Motocyklowa niedziela na BP w Krakowie
Idealna motocyklowa temperatura, mnóstwo maszyn, mnóstwo atrakcji, świetna organizacja i zaplecze użytkowe. Czego chcieć więcej?
W przeddzień niedzieli, w którą miała się odbyć kolejna z cyklu motocyklowych imprez na stacjach BP, zdrowy rozsądek nie nakazywał raczej wychodzić z domu, ale konsumować chrupki przed telewizorem. Deszcz uparcie sączył się z chmur praktycznie w całym kraju (oprócz miejsca, w którym przebywała aktualnie Żmija). Na szczęście w niedzielę niebo oblało się błękitem i kilkoma cumulusami, co zachęciło tłum motocyklistów do odwiedzenia BP w Krakowie. Stacja na Alei Bora-Komorowskiego, nazywanej Bora Bora lub Autostradą Słońca to spory obiekt, który musiał wczoraj pomieścić ogromną ilość motocykli i ich właścicieli. Wszyscy bezproblemowo mogli zaparkować swoje maszyny i swobodnie poruszać się po terenie stacji naszpikowanej atrakcjami. Jadąc główną drogą, nie sposób było nie zauważyć tętniącej motocyklizmem BP.
Pomysł zorganizowania imprezy motocyklowej na stacji benzynowej sam w sobie jest genialny. Wszystko jest na miejscu. Jeśli jesteś głodny – idziesz po hotdoga. Jeśli jesteś spragniony – masz do dyspozycji 10 m kwadratowych napojów. Jeśli spłonęły ci bezpieczniki – kupujesz paczkę nowych. Największą atrakcją imprezy była rzecz jasna hamownia. Każdy mógł sprawdzić ile naprawdę jego motocykl ma koni. Były potwierdzenia, były zaskoczenia, były zawody. Najmocniejszym sprzętem okazało się (ależ szok) BMW S1000RR. Kolejka do hamowni wcale nie zdawała się kurczyć, a chętnych na sprawdzenie swojego sprzętu stale przybywało.
Obecni byli także przedstawiciele największych koncernów motocyklowych. Na stanowisku BMW największą popularnością cieszył się motocyklowy celebryta i niszczyciel Japończyków – S1000RR w wersji wyścigowej i cywilnej. Bardziej turystycznie usposobieni motocykliści mogli zapoznać się z K1600GT i jego sześcioma cylindrami. Harley, zgodnie z zasadami swojego dopracowanego marketingu, udostępniał motocykle do jazd testowych. Do dyspozycji zainteresowanych zostały oddane Sportster, Blackline, Electra i XR1200X.
Zaskakująco dużym zainteresowaniem cieszyło się stanowisko ratownicze. Oprócz dokładnego przyjrzenia się motocyklowemu ambulansowi zrobionemu na bazie BMW R1200RT, można było dowiedzieć się, jak poprawnie udzielić pomocy ofiarom wypadków oraz przećwiczyć wszystko na manekinie. Moto-ambulans to pojazd, który na terenie Krakowa potrafi w ciągu 3 minut znaleźć się na miejscu wypadku i posiada takie samo wyposażenie jak czterokołowa karetka.
Imprezy tego typu to idealna okazja do obejrzenia z bliska motocykli odpałowych i unikalnych. Pośród wielu znanych wszystkim Gixxerów, R-Jedynek i Cebr, można było wyszperać np. czarną Aprilię SL1000 z wydechami, które posiadają swoją własną konstytucję i kod pocztowy. Matki musiały uważać na swoje dzieci, aby do nich nie wpadły. Sporą sensację wzbudził także zabytkowy Ural z wózkiem bocznym oraz wiśniowo-czerwony, wspaniały Triumph Bonneville. Patrząc na motocykle zgromadzone na stacji, trudno uwierzyć, że wszyscy w Polsce jeżdżą litrami. Pojawiło się naprawdę dużo małolitrażowych motocykli klasy 500-600 cm3.
Za budynkiem znajdował się tzw. plac akcji. Na wydzielonym obszarze Raptowny i Stunter 13 porywali widownię freestylem na najwyższym poziomie, a chłopaki od trialu pokazali, co można zrobić z 60-kilogramowym motocyklem. Wielu spróbowało także swoich sił w utrzymaniu trialówki w pionie. Oprócz tego, każdy ze swoim motocyklem mógł zasmakować mini Ghymkhany i zaatakować kilka pachołków. Składam wyrazy szacunku prowadzącemu spikerowi. Jego praca to chyba jedno z najtrudniejszych zajęć. Mówić non stop, bez przerwy i ciągle starać się podjarać publikę. Respekt.
Motocyklowa Niedziela w Krakowie była wydarzeniem wyjątkowo udanym. Idea tej imprezy jest genialna i idzie w parze z dopracowaną organizacją. Zloty motocyklowe często mają to do siebie, że stoisz w 60-kilometrowej kolejce po kiełbasę z grilla, kolejne 60 kilometrów masz do odczekania do WC, a z napojów chłodzonych masz do dyspozycji jedynie browar o liczbie oktanowej 2,5%. Utylitarne podejście do organizacji tej imprezy to świetny pomysł, który ewoluował do naprawdę udanego dnia w towarzystwie wszystkiego, co motocyklowe. Czekamy na kolejne motocyklowe niedziele. Już za tydzień Wrocław!
|
Komentarze 4
Poka¿ wszystkie komentarzeGratulujê Mistrzowi na Simsonie! Najlepszy czas w Polsce - na razie nie do pobicia!
OdpowiedzJuz nie klepmy sie tak po cyckach. Bylo fajnie. Impreza jest na tak niewielkim obszarze, ze zeby zamienic slowo ze znajomym trzeba bylo drzec mocno kopare..
OdpowiedzCa³kiem mi³a opcja na spêdzenie popo³udnia. $13 prze kocur !!! Oby wiêcej takich spotów, na pewno bêdê siê pojawia³ ;)
Odpowiedz£o ! to spotkanie to istne mistrzostwo ! Przede wszystkim mnóstwo cudownych zdjêæ, miêdzy innymi z Raptownym i Stunterem 13. Ale i niezapomniane wra¿enie widoku tylu motocykli w jednym miejscu w ...
Odpowiedz