Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarze"Obrażam się i nie odzywam. Ale doskonale wiem, że gdybym założyła mu kapcie i kazała obierać włoszczyznę na zupę to przestałabym go kochać..." Rene z Allo Allo mawiał " ech, głupia kobieto..." obrażasz sie , strzelasz focha.. ale byś go rzuciła gdyby Cie posłuchał.. genialne ! psychoterapeutę już mu wybrałaś? bo albo zacznie Cie olewać, albo posłucha i wtedy go rzucisz..
OdpowiedzMyślisz, że Go rzucę? Czyli jest jeszcze nadzieja, że zaszaleję w życiu..? Tylko Kto mnie z tą głupotą przygarnie..? :) Pozdrawiam najserdeczniej :)
OdpowiedzWidzisz i tutaj kłania się czytanie ze zrozumieniem i dystans, który pozwala przeczytać artykuł z przymrużeniem oka. Mi się podoba ten artykuł, który pokazuje, że niełatwo jest pogodzić rodzinę i pasję, która wciąga a przede wszystkim ją zrozumieć. Jak widać jednak można i pomimo słabszym momentów (w którym człowiek się gniewa) tak naprawdę cieszymy się tym, że nasi najbliżsi mają pasję.
OdpowiedzDroga Asiu, żart żartem a foch na poważnie...co? skoro już piszesz o zrozumieniu żartu to podpowiem, że zacytowałem głównych bohaterów dość zacnego serialu komediowego Allo Allo . Pytanie tylko czy jest problem czy go nie ma? to zadanie piszącego napisać tak by był dobrze zrozumiany a nie oczekiwać psychoanaliz pod kątem dowcipu :P pośmiać to sie można z żartu , tylko czy ten temat i list jest na poważnie czy dla żartu? ważne by życia starczyło i dla rodziny i dla siebie. a zapewniam Cie, że sytuacje kiedy kobieta mówi : OK , dobrze jedź sobie na te motory, narty , ryby itp.. a potem ma wielką obrazę i focha wcale nie należą do rzadkości. Uważam, że albo wypracowujemy pewien kompromis akceptowalny przez obie strony i mówimy szczerze na co sie godzimy a na co nie , albo prowadzimy wojenki manipulacyjno podjazdowe a potem zdziwienie, że coraz to nowa broń sie pojawia w tych bitwach np kłamstwo..
OdpowiedzJa nie bardzo wiem o czym jest ten artykuł o kobiecie co ma dziecko - i co mamy ją za to podziwiać, czy o mężu że jest taki męski i chciałam się nim pochwalić. Masz rację jest super jak cała reszta ludzi co tam startowała. Nawet przeczytałem kilka stron bloga tej autorki. Jeśli o to chodziło tak masz piękne dziecko i super mężczyznę u boku tylko już więcej o tym nie pisz bo ile można
OdpowiedzDrogie dziecko - bo muszę się tak do ciebie zwrócić, gdyż tylko osoba na takim etapie życia nie jest w stanie zrozumieć pewnych kwestii. Otóż autorka tego tekstu opisała swój punkt widzenia na trudny temat, który panuje w środowisku motocyklowym: "motocykl albo rodzina". Pisząc o dziecku/mężu jestem niemal pewien, że zaznaczyła to w ramach luźnej informacji, a przy okazji odniesienia się do swojej wypowiedzi. Mówiąc prostszym językiem "moja refleksja na temat motocykla i rodziny. mam męża motocyklistę i dziecko, więc mogę się wypowiedzieć". Ot, tyle. A to, że dodała trochę więcej to czyni tekst tylko ciekawszym do przeczytania, a przede wszystkim umacnia jej argumenty w ostatecznym wniosku "motocykl i rodzina".
OdpowiedzMasz racje nie pojmę tego ,bo ja mam motocykle i jeszcze jedną bardziej silniejszą pasje. Do tego swoją firmę której też oddałem pół swojego życia. Natomiast moja partnerka posiada swoją potężną pasję, którą pielęgnuje od dziecka, oraz również swój biznes który jest mega wymagający. Mamy wspólne dwóch bliźniaków z których każdy z osobna i razem to dwa dynamity energii. Ale jakoś nigdy nie mieliśmy takich dylematów pasja - rodzina. Każdy ma czas na rodzinę i samego siebie. Nikt nie wyobraża sobie poświęcać swojej pasji dla rodziny. Nie żyjemy dla rodziny tylko żyjemy wspólnie w sposób dający się realizować każdej ze stron. Musimy się tak zorganizować aby starczyło czasu na wszystko, ale nikt nigdy by nie napisał takiego tekstu ..... To jest jedna z najbardziej toksycznych sytuacji on pasjonat życia, a ona poświęca się dla niego w imię tolerancji - zajmuje się domem. To jest jeden z najbardziej żałosnych sytuacji w życiu. On Bóg Heros - ona kopciuszek. O końcu tej sytuacji nie muszę pisać. Ale to nie portal o poradach życiowych
OdpowiedzMiałem okazje poznać autorkę tekstu. To znana postać w branży motocyklowej. Po urodzeniu dziecka zajęła się branżą dziecięcą w ktorej znowu odniosła sukces. Uwierz mi stary, chciałabym być takim kopciuszkiem.
Odpowiedzuwierz nam, biedaczkom z forum nie było dane poznać autorki i możemy się odnieść jedynie do tego co napisała.. a jest to troszku Niespójne, że tak powiem ;)
OdpowiedzDobrze to określiłeś/aś. Coś o tym wiem, jak moja żonka przez dziecko lub coś innego nie może ze mną jechać ;) Są fochy itp., ale jest to chwilowe i wie, że bez tego ja w ogóle bym nie 'żył'
OdpowiedzDokładnie. Na początku była dezaprobata, potem oswojenie z myślą o zakupie przeze mnie motocykla, a teraz żona w roli plecaczka klepie mnie po ramieniu żebym jechał szybciej :) czasem marudzi jak jadę gdzieś sam pośmigać, że zostaje sama w domu bo ma jakieś tam plany, a córka ucieka do koleżanek. No ale widzi z jakim bananem na twarzy, odstresowany wracam do domu. Teraz gdy mam już poukładane życie, ustabilizowaną sytuację zawodową i odchowane dziecko, mogę pozwolić sobie na taką pasję, mam już trochę lat i nie traktuję motocykla jako "piczomagnez" lecz jako sposób na rekreację.
Odpowiedz