Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeNie zgadzam się z Tobą ale oczywiście szanują Twoją opinię. Też nie jestem już młody. Moim pierwszym motocyklem była JAWA TS 250, później ETZ 251, a później było już tylko lepiej :) Moje pierwsze motocykle uważałem za cudo i nadal wspominam je z rozrzewnieniem, chociaż JAWA praktycznie nie hamowała, nie mówiąc o chimerycznym silniku (zapłon). ETZ była nowocześniejsza ale też nie była pozbawiona wad. Motocykle te dały mi wiele frajdy z jazdy ale też kosztowały mnie wiele nerwów. Pamiętam, kiedy wyjechałem z salonu moją pierwszą Yamahą Fazer. To był skok w inną epokę. Czerpałem i czerpię o wiele większą frajdę z jazdy nowoczesnymi motocyklami. Nie ukrywam, że na mokrej nawierzchni czuję się trochę lepiej, kiedy wiem, że oprócz moich umiejętności nad motocyklem czuwają jeszcze systemy elektroniczne. Oczywiście nic nie zastąpi dobrego motocyklisty ale jeśli może pomóc, to czemu nie. Ja nie uważam, że aby czerpać przyjemność z jazdy trzeba "walczyć" ze swoim sprzętem. Przeciwnie, uważam, że dopiero kiedy całkowicie zespolisz się ze swoim motocyklem, kiedy stanowicie zespół, a nie przeciwników, wtedy czerpiesz prawdziwą radość z jazdy. Stanowicie wtedy jedność i każdy przejechany kilometr wyzwala tą nieopisaną radość, której nigdy nie zrozumieją Ci, którzy nigdy nie prowadzili motocykla. Pozdrawiam!
OdpowiedzZgadzam się ze słowami: "Nie ukrywam, że na mokrej nawierzchni czuję się trochę lepiej, kiedy wiem, że oprócz moich umiejętności nad motocyklem czuwają jeszcze systemy elektroniczne". Ale zupełnie nie zgadzam się z tymi: "Ja nie uważam, że aby czerpać przyjemność z jazdy trzeba "walczyć" ze swoim sprzętem. Przeciwnie, uważam, że dopiero kiedy całkowicie zespolisz się ze swoim motocyklem, kiedy stanowicie zespół, a nie przeciwników, wtedy czerpiesz prawdziwą radość z jazdy". Jeśli walczysz, to znaczy, że jeszcze nie stanowicie zespołu i nie rozumiesz maszyny. Poza tym nie zauważasz, że z sytemem kontroli trakcji, w zespole są 3 osoby, Ty, motocykl i kontrola trakcji. To już nie to samo. Nigdy nie przewidzisz jak ta trzecia osoba się zachowa. A ponieważ wpływa cały czas na przeniesienie momentu na koła kontrola nad motocyklem jest paradoksalnie mniejsza. To tak jak z ABS, wolę go nie mieć i wiedzieć kiedy uślizgują mi się koła, bo mam nad tym kontrolę a mózg szybko uczy się tej granicy. Z ABS, kontroli nad hamowaniem praktycznie się nie ma.
OdpowiedzZgadzam się ze słowami: Nie ukrywam, że na mokrej nawierzchni czuję się trochę lepiej, kiedy wiem, że oprócz moich umiejętności nad motocyklem czuwają jeszcze systemy elektroniczne. Ale zupełnie nie zgadzam się z tymi: Ja nie uważam, że aby czerpać przyjemność z jazdy trzeba "walczyć" ze swoim sprzętem. Przeciwnie, uważam, że dopiero kiedy całkowicie zespolisz się ze swoim motocyklem, kiedy stanowicie zespół, a nie przeciwników, wtedy czerpiesz prawdziwą radość z jazdy. Jeśli walczysz, to znaczy, że jeszcze nie stanowicie zespołu i nie rozumiesz maszyny. Poza tym nie zauważasz, że z sytemem kontroli trakcji, w zespole są 3 osoby, Ty, motocykl i kontrola trakcji. To już nie to samo. Nigdy nie przewidzisz jak ta trzecia osoba się zachowa. A ponieważ wpływa cały czas na przeniesienie momentu na koła kontrola nad motocyklem jest paradoksalnie mniejsza. To tak jak z ABS, wolę go nie mieć i wiedzieć kiedy uślizgują mi się koła, bo mam nad tym kontrolę a mózg szybko uczy się tej granicy. Z ABS, kontroli nad hamowaniem praktycznie się nie ma.
Odpowiedz