Mistrzostwa ¦wiata Supermoto w Polsce - w strugach deszczu
W długi czerwcowy weekend w strugach deszczu rozegrano czwartą rundę Mistrzostw Świata Supermoto. Pierwszy raz impreza tej rangi zawitała do naszego kraju.
Pierwszy raz w historii polskiego motosportu w naszym kraju ugoszczono rundę Mistrzostw Świata Supermoto. FIM-owska seria w ostatnich latach przeszła wiele perturbacji i mimo wielokrotnie mniejszej liczby zawodników niż w przeszłości, to nadal jedna z najmocniejszych serii na świecie. W moim odczuciu supermoto zawsze będzie dyscypliną ultra-spektakularną, wymagającą szerokiego wachlarza umiejętności, a zarazem stosunkowo tania i przystępniejsza od wyścigów płaskich. Niestety, największym wrogiem GP Polski w Supermoto była pogoda…
Mimo tygodni pracy nad sekcją offroadową przy torze kartingowym na Torze Poznań, ostatecznie podczas niedzielnych wyścigów musiała ona zostać odwołana. I w taki oto sposób z supermoto powstała nam dyscyplina stricte szosowa. Na tyle, że na szybszych zakrętach “kartingu” zawodnicy składali się do kolana niczym szoferzy WMMP.
Powyżej możemy obejrzeć wstępną konfigurację toru, zanim jeszcze pogoda postanowiła nad nią popracować. Sobotnie kwalifikacje zostały rozegrane zresztą na całej nitce toru i przy palącym słońcu. W mistrzowskiej klasie S1GP najszybszym zawodnikiem kwalifikacji był jeżdżący na TM-ie Fin Mauno Hermunen, który wykręcił rewelacyjny czas 1:00,695. Hermunen wyprzedził Thomasa Chareyere (także TM, ale zespołu fabrycznego) oraz Ivana Lazzarini (Honda). Walkę o pole position w Mistrzostwach Europy S2 wygrał Marco Schmidt. Najwyżej sklasyfikowany Polak, Paweł Leśków, był siedemnasty.
W niedzielę pogoda załamała się. Dla wszystkich kibiców, którzy odwiedzili imprezę, parasolki były obowiązkowym wyposażeniem. Jak na warunki pogodowe liczba kibiców była bardziej niż przyzwoita. Na pewno wielu motocyklistów z innych rejonów Polski odpuściło przyjazd, ale mimo to pojawiło się sporo osób z okolicy. Idealną ilustracją sytuacji był starszy pan, który chustką wytarł plastikowe siedzisko na trybunach, przymocował parasolkę, usiadł i tak oglądał całą imprezę. Wstęp dla kibiców był wolny i mimo 15 zł opłaty parkingowej, to nadal promocja jeśli weźmiemy pod uwagę rangę imprezy.
Odbywa wyścigi klasy S1GP zdominował Mauno Hermunen. Tak jak podawaliśmy wcześniej, Hermunen pewnie wygrał pierwszy wyścig przed Ivanem Lazzarini i Devonem Vermeulenem. Start do drugiego wyścigu był opóźniony z powodu rozlanego na torze oleju, po pewnym czasie sytuacja została opanowana. Finowi wyraźnie pasowała specyfika polskiego toru, ponieważ w drugim wyścigu, mimu kilku błędów i konieczności nadrabiania strat, także zgarnął zwycięstw. Jego przewaga w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Świata wzrosła do 24. punktów. Drugi jest Chareyere, trzeci Lazzarini.
W Mistrzostwach Europy S2 mogliśmy zobaczyć jak na tle europejskiej czołówki spisują się Polacy. Wojtek Mańczak i Paweł Leśków wystartowali do obydwu wyścigów klasy S2. Niestety, ten drugi po zdobyciu 13. lokaty w pierwszym wyścigu został ukarany za niezgodny z regulaminem motocykl. Ostatecznie, Leśków musiał zadowolić się 18. pozycją w pierwszym wyścigu i nieco lepszą, 12. lokatą w drugim. W tym samym czasie reprezentant AW, Wojtek Mańczak, wywalczył kolejno 14. i 18. miejsce.
Na szczycie stawki o zwycięstwo walczył lider generalki, Marc Reiner Schmidt i Toni Klem. Zawodnicy pod koniec weekendu dysponowali tą samą liczbą punktów, ale lepsza pozycja Niemca w drugim wyścigu dała mu zwycięstwo w łącznej klasyfikacji. Schmitd prowadzi 40. puntami w klasyfikacji Mistrzostw Europy S2, drugi jest Klem.
Jak wyglądało Supermoto w Polsce? Jeśli odłożyć na bok tragiczną z perspektywy organizacyjnej pogodę, Grand Prix Polski wyglądało świetnie! Zawody tego typu udowadniają, że w naszym kraju można zorganizować ciekawą imprezę motocyklową wysokiej rangi. Mimo deszczu na Torze Poznań pojawiło się sporo kibiców, a gdyby nie kapryśna pogoda byłoby jeszcze lepiej. W niedzielę zabrakło sekcji offroadowej, jednak decyzja o zrezygnowaniu z niej była jak najbardziej zrozumiała. Cóż, może za rok…
Same Mistrzostwa Świata Supermoto? Niestety, seria nie wygląda tak jak przed kilkoma laty, kiedy do pierwszego zakrętu dopadało ponad 20. zawodników, a fabryczne zespoły wystawiał KTM, Husqvarna czy Aprilia. Na chwilę obecną to cień dyscypliny, która nigdy nie miała możliwości w pełni rozwinąć skrzydeł. Może jednak już niedługo będzie lepiej. Krajowe serie supermoto (np. francuska) mają się dobrze. Supermoto wraca do łask w Stanach Zjednoczonych, a ludzie stojący za Husqvarną przebąkują o powrocie do Mistrzostw Świata.
Bez względu na to co stanie się z serią, trzymam kciuki za ściąganie kolejnych imprez tego typu do Polski!
Foto: M.Petkowicz (pon-check.com)
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze