Nowe pokolenie Yamahy
Wprawdzie Yamaha już za miesiąc zakończy obchodzenie 50-lecia istnienia na rynku motocykli, ale pracownicy firmy dwoją się i troją by na każdą wystawę motocykli zawitał kolejny "cud techniki" made by Yamaha.
Na początku roku mieliśmy MT-01, która pojawiła się w salonach sprzedaży, potem mocno akcentowane poszerzenie rodzinki o MT-03, który już wchodzi na salony. Z końcem sezonu Yamaha uderzyła ze zdwojona siłą prezentując produkcyjne wersje całego szeregu modeli. Odświeżona R1, zupełnie nowa R6, FZ1 i FZ1 Fazer oraz potężny cruiser 1900 Midnight Star wprowadziły spore zamieszanie na rynku.
Paris Motoshow był kolejną okazją dla Yamaha by wprowadzić nieco zamieszania, a dokonano tego za pomocą projektu studyjnego MT OS. To nie miała być premiera nowego modelu rodziny MT, raczej prezentacja technicznych i stylistycznych możliwości.
MT OS bazuje na seryjnej MT 01, czego tak na pierwszy rzut oka nie widać. Z serii pozostał właściwie tylko silnik w formie nienaruszonej. Reszta motocykla to już zupełnie inna bajka.
Motocykl jest wyraźnie jednomiejscowy, bardziej zwarty i przysadzisty od bazowej MT 01. Z przodu zamontowano racingową owiewkę i niższą kierownicę, co wymusza bardziej pochyloną do przodu, sportową pozycje. W owiewkę wmontowano światło oparte na diodach LED, co w oświetleniu przednim raczej się nie zdarzało dotychczas. Tył jest jeszcze ciekawszy. O ile seryjna MT 01 wygląda ze swymi ogromnymi tłumkami dość niecodziennie o tyle MT OS wyglądem tyłu po prostu powala na kolana. Są tu tłumiki, też są ogromne, ale ich forma i usytuowanie jest o wiele ciekawsze.
Koła to wieloczęściowe, skręcane odlewy w formie czteroramiennej, które zaopatrzono w modne, zębate tarcze hamulcowe. W podwoziu zmieniono też całe zawieszenie, posuwając się do całkowicie innej konstrukcji wahacza tylnego. Wszystkie te elementy pochodzą oczywiście od Ohlins'a. Podsumowując MT OS dla wielu może stanowić wypasioną wersje MT 01 lub pierwowzór do dokonania podobnych przemian we własnym motocyklu. Wielu też stwierdzi, że tak od początku powinna wyglądać seryjna MT 01, tym bardziej, że przedstawione studium jest bliższe prototypowi z 1999 r. niż obecnie produkowana maszyna. Niewątpliwie MT OS może być zapowiedzią tego, jak będą wyglądały przyszłe maszyny spod znaku Yamaha. Oczywiście znajdą się i tacy, którzy stwierdzą, że jednoosobowy motocykl w ogóle nie ma sensu.
Jeszcze jeden salon motocyklowy odbywał się w ojczyźnie Yamahy, czyli w Japonii. I już pierwszego dnia Tokio Motor Show projektanci Yamahy postanowili zaszokować publikę. Jak wiadomo w MT 01 wielu upatrywało następcy V-Maxa. Nie stało się tak niestety, gdyż MT 01 to zupełnie inny motocykl o innym przeznaczeniu, który nie potrafi sprostać wymaganiom fanów starego, dobrego V-Maxa. Dlatego też w Tokio przedstawiono "rzeźbę" realnego następcy legendarnego modelu V-Max.
Sprzęt pozbawiony jest szczegółowych detali, jest raczej formą, która ma na celu przesądowanie reakcji ewentualnej klienteli. I już wiadomo, że odbiór jest wielce pozytywny, co może tylko przyspieszyć prace nad wprowadzeniem nowego "cuda" do produkcji. To, co będzie łączyło stare z nowym jest widoczne gołym okiem, a mianowicie-silnik V4, który zapewne będzie generował całą hordę koni mechanicznych. W stylistycznych czynnikach wspólnych nie mogło zabraknąć charakterystycznych wlotów powietrza. Nader interesujące są też cztery tłumiki, które zwykle montowane były przez firmy tuningowe. Pozostaje mieć nadzieję, że seryjny model nie będzie miał wspólnego zawieszenia z poprzednikiem, bo to akurat było największą wadą starego V-Maxa.
Tak więc wizje konstruktorów Yamahy są wielce interesujące i obiecujące, a patrząc na najnowsze modele, można mieć spore nadzieje na to, że marka te wizje zmaterializuje. Pozostaje czekać i ze spokojem spoglądać w przyszłość, bo ta nudy nie niesie.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze