Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeNo tak ale należałoby oddzielić właśnie profesjonalistów od amatorów. Jeżeli ktoś ma sponsorów, odpowiedni budżet i podrasowany motocykl, który ma co najmniej 10 KM więcej, gdzie w tej klasie liczy się każdy KM i kg kierowcy, znaczy tyle, że z miejsca wygrywa. "Kuźnia talentów" i zachęcanie do ścigania powinno się odbywać w ten sposób, aby stworzyć równe szanse dla ludzi, chcących podjąć próbę. W Polsce jest wielu ludzi, którzy chcieliby tego spróbować, ale nie każdego stać na moriwaki i nie każdy ma sponsora. A jaki jest sens startować w wyścigach, w których nie można wygrać tylko przez budżet? Powinna być odpowiednia klasa dla amatorów lub profesjonalne zespoły powinny być osobno oceniane od typowych amatorów. Bo zachęcać ludzi do czegoś co na starcie kosztuje ponad 20 tyś. zł moim zdaniem mija się z celem. Jak dla mnie amatorska klasa wymagałaby motocykla drogowego w torowych owiewkach i oponach i to wszystko, żeby każdy kto stanie na lini mógł mieć szansę na wygraną, a dalej to już tylko umiejętności by to zweryfikowały.
OdpowiedzJaką wygraną, minimum jeden sezon trzeba poświęcić na naukę jazdy. To, że potrafisz się poruszać po ulicy, to nie znaczy, że umiesz jeździć po torze. Moc ma znaczenie drugorzędne, jeśli nie potrafisz powtarzalnie pokonywać zakrętów. W tym sezonie miał być słownie 1 wyścig na torze Motopark Koszalin (niestety odwołany), tor kręty, techniczny, szans na duże prędkości mało, raczej o zwycięstwie decyduje technika jazdy, a nie moc.
OdpowiedzI właśnie dlatego np. tacy Czesi są od nas lepsi. Bo zamiast patrzeć na wszystkich w koło, marudzić i ciągać nosem idą się BAWIĆ na torze! Co Cię obchodzi, że inni mają Moriwaki i budżet? Kup RS125 za grosze, przerób i leć na tor się dobrze bawić. W Polsce wyścigi motocyklowe to i tak wyścigi o pietruszkę i pucharki. Jedynym sposobem by zacząć "robić" dobrych zawodników jest ściganie się! A jeżeli wszyscy w koło będą jęczeć, że trzeba specjalnie dla nich klasę zrobić to będzie tak jak jest teraz. 3 motocyklistów na 15 różnych klas z czego żaden nie nadaje się do MŚ. I sorry, nie łykam biadolenia o tym, że w Hiszpanii jest lepiej. W Hiszpanii w klasach jest taka rywalizacja, że nie ma mowy o "amatorskim" ściganiu, nie w Moto3, nie na RS125 za 6,000 zł. A u nas możesz kupić RS, zrobić licencję i jak będziesz dobry to objedziesz i chłopaków na Moriwaki.
Odpowiedz