MotoGP: “Nie mogê siê z³o¶ciæ". Bagnaia spokojnie przyj±³ pora¿kê w Jerez
Kiedy na kilka okrążeń przed końcem niedzielnego wyścigu w Jerez gęsty dym wydobywający się z motocykla Pecco Bagnai odebrał mu pewne, pierwsze w karierze podium w klasie królewskiej, niemal płakaliśmy razem z nim. Młody włoski kierowca Pramac Ducati nie rozmyśla jednak o tych wydarzeniach zbyt mocno, skupiając się na kolejnych szansach.
Opóźniony początek sezonu 2020 jest dla Pecco Bagnai, mistrza świata Moto2 z 2018 roku, zdecydowanie udany. Urodzony w 1997 roku kierowca pokazuje zachwycające tempo, w kwalifikacjach do obydwu wyścigów w Jerez był najszybszym zawodnikiem na Ducati - startował odpowiednio z czwartego, a tydzień później z trzeciego miejsca. W ubiegłą niedzielę Pecco nie miał większych problemów z wyprzedzeniem zarówno Mavericka Vinalesa, jak i swojego mentora z Akademii VR46, Valentino Rossiego.
Bagnaia pewnie jechał po pierwsze podium MotoGP w karierze, niestety morderczego upału w Jerez nie wytrzymał jego motocykl. Desmosedici GP20 na 5 okrążeń przed końcem wyścigu poddało się i zawodnik musiał zjechać na pobocze. Po kilku dniach i ochłonięciu po tych wydarzeniach Pecco powiedział:
Patrząc na nasze cele, nie mogę się złościć. Nie zdobyliśmy punktów, ale w tym roku najważniejsze jest dla nas nabieranie doświadczenia i od zeszłego tygodnia zrobiliśmy duży postęp z ustawieniami motocykla i tempem jazdy. Koncentrowaliśmy się na jeździe na używanych oponach, a w wyścigu myślę, że byłem jednym z najmocniejszych, moje tempo było zbliżone do tempa Fabio. Próbowałem naciskać jeszcze mocniej, ale czułem, że był jakiś problem.
Powinienem być jednak szczęśliwy po tym weekendzie, ponieważ pokazaliśmy, że jesteśmy najszybszym Ducati, co jest ważne także na przyszłość. Chciałbym dokonać tego samego w Brnie, jesteśmy silni i szybcy. Czeski tor jest odpowiedni dla naszego motocykla i dla mnie, więc zobaczymy, co się wydarzy. Jestem pewien, że tam również możemy powalczyć o czołowe pozycje.
Znakomita dyspozycja Pecco Bagnai z pewnością nie uszła uwadze kierownictwa Ducati, które przecież nie ma jeszcze zakontraktowanego drugiego zawodnika na przyszły sezon do zespołu fabrycznego. Negocjacje z Andreą Dovizioso mocno się przeciągają i bardzo możliwe, że Włosi sięgną po młodszego, szybkiego i z pewnością o wiele tańszego kierowcę Pramaca. Z drugiej strony, o czym wspominał sam Dovizioso, ani Millerowi, ani Bagnai nie będzie łatwo wziąć na siebie obowiązku rozwijania motocykla, czego oczekuje się od zawodników ekip fabrycznych.
Poczekajmy na kolejne rundy MotoGP. Danilo Petrucci też miał swój złoty czas w Ducati, kiedy w zeszłym roku wygrał w Misano. Potem przepadł i ostatecznie stracił miejsce w zespole.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze