3 i 4 maja w Siemiatyczach odbyła się trzecia i czwarta runda Mistrzostw Polski i Pucharu PZM w Rajdach Enduro. W zawodach wystartowali zawodnicy ze wszystkich klas, łącznie z quadami z napędem na dwa i na cztery koła. Mimo, iż aura nie sprzyjała, najbardziej wytrwali zawodnicy nie zrezygnowali ze swoich startów, ruszając do boju po kolejne, tak ważne dla nich punkty.

Trasa, organizacja i pogoda

Tegoroczne ściganie, jak przystało na tereny Podlasia, odbywało się po płaskim terenie, bez specjalnie trudnych podjazdów, hop, czy innych utrudnień. Mimo, iż sama trasa była dosyć monotonna, zawodnicy chwalili ciekawie ułożone próby Enduro i Cross. Niewątpliwym atutem dla miejscowych kibiców była niewielka odległość dzieląca trasę od centrum miasta. Po zeszłorocznej suszy, jaka panowała podczas rund w Siemiatyczach, tym razem zawodników i organizatorów dopadł deszcz, który spowodował, że na niektórych elementach trasy powstały ogromne bagna, wciągające ugrzęźnięte w nich maszyny po samą kierownicę. Z tego faktu zadowolone było szerokie grono gapiów, które świetnie bawiło się podczas oglądania walki kierowcy z zatopionym motocyklem. Pogoda uśmiechnęła się do wszystkich podczas drugiego dnia zmagań, gdy zza gęstych chmur na trasę padł pierwszy promień słońca. Mimo, iż dzień stał się ciepły i słoneczny, na szlaku rajdów nadal panowały ciężkie warunki.

Organizacyjnie cała impreza wypadła bardzo dobrze. Po krótkich rozmowach z samymi zawodnikami dowiedzieliśmy się, że nie było żadnych problemów zarówno przed startem, jak i w trakcie trwania wyścigów. Trasa była dobrze oznaczona i nie było mowy o jakimkolwiek skracaniu czy błądzeniu. Na miejscu stacjonowała karetka pogotowia, która w razie jakiegokolwiek wypadku na trasie była w stanie zapewnić potrzebną pomoc. Nie zabrakło również punktów gastronomicznych dla wszystkich głodomorów. Całość przedstawiała się bardzo dobrze i nie można było mieć żadnych zastrzeżeń co do samej organizacji zawodów.

Rywalizacja w Mistrzostwach Polski

Tym razem za jednym zamachem zaliczyliśmy Mistrzostwa Polski i Puchar Polskiego Związku Motorowego. Frekwencja, jak to ostatnio bywa w Rajdach Enduro, oscylowała na średnim poziomie. W porównaniu do Motocrossu, gdzie z roku na rok coraz większa ilość zawodników startuje zarówno w Pucharze, jak i Mistrzostwach Polski, Enduro wypada bardzo blado. Coraz mniejsza frekwencja zawodników spowodowała, że władze PZMotu już w zeszłym roku zdecydowały się na połączenie klasy E2 i E3. Trzeba jednak zacisnąć zęby i wziąć się w garść, póki co Enduro dalej istnieje wśród polskich sportów motorowych, co niezmiernie nas cieszy.

Przechodząc do sedna sprawy, zaczynamy od zmagań w MP. Najmniejszą z klas, czyli Junior 50 opanowali liderzy z klubu KTM Novi Kielce. Zarówno pierwszego, jak i drugiego dnia pierwszą pozycję zgarnął Rafał Bracik. W klasie Junior dominował Sylwester Jędrzejczyk. Trasy nie ukończył wykręcający świetne czasy Marek Świderski, który zmagał się z problemami w swoim motocyklu. Świetnie pojechał również często wspominany przez nas Jakub Strzelczyk, zajmując kolejno trzecią i czwartą pozycję w poszczególnych wyścigach, natomiast w klasyfikacji ogólnej uplasował się na drugiej pozycji. Jak sam powiedział, jest bardzo zadowolony z uzyskanego wyniku. W klasie E1 bezkonkurencyjny okazał się Marcin Frycz, wywożąc z Siemiatycz komplet punktów. Drugi w łącznej punktacji z obydwu dni był Wacław Skolarus. E2 i E3 zdominował Paweł Świderski, który tak jak jego poprzednicy, zwyciężył zarówno pierwszego, jak i drugiego dnia rajdów. Na sam koniec pozostały quady, gdzie w klasie z napędem na dwa koła startowało jedynie dwóch zawodników, w dodatku tylko i wyłącznie pierwszego dnia. Najlepszy okazał się Rafał Sonik z ATV Polska. Quadem z napędem na cztery koła oba zwycięstwa zgarnął Roman Eliasz, otrzymując w zamian pięćdziesiąt punktów do klasyfikacji generalnej.

MP klasa Junior 50