Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 11
Pokaż wszystkie komentarze"Nasi dziadkowie na małych dwusuwach objeżdżali świat, a dziś bez dużej mocy, elektroniki, GPS-ów i pełnego wyposażenia turystycznego nikt się nie rusza poza miasto." Dokładnie, ludziom w dupach się poprzewracało i stali się marionetkami elektroniki i mediów. Jeszcze dwadzieścia kilka lat temu było sporo MZ-etek i Jawek, była frajda z jazdy i nikt nie gadał bzdet w stylu "motocykl jest jak wódka i mniej niż pół litra nie opłaca się kupować". Dziś o sprzęcie 75 konnym mówi się, że dobry na początek, podczas gdy wtedy to był demon przyspieszenia. Kolega kupił 600-setę i już o litrze myśli. A myśli dlatego, że inny już to mają i gadają, że to cel prawdziwego motocyklisty ujeżdżać litra. Ciekawe ilu litrowców wykorzystuje pełny potencjał swojej maszyny.
OdpowiedzNasi dziadkowie rzadko robili trasy po 5000 km, a jeśli już, to wieźli ze sobą pokaźny komplet kluczy, nowy tłok, pierścienie, linki, dętki itd. Obecnie na swoim motocyklu (literek, a co!) oblatuję całe Bałkany i tylko leję benzynę. Podczas normalnej jazdy (80-120 km/h) nie przekraczam połowy obrotomierza, a motocykl pali poniżej 5 litrów. Niestety, mniejsze pojemności trzeba bardziej żyłować, częściej mieszać biegami, a także często więcej palą.
OdpowiedzTylko że litr litrowi nie równy: inną charakterystykę ma 1000 turystyczne, inne supersport, a jeszcze inne cruiser. Bywają 600-tki mocniejsze i szybsze od litrów. Chodziło mi o to, że ten litr stał się jakimś bożkiem, bez którego prawdziwy motocyklista nie zazna szczęścia, co jest absurdem. Jeszcze niedawno takie pojemności były w sferze abstrakcji, a jeździło się ćwiartkami, 350 i 500 - i też było dobrze. Pewnie, że większa pojemność jest lepsza, jeśli ktoś robi dłuższe wypady. Chociaż jakiś polski pisarz wybrał się w podróż YBR 125 z Krakowa do Jerozolimy i też się dało. Kto potrzebuje litra, niech kupuje, ale - wbrew powszechnym opiniom - da się też być szczęśliwym i spełnionym do końca życia na 500/600-tce. Dla wielu ich dynamika będzie wystarczająca.
OdpowiedzZgadzam się w całej rozciągłości - mania pojemności i wyścig zbrojeń serwują nam coraz potężniejsze maszyny (motocykle i samochody), chociaż dynamikę do wygodnej i przyjemnej jazdy osiągnięto już dawno. Mało produkuje się fajnych 500 czy 600, chyba że chińczyki.
Odpowiedz