Motocyklem po Danii - Za Wolność Waszą i Naszą
Po raz kolejny postanowiłem wziąć udział w rajdzie, który jest patriotyczny, odświeża pamięć i łączy koleje historii. Rajd Motocyklowy "Za Wolność Waszą i Naszą " jest tego przykładem. Pierwsza edycja Rajdu miała miejsce w 2008 r. i odbyła się pod hasłem „Jak Czarniecki do Poznania”, związanego ze zwrotką naszego hymnu narodowego.
Rajd "Za Wolność Waszą i Naszą" jest kontynuacją poprzedniego wyjazdu, związana z dalszą częścią hymnu „Jeszcze Polska nie umarła”. Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest mieszkający i pełniący swoją posługę kapłańską, zmotoryzowany ksiądz Jan Zalewski, uczestnik m.in. Rajdów Katyńskich. Za pomysłem zorganizowania go w Danii stał wątek Chwały Oręża Polskiego – wszak przejechaliśmy szlak bojowy Hetmana Czarnieckiego, który dwa lata bił szwedzkie wojska. Drugim łącznikiem jest walka podziemnego ruchu oporu, pod dowództwem porucznika Masłochy z niemieckim okupantem właśnie na terenie Danii. Trzecim – osoba księdza Jerzego Popiełuszki. Tyle historii, która splata dwa narody, nie pozostało zatem nic innego, niż zorganizowanie takiego rajdu, w którym z przyjemnością wziąłem udział.
Rajd odbył się w dniach 29. maja – 6. czerwca 2010. Wzięło w nim udział ponad 80 osób, na 54 maszynach. Każdy jechał tym, co ma. Celem rajdu było dotarcie do miejsc upamiętnionych działalnością, walką i męczeństwem Polaków, złożenie hołdu uwięzionym i pomordowanym w Ravensbruck i Sachsenhausen. Kolejnymi zamierzeniami było utrwalenie pamięci o chwale Oręża Polskiego w Danii, spotkania z Polakami i nawiązanie znajomości z innymi motocyklistami.
Wyjechałem na rajd wcześniej, by spotkać się z rodziną w Poznaniu. Po drodze zaliczyłem spotkanie z policjantami, którzy podarowali mi na pamiątkę mandat i kilka punktów karnych... Tuż przed Poznaniem kolejna przygoda – złapałem gumę. Niestety na stacji pompa była zepsuta, udałem się zatem na poszukiwanie warsztatu wulkanizacyjnego, a pomógł mi w tym młody motocyklista! Zmieniam oponę i udaję się do Poznania.
W Poznaniu, jako że zapomniałem planu rajdu, beztrosko odpoczywam. Z letargu wyrywa mnie telefon brata, który uświadamia mi, że rajd rozpoczyna się właśnie tego dnia, 28. maja. W panice szukam wulkanizatora, który umocni łatę na oponie i lecę do Pniew. W Pniewach kolacja, zakwaterowanie, podział na grupy. Rano, 29. maja dzień rozpoczynamy mszą świętą. Na początek 320 km. Jedziemy przez Niemcy, mijając malownicze drogi, pola obsiane rzepakiem. Docieramy do pierwszego punktu – byłego obozu koncentracyjnego Ravensbruck. Zwiedzamy go w zadumie, składamy kwiaty i w drogę – na prom Rostock-Gedser.
Wpadamy na autostradę, więc pałujemy, ile kto może i dosyć szybko docieramy na odprawę promową. Tam czekamy jakiś czas, poznajemy sie z młodzieżą z Warszawy, która przebywała tam w ramach nagrody za zwycięstwo w konkursie wiedzy o Danii. Jak się potem okaże – spotkamy się niejeden raz... W końcu wjeżdżamy na prom, parkujemy motocykle, a przed nami dwie godziny relaksu.
Około 19:00 dobijamy do Gedser. Stąd mamy 50 km do Maribo, co w języku duńskim oznacza miasto Maryi. Tu też nocujemy. Kolacja jest bardzo dobra i tak jest z posiłkami przez cały czas trwania rajdu, więc o schudnięciu nie ma mowy.
Następny dzień tradycyjnie rozpoczyna się mszą świętą, a potem jedziemy do Muzeum Izby Polskiej w Tagerup. Następny przystanek to Sakskobing - znajduje się tam jedyny Pomnik Pracujących Polek w Danii. Stamtąd ruszamy do Kopenhagi. 31. maja, w poniedziałek każdy zwiedza miasto we własnym zakresie. Później mieliśmy Seminarium Naukowe "Za Wolność Waszą i Naszą" w Ratuszu Miejskim. Byliśmy oficjalnymi gośćmi miasta Kopenhaga. Przywitał nas Wiceprzewodniczący Rady Miasta Kopenhaga - Jesper Christensen. Krótką mowę wygłosił również Ambasador RP w Danii - Adam Halamski. Obecny był również Burmistrz dzielnicy Warszawa Targówek, Grzegorz Zawistowski. Następnie odbyły się prelekcje: dr Marii Małaśnickiej - Miedzianogóry z Danii "Jedyni tacy w Mindelunden", a więc o polskim ruchu oporu; dr Norberta Wojtowicza z IPN "Problemy wewnętrzne i zewnętrzne polskiego ruchu oporu w DK". Głos zabrali również przedstawiciel Attache Wojskowego Ambasady RP w Danii, Komandor J. Miłowski i major P. Targosz, którzy mówili o strukturze naszej armii, jej zadaniach. Po wystąpieniach można było obejrzeć wystawę "Oblicza Wojny" K. Mazura.
Trwało to wszystko dosyć długo, ale później odbył się wspaniały bankiet. Z Ratusza pojechaliśmy do Mindelunden - znajduje się tam pomnik, coś na kształt Grobu Nieznanego Żołnierza dla Duńczyków, ich panteon, gdzie jest pochowanych bodajże 160 żołnierzy, w tym jako jedyny cudzoziemiec, Polak - por J. Masłocha z żoną Lone. Następuje złożenie kwiatów, zapalenie zniczy, modlitwa i wracamy do Ambasady RP w Danii. Tam krótkie odwiedziny i powrót na mszę świętą w kościele Św. Anny. Czekała na nas niespodzianka, do końca utrzymana w tajemnicy! Otóż na trasie naszego rajdu odbył się motocyklowy ślub! Nie tylko młodzi jechali na swoich motocyklach, ale również ich rodzice! Uroczystość uświetnił swoim przybyciem biskup Kopenhagi, Ambasador RP, biskup Diecezji Szczecińskiej - ks. Dzienga, no i nasz ks. Jan, bez którego tyle rzeczy by nas w życiu ominęło! Po ślubnej uroczystości – wiadomo, weselna uczta w podziemiach kościoła! Od następnego dnia Młodzi jeździli, każdy na swoim motocyklu, z tabliczką Just Married!
Dania jest krajem nizinnym, więc wieje ciągle. Następnego dnia zaś nie tylko wiało, ale jeszcze padało. Z ulgą docieramy na miejsce noclegu. Wtorek, 1 czerwca, to dzień turystyczny, a przed nami kilka wariantów zwiedzania: Kronborg - tutaj toczyła sie akcja Hamleta, klasztor pocysterski Esrum, Roskilde z olbrzymią katedrą, w której spoczywają królowie Danii oraz Muzeum Wikingów. Zaliczamy wszystko, a na koniec udajemy się na cmentarz Slagille, gdzie jest pomnik i zarazem grób pięciu polskich lotników, zestrzelonych podczas II Wojny Światowej. Krótka modlitwa razem z pastorem ewangelickim oraz burmistrzem i udajemy się na posiłek do pobliskiej restauracji z miejscową Polonią. Po posiłku jedziemy na most, nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to najdłuższy most w Europie. Nazywa się Wielki Bełt, płacimy za wjazd i przejeżdżamy dosyć szybko całe 22 km. Dobrze, że akurat nie wiało! Po drodze mijamy - Odense miejsce urodzin i dom rodzinny Andersena. Nocujemy w hostelu we Fredericia. Jest tam Mała Dania w miniaturze, w tym miejscu za 2 lata odbędzie się europejski zlot H-D (tegoroczny był w Grecji, rozmawiałem z uczestnikiem w Augustowie). Więc posiadacze H-D, wiecie gdzie już jechać.
Rano 2. czerwca w środę, po śniadanku wyjeżdżamy do Jelling - jest to miejsce chrztu Danii w X wieku. Krótki rys historyczny, zwiedzamy muzeum, wstępujemy na kurhany, wspólna fotka uczestników i dalej w drogę do - Aabenraa. Znajdują się tutaj groby 7 polskich lotników. Stamtąd udajemy się na Verden Ende, czyli kraniec świata. Cóż to takiego? Jest to miejsce, z którego Hetman Czarniecki, wtedy wojewoda "dla Ojczyzny ratowania rzucił się przez morze". Wyzwolił miasto Sondenborg, cieśninę Als spod okupacji szwedzkiej i chwała mu za to! 352 lata temu trwał tu zacięty bój, do tego przeprawa była w grudniu. Dziś my, motocykliści stoimy w tym miejscu i wspominamy szlachetne czyny naszych walecznych przodków. Z tego miejsca ruszamy już do Niemiec, do Schleswig - tam spotykamy się z niemieckimi motocyklistami i Polonią. Wspólny spacer po starówce i odjeżdżamy na kemping, jedyny nasz nocleg pod namiotem. Spało się dobrze, po kolacji z grilla popijanej piwkiem. Raniutko pakowanie tobołów i wyjazd do Bad Bramstedt, oddalonym o 105 km, na śniadanko z Burmistrzem tego miasta. Jemy je i opuszczamy miasto, kierując się na Oranienburg, koło Berlina - jedziemy do obozu niemieckiego Sachsenhausn. Tam na przywitanie coś na ząb i zwiedzamy obóz. Jest to uroczystość Bożego Ciała, więc niesiemy obraz Matki Boskiej Katyńskiej. Po zwiedzeniu obozu jest msza święta na obszarze dawnych krematoriów. W uroczystości uczestniczy Polonia z Berlina.
Przyszedł czas na powrót do Polski. Rano, w piątek 4. czerwca śniadanko i wyjazd do Gryfina na mszę świętą i spotkanie z mieszkańcami, tak samo było w Dolicach i w Choszcznie. Tego dnia wracamy do Pniew - na start Rajdu. W piątek odbywa się parada ulicami miasta Poznań i przejazd do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych. Tam odbywa się ogólny festyn z okazji Dnia Dziecka. Patronem tej jednostki jest właśnie Hetman Czarniecki, więc to nie przypadek, że my się tam znaleźliśmy. Odbył się tam pokaz sprzętu wojskowego, dzieciaki miały ubaw. Z CSWL udaliśmy się do kościoła Św. Wojciecha, gdzie znajduje się Krypta Zasłużonych Wielkopolan. Pochowany jest tam Józef Wybicki, znajduje się też serce gen J. H. Dąbrowskiego i ziemia z grobu Ignacego Prądzyńskiego. Z tego miejsca udajemy się do Lednicy, gdzie ofiarujemy Ojcu Górze kamień z certyfikatem, przywieziony z miejsca chrztu Danii. Po tym zjeżdżamy z Lednicy do Warszawy na beatyfikację księdza Jerzego Popiełuszki.
W końcu wracamy do domu. Rajd okazał się bardzo udaną imprezą. Dzięki niemu mamy większą świadomość naszej historii, nawiązaliśmy nowe kontakty, a przede wszystkim przejechaliśmy kolejne tysiące kilometrów. Kto chciałby przejechać ten rajd – serdecznie zapraszam za 4 lata. Dziękuję wszystkim uczestnikom i tym, których spotkałem na drodze oraz tym, którzy zechcieli przeczytać tą relację.
Z motocyklowym pozdrowieniem, Twardy!
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeto nie chodzi o moje niezadowolenie- chyba nie zrozumiałeś tego co napisałem, a napisałem, że na szczęście w innym terminie, bo moja trasa w dużej mierze pokrywała się z tą z tematu (jeśli chodzi o...
OdpowiedzKrzysiek-nie oczekuje ochow i achow od kazdego czytajacego relacje.Tak jak Ty-lubisz podrozowac samotnie-inni wola jezdzic w grupie,a ze za nich zalatwi organiator wiekszosc to im odpowiada.Gyby kazdy myslal o chwaleniu sie -to nie bylo by zadnej relacji w dziale turysyka scigacz.pl lub gdziekolwek indziej? Dlaczego mam nie napisac relacji z wyprawy ktora przejechalem? Moze to skutecznie zacheci innych lub na odwrot-zniecheci a zmusi do samdzielnego podrozowania? Czytam wiele relacji i ogladam,wybieram i planuje jakies podroze.Jedne zorganizowane inne rowniez nie.Jedne relacje sa napisane z innych nie ma wcale.Ciesze sie tym co mam i co przezylem podczas podrozy.Kazdy ma jednak swoj osąd.Dzięki za komentarz,lewa w górę.
OdpowiedzPrzeciez do jazdy w jakimkolwiek rajdzie-nie jestes zmuszany?Kazdy wybiera najlepsza formule jazdy motocyklem-indywidualne podroze i zorganizowane wyjazdy.Na jednych sam ustanawiasz program,na ...
OdpowiedzO! Ja też byłem w tym roku na motocyklu w Danii (i zresztą gdzie indziej też, jak co roku) ale na szczęście w innym terminie, bo w czymś takim to uczestniczyć bym nie chciał i proszę nie pisać o ...
OdpowiedzDokładnie tak jest. Mnogość mszy!!! Toż to tragedia jak czarni zawładneli praktycznie każdą dziedziną życia w tym kraju.Nie wspominając o rajdzie katyńskim gdzie tez msza co chwilka.Ale coz... ...
OdpowiedzZadowolonym i malkontetom również dziękuję za pozostawienie komentarza :) Msze nie są obowiązkowe,jedynie zalecane.Nic na siłę.
OdpowiedzA czemu nie opisałeś słynnch na cała Polskę konferencji Motoelity nie było, nie wierzę - pozdrowienia dla całej ekipy.
Odpowiedz