Nie muszê siê spieszyæ. Maciej DOP w wywiadzie dla StuntersBlog
Znakomity stunter, zdobywca rekordu Guinnessa w najdłuższym burnoucie Maciej DOP udzielił wywiadu Damianowi z bloga StuntersBlog, w którym opowiedział kilka ciekawostek na temat swojej pasji.
Maciej DOP (Dzida Oddział Płock), człowiek ze świetnym pomysłem w głowie oraz zawsze z uśmiechem na twarzy. Rekordzista Guinnessa w najdłuższym paleniu gumy motocyklem oraz jedyny w Polsce, który profesjonalnie ujeżdża… Harleya-Davidsona pod szyldem StuntStory. Sprawdźcie naszą krótką rozmowę na temat tych motocykli oraz planów Macieja na nadchodzący sezon.
StuntersBlog: Cześć Macieju, właśnie od Harleya-Davidsona rozpoczniemy naszą rozmowę. W Stanach Zjednoczonych moda na tę markę pośród stunterów urosła do niebotycznych rozmiarów. Używają tam różnych modeli jak Road Glide lub Super Glide z silnikiem 1,4. Ty wybrałeś jednak Sportstera z silnikiem 1,2. Czy to w ogóle robi różnicę? Na każdym Harleyu można uprawiać stuntriding?
Maciej: Witaj Damianie! Oczywiście, że na każdym Harleyu można robić stunt. Powiem więcej - na każdym motocyklu można robić stunt! Być może będzie on nieco inny od tego, który znamy z zawodów, pokazów i podobnych imprez, lecz niewątpliwie niestandardowa jazda na czymkolwiek może dać wiele radości. Wracając do Harleya, pierwotnie faktycznie był to model Sportster 883 z silnikiem 1200. To chyba największy klasyk i zdecydowanie mój ulubiony motocykl ze wszystkich. Wybór Sportstera 1200 mówiąc po "pantofelsku" to była nasza wspólna decyzja. Nasza, czyli szefów H-D i moja. W 2017 roku do stunt bandy doszedł też model H-D Street Rod 750, na którym padł rekord Guinnessa w długości paleniu gumy (4479 metrów).
SB: Czyli zrobiłeś prawie pięciokilometrowego burnouta! Jakie to uczucie być wpisanym do księgi rekordów Guinnessa? Będziesz chciał to powtórzyć z inną sztuczką?
Maciej: Naturalnie! Czteroipółkilometrowy burnout był niezłym wyzwaniem, ale nie zamierzam na tym poprzestać. Niektóre rekordy można pobić, a niektóre stworzyć - tak aby ktoś inny mógł je potem pobić.
Tym razem idziemy z ekipą w tym drugim kierunku i być może już niedługo dowiecie się co to będzie. Wszelkie informacje na ten temat rzecz jasna na naszym FB.
SB: A jak zaczęła się przygoda z H-D u ciebie? Zwykła chęć zmiany na coś nowego czy może te motocykle urzekły cię jakoś szczególnie?
Maciej: Wszystko zaczęło się podczas dni otwartych H-D, wraz z Simpsonem (chyba nie muszę przedstawiać tego Pana) pojechaliśmy tam i można powiedzieć, wzięliśmy sobie 2 sztuki Sportsterów - 883 i 1200. Udaliśmy się na lotnisko Bemowo i już po około trzydziestu sekundach spojrzeliśmy na siebie wymownie z uśmiechem. Nie trzeba było tego komentować, plan wtedy powstał. To była tak zwana zdwojona radość. Nie dość, że robiliśmy radosny stunt to jeszcze na tak świetnym motocyklu jakim jest Harley.
Chęć zmiany towarzyszyła mi od zawsze, jeździłem chyba na wszystkich popularnych motocyklach i zmieniałem je częściej niż co sezon. Doświadczyłem takich sprzętów jak: Hondy CBR F4i, Kawasaki 636, Yamahy R6, Suzuki GSXR-y 600 i 750, Triumphy Street Triple 675, nawet nietypowy Hyosung Gt 650. Mówimy tu oczywiście o motocyklach w pełni przerobionych do stuntu. Harleye nie są takimi motocyklami jak inne, żyją swoim życiem, mają dobre i złe dni. Są dość śmieszne w użytkowaniu i na chwilę obecną nie zmieniam na nic innego.
SB: Od strony technicznej jakie musiałeś wykonać przeróbki?
Maciej: Motocykl przerabiałem wielokrotnie, od pierwotnych przeróbek zmieniło się chyba wszystko. Dużo czasu zajęło zanim zaczął się mnie słuchać. Poczynione modyfikacje są raczej standardowe w stuncie: duża zębatka, dodatkowy hamulec HB, klatka, stelaż tylny, pokrętło do obrotów i różne drobnostki za sprawą których wszystko przyjemnie działa.
SB: To jak jeździ się V-Twinem na kole? Nie jest to już dla ciebie nowością, jeździsz tymi motocyklami od 2016 roku, więc zdążyłeś się już z nimi bardzo zżyć.
Maciej: Zdecydowanie, teraz dziwnie mi się jeździ na motocyklach czterocylindrowych. Sportster bardzo przyjemnie brzmi i fajnie drży zarazem. Mam w nim przelotowe wydechy, słucham sobie muzyczki w słuchawce podczas treningu, ogólnie jazda na nim to ogromna radość dla stuntera w średnim wieku (śmiech). Moje treningi pewnie nie przypominają klasycznego katowania jednego triku aż zacznie wychodzić. Jeżdżę bez celu po parkingu, wjadę tu i tam, trochę po różnych przeszkodach, zmiennej nawierzchni, skoczę sobie ze skoczni, ustawię tor przeszkód do driftowania, itd. Krótko mówiąc świetna zabawa, do tego wszystko dzieje się tak na spokojnie, to jest właśnie zasługa H-D, to taki przywilej, że nie trzeba się spieszyć - bardzo mi się to podoba.
SB: Dlaczego jazda na takich motocyklach nie jest w Europie tak popularna jak w Stanach? Myślisz, że to kwestia czasu, a moda jak zawsze do nas prędzej czy później zawita?
Maciej: Ciężko powiedzieć, z tego co wiem w Polsce jest już kilka osób, które posiadają Sportstery przerobione lekko do stuntu (myślę, że jest to ok 4-5 sztuk). W Europie sytuacja rozkręca się właśnie teraz. Jest już kilka osób, które mają swój epizod z H-D. Ale jak to stanie się popularne u nas? Trzeba obserwować.
SB: A co planujesz w sezonie 2019?
Maciej: Na ten sezon mam parę niespodzianek, pierwszym jest projekt o nazwie Drift Trike, wraz z firmą Game Over Cycles z Rzeszowa przygotowujemy dość nietypową maszynę do robienia sztuczek, wyposażona będzie w silnik Sportstera 1200.
Ponad to sprzęt z większym silnikiem, mianowicie H-D Fat Bob 1.6 który jest bardzo ciekawym projektem i sporą ciekawostką nie tylko w Polsce ale i na Świecie.
Wszystkie projekty i poczynania możecie śledzić na facebookowym StuntStory. Oczywiście wszystkich planów nie zdradzam na razie, a licho nie śpi...
SB: Dziękujemy i życzymy powodzenia. Z niecierpliwością czekamy na efekty twojej pracy!
Maciej: Dziękuję i pozdrawiam.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze