Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 19
Pokaż wszystkie komentarzeNarzekać można na wszystko. Na współczesne motocykle, zwłaszcza 125 także. Ale głównie robią to pewno ci, którzy nie pamiętają np WSK-i... Do dziś mam w pamięci jak ojciec w latach 60-tych na M06Z2 dojeżdżał tylko do stacji kolejowej - 2 km w jedną stronę, a kilka razy w roku rozbierał w niej cały silnik. Gdy dorosłem, sam miałem WSK-i, już wtedy najnowszą M06B3 i 175 KOBUZ - do miasteczka odległego o 7 km nie szło dojechać bez przygód a 20 km, to była wyprawa z duszą na ramieniu, prawie zawsze zakończona jakimś pchaniem... Wreszcie w 2000 r kupiłem fabrycznie nowy Tajwański skuter 125 i ? i choć co kilka tyś km coś tam się popduło, praktycznie zapomniałem co to jest awaria - nigdy i nigdzie mnie nie zostawił, więc narzekanie na trwałość obecnych motocykli to żart.
OdpowiedzKochany ,nie żaden żart ,tylko klient płaci i wymaga .A wymaga jakości.Wtedy ,w tych czasach ,które wspominasz nie można porównywać do tych naszych teraz .Ja też pamiętam tamte czasy,dociągam do 50- tki,i wiem jak to wyglądało dawniej.Tylko że dziś są takie czasy ,że musze wiedzieć za co płacę,takie są reguły. Bo to kapitalizm,a nie siermiężny komunizm.I powiem krótko ,jeżeli mam zapłacić ponad tysiąc € za moto co się sypie i wszystko jest zrobione z lichego materiału,to lepiej dołożyć drugiego "tałzena"i kupić z Japonii moto.
OdpowiedzCzy Ty kolego wiesz o czym mówisz? 1. Nie ma nowego motocykla z Japonii w cenie 2000€ w Polsce 2. Jak chcesz jakości to za nią zapłać. Motocykl z Chin jest obłożony 48% cłem (jak wszystko spoza EU), które ma chronić przemysł EU. Jeśli odejmiesz jeszcze koszt transportu i marże sprzedawcy, okaże się że motocykl u producenta kosztował 300-500€.
OdpowiedzI oczywiście masz rację, z tym, że częściowo a częściowo dlatego, że wtedy też każdy marzył o moto które pozwoliło by jeździć a nie pchać... Zawsze jest jakiś wybór, szkoda że tylko dla tego kogo stać. Jeśli ktoś (a takich jest wielu) nie stać na Japończyka, to lepiej wybrać rower czy jednak liczyć się z tym że trzeba częściej smarować i naciągać łańcuch w "chińczyku" ? Już nie wspominając że w czasach gdy za najtańszy motor trzeba było dać tyle co teraz za super auto, które też się psuje nawet nowe, to nie ważne kto wtedy rządził, kupujący miał chyba większe prawo za wydany majątek dostać coś dużo lepszego ? Każdy wie że obecnie są inne czasy, nawet w sklepie można się potargować, narzekać na spaloną żarówkę czy brak wyświetlacza zapiętego biegu, mnie jednak pisząc poprzednim razem chodziło o to by zwrócić uwagę na to jak mają się "wady"współczesnych tanich choćby pseudo - naszych Junaków do dawnej WSKi, czy MZ, na którą patrzono jak teraz na Japończyka, które więcej stały w warsztatach niż jeździły a ile kosztowały, nie będę się powtarzał. Więc i teraz możemy ponarzekać ale pamiętając że tanie nigdy nie dorówna drogiemu a jeśli o tym wiem, przynajmniej ja narzekał nie będę.... bogdan
Odpowiedz