Motocyklowy Dzieñ Dziecka w Domu Dziecka "Julin" w Kaliskach
Dzień Dziecka wypada niestety tylko jeden raz w roku, dlatego dołożyliśmy wszelkich starań, aby było to wydarzenie, które dzieci nieprędko zapomną!
W niedzielny poranek pogoda byłą śliczna. Na błękitnym niebie świeciło piękne słońce i wiał przyjemny wiatr. Niestety, szybko się okazało, że ten wspaniały powiew nie przyniesie nam nic dobrego, a wręcz przeciwnie. Około 11.00 w ciągu 15 minut niebo przykryły gęste chmury i lunął najpierw deszcz, potem grad, a później znowu deszcz. Padało przez całą drogę, ale mimo tego, humory dopisywały. Pytania typu „ też masz bagno w butach?" powodowały mnóstwo śmiechu.
Gdy dotarliśmy na miejsce, wszyscy szeroko otwierali oczy ze zdumienia, że w ogóle przyjechaliśmy, a Pani Dyrektor szczerze przyznała, że tylko czekała na informację o odwołaniu akcji. Dzieci bardzo ucieszyły się, że jesteśmy i szybko rozpoczęły szturm! Gorące temperamenty jednak ostudziła pogoda, bo znów zaczęło padać. Schowaliśmy się do budynku, gdzie dzieciaki poczęstowały nas gorącą herbatą. Po szybkim ogrzaniu, zaprzyjaźnieni tancerze przygotowali pokaz salsy oraz krótką animację, w której uczestniczyli wszyscy. Śmiechu było co nie miara, dzieciakom szło naprawdę świetnie, za to motocyklistom niemiłosiernie plątały się nogi.
Pogoda już później była dla nas łaskawsza. Wyjrzało słońce! Rozpoczęliśmy główny punkt programu, czyli przejażdżki na motocyklach. W atmosferze ekscytacji i niecierpliwości, dzieci były wożone na różnych maszynach, typowo sportowych, turystykach, do dyspozycji był nawet jeden chopper. Nie wiedzieć czemu, największym zainteresowaniem cieszyły się czerwone sporty - czyżby najszybsze...
Później, już nieźle zmęczeni, zjedliśmy kolację z dziećmi i zostaliśmy oprowadzeni po budynku. Dzieciaki opowiadały o tym, gdzie i jak się uczą, jakie mają hobby, pokazywały swoje pokoje.
Nie mogliśmy wyjechać. Dzieciaki cały czas skakały dookoła i pytały kiedy znów przyjedziemy, bo mają fajnego grilla i chcą z nami pogrillować. Jest też boisko do piłki, więc możemy zagrać, a oprócz tego zabiorą nas nad rzeczkę. Często dało się słyszeć, że tak bez sensu już wyjeżdżamy, no i kiedy znów przyjedziemy?
Przyjedziemy niebawem. Najważniejsze, że osiągnęliśmy cel - żegnały nas szczęśliwe dzieciaki!
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeDziêki Pani Organizatorce i wszystkim Kermitom za bardzo pozytywn± akcjê na przekór pogodzie! Ha!
OdpowiedzSobie i innym nie zielonym te¿ dziêkujê :P
Odpowiedz