asortyment ochraniaczy offroadowych znajdziecie w naszym sklepie.
A na koniec krótki klip. Lorenzo Santolino po tak dramatycznie wyglądającej glebie nie doznał większej kontuzji.
Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarzeTu są motorabat.pl tanie ochraniacze i inne dodatki fajny tani sklep . kinder83
Odpowiedzwitam. dzięki za wskazówki ale szukam producenta ponieważ chciałbym zastosować te ochraniacze do odzieży roboczej i niestety ale muszą być skrojone w/g mojego szablonu lub wzoru . a cena musi się porównywać do ochraniaczy roboczych piankowych np na kolana 20 zł itp. nie muszą być to ochraniacze z pcv starczą z pianki ale ważne są wytłoczenia . Dlatego myslałem że ktoś zna rodzimych producentów którym bym to mógł zlecić. pozdrawiam Rafał
Odpowiedzjapońskie kamizelki hit-air z poduszką powietrzną są na allegro
Odpowiedzwitam czy zna ktoś jakiegoś producenta pianek które wsadza się do odzieży np crossowej
OdpowiedzNie powiem, temat mi bardzo pomógł oraz uświadomił mi parę rzeczy! dzięki wielkie
OdpowiedzOsobiscie jezdze w butach Alpinestars Tech10 i najwiekszy problem z jakim sie spotkalem to to, ze strasznie przemakaja ;/ Poza tym super.
Odpowiedzart poprawny ale z kilkoma rzeczami bym sie nie zgodzil. Kupno buzera bez plecow i do tego zolwia to strasznie ciekawy wymysl ktory nie dosc ze bedzie niewygodny to jescze nie zapewni odpowiedniej ...
Odpowiedz