O co chodzi z Pirelli i Chińczykami? Włosi próbują bronić swojej narodowej marki
Chiński państwowy koncern Sinochem Group prawdopodobnie zatrzyma swoje udziały w firmie Pirelli, pomimo działań włoskiego rządu mających na celu ograniczenie wpływów chińskiego inwestora w działalność producenta opon.
Chiny szukają sposobów, aby inwestować, ale kiedy za pomocą kapitału zyskują władzę nad europejskimi podmiotami, oczekują również możliwości wpływania na zarządzanie. W dalszej perspektywie to może oznaczać utratę kontroli nad przedsiębiorstwami, które z różnych względów są niezwykle ważne dla narodowych gospodarek. Włosi oczywiście nie chcą, aby o działaniach i przyszłości Pirelli decydowano z Pekinu.
W zeszłym tygodniu rząd w Rzymie podjął działania w sprawie porozumienia dotyczącego zarządzania w firmie Pirelli. Sprawa dotyczy największego udziałowca, azjatyckiego koncernu Sinochem i włoskiej spółki Camfin. Państwo skorzystało z przepisów tzw. złotej władzy, które mają na celu ochronę strategicznych aktywów narodowych.
Rząd, na którego czele stoi premier Giorgia Meloni, przyznała Camfin bezdyskusyjną decyzyjność w kwestii wyboru dyrektora generalnego spółki oraz faktycznej kontroli nad strategią, ale nie wymaga redukcji udziałów Sinochem ani zamrożenia praw głosu chińskiego giganta.
Camfin, spółka należąca do włoskiego biznesmena Marco Tronchetti Provera, który jest prezesem Pirelli od 1992 roku, posiada 14,1 proc. udziałów, podczas gdy Sinochem jest w posiadaniu aż 37 proc. udziałów. Chińczycy, którzy weszli w posiadanie Pirelli w 2015 roku poprzez ChemChina, teraz będącej częścią Sinochem, osiągają z tego tytułu olbrzymie profity, ale chcieli mieć większy wpływ na politykę Pirelli.
Chociaż wyrok pozostawia Sinochem niewielki wpływ na zarządzanie Pirelli, chiński koncern prawdopodobnie pozostanie długoterminowym inwestorem włoskiej marki oponiarskiej, być może licząc na zmianę przepisów w przyszłości. Niektórzy komentatorzy wskazują jeszcze inne powody, dla których Chińczycy przełkną decyzję włoskiego rządu. Otóż dla Pekinu odstąpienie od Pirelli mogłoby oznaczać poważną rysę na reputacji w czasie napiętych relacji między Chinami a krajami zachodnimi.
Warto dodać, że wśród akcjonariuszy Pirelli znajduje się jeszcze inny podmiot z Państwa Środka. To chiński państwowy fundusz Silk Road Fund, który posiada 9 proc. udziałów. Być może gdyby Europa nie lekceważyła Chin przez wiele dziesięcioleci, nie musiałaby teraz bronić się przed ekspansją gospodarczego giganta, jakim stał się azjatycki smok.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze