Najlepszy motocross tylko w Sochaczewie
Po raz XVIII Sochaczew stał się nieoficjalną, motocrossową stolicą Polski. Najbardziej zawzięci „wyznawcy" motocrossu z całego kraju ściągnęli tłumnie na Grand Prix Niepodległości do Sochaczewa (11 listopad 2006). Te zawody od kilkunastu lat cieszą się ogromnym zainteresowaniem oraz prestiżem. Mimo, iż nie posiadają rangi mistrzowskiej, elita polskiego motocrossu oraz wielu amatorów po prostu stawia sobie za punkt honoru być tu... i najlepiej wygrać!
Najlepsi z najlepszych
I tym razem pojawili się najszybsi z szybkich, m.in: Maciej Zdunek, Jacek „Senior" Lonka oraz Łukasz „Junior" Lonka, Mateusz Wojciechowski, Karol „Carlos" Kędzierski, Mateusz Ognisty, Łukasz Bembenik, Oskar Pieniążek oraz wielu znakomitych amatorów. Zabrakło niestety Pawła Nowickiego, który leczy bark i chce w pełni sił rozpocząć przyszły sezon.
Spotkać można było również kilku zawodników „po cywilu", którzy z szeroko rozumianych przyczyn technicznych nie wzięli udziału w zawodach, ale nie mogli odpuścić okazji zobaczenia się z kolegami. Pojawił się również trener Kadry Narodowej, Marcin Wójcik. Ciekawe czy wypatrzył jakiś nowy talent? Dopisali tradycyjnie już kibice, którzy dojechali na zawody z okolic Warszawy i Łodzi (choć w zeszłym roku było ich więcej). Warto dodać, że w parku maszyn panowała bardzo sympatyczna atmosfera, gdzie amatorzy mogli bez ograniczeń porozmawiać i wymienić się doświadczeniami z zawodnikami.
Nagrody
W tym roku pula nagród wzrosła za sprawą coraz liczniejszych sponsorów. W biegu open, który jest główną atrakcją dnia, można było tradycyjnie „zagarnąć" wysoką nagrodę pieniężną ufundowaną przez firmę Aljeka z Sochaczewa. Z tego co wiemy od organizatora, klubu SKM Szrak, jest taki przesąd i zwyczaj, że do koperty z nagrodą główna przekazaną przez sponsora się nie zagląda. Pokaźne nagrody pieniężne dorzuciły także salon Honda Wyszomirski z Siedlec oraz marka G-Shock, która dodatkowo ufundowała sześć ekstremalnych zegarków. Szczególne podziękowania należą się firmie JG Sport z Torunia, dystrybutorowi akcesoriów motocyklowych Axo oraz Scotti, za worek-niespodziankę pełen atrakcyjnych i drogich prezentów na nagrody!
Klasa 65ccm i 80ccm
Ze względu na sporą ilość młodszych zawodników można było doznać złudzenia, że pierwszy wyścig jest już biegiem głównym. Najmłodsi ścigali się w dwóch klasach 65 ccm i 80 ccm. Wśród najmłodszych wygrał faworyt i aktualny Mistrz Polski, Oskar Barański, a w grupie nieco starszych tryumfował członek Kadry Polski Bartosz Sawczuk. Następni w kolejności byli Bartosz Piątek oraz Oskar Barański. Na czwartej pozycji zameldował się lokalny rider z klubu SKM Szarak, Oskar Wrzesiński, który dopiero od tego roku dosiada większego motocykla o pojemności 80 ccm.
Klasa Quad
W biegu quadów udział wzięło zdecydowanie więcej zawodników niż w roku ubiegłym. Wystartowało 16 quadów, w związku z czym na torze oglądaliśmy ciekawą rywalizację, której liderem został Paweł Sobczyk. Paweł zdecydowanie odstawał od reszty rywali. Jego przejazd był niezwykle szybki i efektowny. Skoki, które wykonywał na swoim czterokołowcu zapierały dech w piersiach i bardzo podobały się kibicom.
Klasa Amatrów
Amatorzy, jak zwykle stawili się najliczniej. W sumie w całych zawodach udział wzięło ponad 120 uczestników, z czego amatorzy to ok. 60 %. Ponieważ ich liczba nie pozwalała na „puszczenie" wszystkich w jednym biegu, zatem organizator postanowił zmierzyć każdemu czas w trakcie treningu i tylko 40 zakwalifikowało się do biegu finałowego. Walka wśród amatorów była bardzo zacięta. W trakcie 15 minutowego wyścigu było na co popatrzeć, m.in. sporo upadków, zmiany w kolejności na trasie oraz dużo dobrej jazdy. Zwłaszcza czołowa piątka prezentowała wysoki poziom. Bardzo ładnie pojechali zawodnicy SKM Szarak Sochaczew. Sławek Kreps na motocyklu Yamaha YZ 125 dzielnie walczył motocyklami 4T, ale niestety dwa kółka przed końcem, będąc na 5 pozycji, wpadł na dublowanego zawodnika i upadek odebrał mu chęć do dalszej jazdy. Marek Jakubiak jadący na „czteropaku" gonił czołówkę (mimo utraty daszku od kasku podczas kolizji na pierwszym okrążeniu) i zajął ostatecznie 4 miejsce. Rywalizację wśród amatorów wygrał jadący zdecydowanie najlepiej Wojciech Kuształa.
Klasa Open
Najciekawszy wyścig dnia to bieg open, tzw. „klasa królewska", który trwał 45 minut + 2 okrążenia. To morderczy dystans, który tylko najlepsi są w stanie przejechać w równym tempie. W tej rywalizacji nie ma żartów, zawodnicy to profesjonaliści, czołówka ściga się nierzadko z powodzeniem w imprezach rangi międzynarodowej. Na ich jazdę aż miło popatrzeć. Niektórym „gaz się nie zamyka" przez prawie 50 min.!
Faworytem był oczywiście Maciek Zdunek. Pomimo słabszego startu, w trakcie pierwszej pętli zdołał przebić się przez kilku szybko jadących rywali i odskoczyć czołówce na bezpieczną odległość. Przez cały wyścig jego przewaga rosła, a nikt z rywali nawet nie był w stanie mu zagrozić. Supremacja tego zawodnika jest już ewidentna, o czym świadczy fakt, że pod koniec wyścigu zaczął dublować jadących za sobą kolegów do szóstego miejsca włącznie! Oczywiście zwyciężył. Za jego plecami trwała wyrównana walka pomiędzy Łukaszem Lonką oraz bardzo widowiskowo i płynnie jeżdżącym Karolem Kędzierskim. Jednak doświadczenie wzięło górę i Carlos pokonał Łukasza o niecałe 0,3 sekundy.
Podsumowanie
Już tradycyjnie trasa wyścigu nie była łatwa, ale to chyba wrosło głęboko w tradycję Pucharu Niepodległości. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Motocross to sport dla twardzieli. Nierówny teren i sporo błota, zwłaszcza w listopadzie, nie powinny na zawodnikach robić większego wrażenia. Za to z roku na rok podnosi się poziom organizacji imprezy w Sochaczewie. W tym roku po przybyciu w okolice biura zawodów z głośników witała nas dobra motocrossowa muzyka, organizatorzy korzystali z bezprzewodowej łączności, żeby nie wspominać o elektronicznym pomiarze czasu, który jest już obecnie na każdej poważnej imprezie standardem. Wyraźnie można było zauważyć, że tegorocznym głównym sponsorem zawodów byli G-Shock oraz Aljeka. Na torze rozstawione były dmuchane zegarki, a cała trasa oznaczona G-Shock`ową taśmą. Zawody posiadały prawidłowe zabezpieczenie medyczne oraz techniczne na całej trasie. Generalnie brawa i gratulacje dla organizatorów! Czekamy na przyszły sezon.
Foto: Mariusz Kaczorowski (MotoX.com.pl)
Foto: Tomasz Cybulski (Studio Peryskop)
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeszkoda ¿e mnie tam nie by³o :)
Odpowiedz