Miller - Podsumowanie
Carlos Checa potrzebował dziesięciu lat i zmiany kategorii aby ponownie poczuć smak zwycięstwa. Warto było poczekać. Upragniony triumf nastąpił podczas amerykańskiej rundy World Superbike na Miller Motorsports Park.
Wyścigi na nowych dla wszystkich torach zawsze wyrównują szansy takich zawodników jak Carlos Checa. Hiszpan, po latach spędzonych w MotoGP, debiutuje w tym roku w World Superbike. Co prawda cztery z pięciu tras które WSB odwiedziło przed przylotem do USA Checa znał właśnie z Grand Prix, ale i tak musiał nauczyć się jeździć po nich zupełnie innym niż do tej pory motocyklem. To zawsze daje przewagę rywalom, którzy w identycznych okolicznościach ścigali się na danej trasie rok wcześniej.
Sytuacja zmienia się jednak gdy zawody odbywają się na trasie na której nikt wcześniej się nie ścigał, a żaden zespół nie dysponuje danymi z przejazdów. Tak było w miniony weekend na Miller Motorsports Park w USA. Podczas gdy wszyscy zaczynali od pustej kartki papieru, doświadczenie Carlosa oraz jego ekipy, utytułowanego holenderskiego zespołu Ten Kate Honda, było jeszcze cenniejsze niż zazwyczaj. „Nowe tory to zawsze świetne wyzwanie." - powiedział w sobotę lider generalki, Troy Bayliss, który o pół sekundy uległ Hiszpanowi i Maxowi Neukirchnerowi podczas sesji Superpole. „To był mój najlepszy czas weekendu i myślałem, że wystarczy do wywalczenia pole position, ale okazało się, że Carlos był dużo szybszy - pojechał niesamowicie."
Niesamowicie Carlos pojechał także w niedzielę, wygrywając oba wyścigi i odnosząc swój pierwszy triumf w mistrzostwach świata od dziesięciu lat! „To fantastyczne uczucie." - powiedział 35'latek z Barcelony. „Musiałem wystartować na zapasowym motocyklu, a i tak miałem niezłe tempo. Dzisiaj trudniej było jednak kontrolować stan mojego umysłu niż opon. Miałem spore problemy z koncentracją ale pod koniec Corser zaczął mnie ostro przyciskać i musiałem przyspieszyć. To moje pierwsze zwycięstwo od dziesięciu lat, a do tego podwójne. Nigdy też nie wygrałem na torze poza Hiszpanią, dlatego bardzo się cieszę. Ten sukces chciałbym zadedykować mojemu przyjacielowi, Wayne'owi Rainey." - podkreślił zawodnik HANNspree Ten Kate Honda.
Zupełnie inaczej potoczyły się losy Baylissa, który pierwszy wyścig zakończył po niebezpiecznym upadku na czwartym okrążeniu, a w drugim punktów pozbawiła go awaria dźwigni zmiany biegów, która co prawda pozwoliła mu dojechać do mety, ale na dalekiej, dwudziestej drugiej pozycji.
„Oczywiście jestem bardzo zadowolony z dzisiejszych wyników." - powiedział w niedzielę Australijczyk, który nadal prowadzi w generalce, ale jego przewaga nad Carlosem stopniała z siedemdziesięciu ośmiu do zaledwie dwudziestu ośmiu punktów. „Podczas pierwszego wyścigu upadłem dokładnie w taki sam sposób jak dzień wcześniej podczas treningów co jest trochę dziwne. Mój weekend układał się świetnie aż do czwartego kółka pierwszego wyścigu i nawet mimo wypadku byłem optymistycznie nastawiony przed drugim startem. Świetnie ruszyłem spod świateł ale po kilku okrążeniach poczułem, że coś się poluzowało i quickshifter nie działa tak jak powinien. Musiałem zjechać do garażu i choć mechanicy szybko poradzili sobie z usterką to jednak wiedziałem, że nie mam szans na punkty. Mimo wszystko postanowiłem wyjechać na tor. Szło mi całkiem nieźle ale starta do rywali była zbyt duża aby kogokolwiek dogonić. Nie muszę chyba mówić, że jestem bardzo zawiedziony, ponieważ mimo wyjątkowo ostrej pracy oddaliśmy w ten weekend aż pięćdziesiąt punktów naszemu konkurentowi."
Uśmiech na twarzy członków zespołu Ducati Xerox przywrócił Michel Fabrizio, któremu do tej pory nie wiodło się najlepiej w nowych barwach. Młody Włoch w sobotę zakwalifikował się do wyścigów w pierwszym rzędzie - na czwartej pozycji zaraz za Baylissem - a oba pojedynki zakończył na solidnym, trzecim miejscu. Kto wie, czy Fabrizio nie wywalczyłby czegoś więcej, gdyby na początku obu nie wypadł na chwilę z pierwszej dziesiątki po zamieszaniu w pierwszym kółku. „Jestem niesamowicie szczęśliwy." - wyjaśniał. „Miałem co prawda nadzieję, że w drugim wyścigu uda mi się powalczyć z Carlosem, ale jazda w ogromnym upale była naprawdę bardzo męcząca i pod koniec obu wyścigów opadałem z sił."
Z mieszanymi uczuciami swoją wizytę w USA z pewnością wspominał będzie Troy Corser. Zawodnik fabrycznej ekipy Yamaha stanął co prawda na drugim stopniu podium w pierwszym wyścigu, ale kilka godzin później znalazł się na deskach i nie dojechał do mety. „Pierwszy wyścig poszedł mi całkiem nieźle i nawet w drugim dobrze radziłem sobie do momentu wypadku." - przyznał Australijczyk. „Mieliśmy pewne problemy i dlatego musiałem jechać bardzo ostro w zakrętach aby nadrabiać tracony czas. Niestety w pewnym momencie trochę przesadziłem i było już po wszystkim. Przed drugim wyścigiem zmieniliśmy ustawienia przedniego zawieszenia i choć pracowało lepiej, to jednak w krytycznych sytuacjach nie dawało ostrzeżenia tuż przed utratą przyczepności opony i dlatego wyleciałem z toru. Myślę, że mógłbym dwukrotnie stanąć na podium, ale teraz to już historia."
Jeszcze większego pecha miał Japończyk Noriyuki Haga, którego wiele osób przed sezonem typowało jako głównego faworyta do tegorocznego mistrzostwa świata klasy Superbike.
Na kogo stawia James Toseland?
Haga w wyścigach wystartował mimo sobotniego wypadku, w którym poważnie uszkodził obojczyk. Niestety wysiłki Japończyka nie zostały wynagrodzone bowiem w pierwszym wyścigu zaliczył kolejny w tym sezonie upadek. W drugim z kolei na ostatnim okrążeniu stracił piąte miejsce na rzecz swojego rodaka Yukio Kagayamy i Miller Motorsports Park opuszczał z tylko dodatkowymi dziesięcioma punktami w generalce. Jakby tego było mało, obraził się na niego Biaggi! „W pierwszym wyścigu otworzyłem gaz zbyt mocno w pełnym złożeniu i upadłem w tym samym zakręcie co w sobotę." - powiedział Japończyk. „W drugim starciu nie mogłem zrobić nic więcej ale najważniejsze jest dla mnie to, że zdobyłem dziesięć punktów więcej niż Bayliss. Teraz czeka mnie operacja uszkodzonego w czterech miejscach obojczyka i mam nadzieję, że będę zdrowy przed następną rundą." - wyjaśnił Nori, którego start w wyścigach z taką kontuzją szef zespołu, Massimo Meregalli, podsumował krótko: „To cud!"
Niezadowolony z jazdy zawodnika Yamahy był z kolei dziewiąty i czwarty na mecie Max Biaggi. „W pierwszym wyścigu - zresztą jak zawsze - Haga wykonał bardzo niebezpieczny manewr, uderzył w mój motocykl i prawie doprowadził do upadku." - przyznał Włoch. „Wróciłem na tor i dojechałem do mety na dziewiątym miejscu, ale liczyłem na więcej." - podsumował Max, którzy przecież sam stwierdził kiedyś, że wyścigi to nie jazda figurowa na lodzie.
Solidny weekend w USA zaliczył Niemiec Max Neukirchner, który do czwartego miejsca w pierwszym wyścigu dorzucił drugie w drugim starciu. Trzeci w klasyfikacji generalnej Niemiec traci do Baylissa pięćdziesiąt dwa punkty, a o osiemnaście wyprzedza zespołowego kolegę Fonsiego Nieto. Piąty w tabeli Haga traci do Maxa dwadzieścia dwa punkty. „Jestem bardzo szczęśliwy, ale też bardzo wykończony." - powiedział Neukirchner. „Pierwszy wyścig był trochę chaotyczny. Najpierw Biaggi przestrzelił zakręt i prawie we mnie wjechał, a potem ja prawie rozjechałem Baylissa, który upadł tuż przede mną. W końcówce miałem problemy z przednią oponą, ale zmieniliśmy ją na drugim wyścig i mogłem stanąć na podium. Niestety w obu przypadkach Checa był za szybki aby z nim powalczyć. Mimo problemów z którymi zmagaliśmy się przez weekend jestem bardzo zadowolony z wyników."
Siódma runda mistrzostw świata World Superbike odbędzie się w połowie czerwca na niemieckim Nurburgringu, na który seria powraca po dziesięcioletniej nieobecności. Na torze zobaczymy także zawodników World Supersport oraz europejskich rozgrywek Superstock 1000 i Superstock 600. Przypominamy też, że każdy, kto przegapił wyścigi na Miller Motorsports Park, może za darmo obejrzeć je na oficjalnej stronie mistrzostw worldsbk.com.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze