Mateusz Korobacz - goniąc marzenia
Na co dzień wzorowy uczeń poznańskiego IV Liceum Ogólnokształcącego, Mateusz Korobacz w weekendy na bok odkłada przygotowania do matury i...
Na co dzień wzorowy uczeń poznańskiego IV Liceum Ogólnokształcącego, Mateusz Korobacz w weekendy na bok odkłada przygotowania do matury i zamienia się w prawdziwego gladiatora, startując sportową Yamahą w motocyklowych Mistrzostwach Polski. Czy czeka go kariera na wielką skalę?
Pierwsze kroki z parkietu na tor
Jeszcze kilka lat temu wydawało się, iż młody Mateusz Korobacz będzie gwiazdą, ale w nieco innej dyscyplinie. „Od jedenastego roku życia, przez cztery lata, uprawiałem taniec towarzyski - standardowy i latynoamerykański, z powodzeniem startując w ogólnopolskich turniejach, ale gdy tylko po raz pierwszy wsiadłem na skuter, od razu wiedziałem, co chcę robić w przyszłości." - tłumaczy 18-latek, przez przyjaciół nazwany „Sołtysem". „Dźwięk motocykla podnosi mi adrenalinę, ale też uspokaja. Najlepszy moment ma miejsce tuż przed startem. Serce zaczyna bić mi szybciej, a na ustach pojawia się uśmiech. Uwielbiam to uczucie."
Już w wieku trzynastu lat Mateusz śmigał po uliczkach poznańskich Jeżyc na swoim pierwszym skuterze, jednak po wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę doszedł do wniosku, iż jazda po drogach nie jest dla niego. Pasja do jednośladów jednak pozostała i dwa lata temu Mateusz pojawił się na torze, najpierw na niewielkim motocyklu pojemności 125ccm, a następnie na potężnej Yamasze R1 swojego ojczyma. To właśnie wtedy zdolnego nastolatka zauważył Andrzej Pawelec, sześciokrotny Mistrz Polski w wyścigach motocyklowych i najlepszy zawodnik w kraju.
Pawelec zasugerował Korobaczowi starty w markowym pucharze motocyklowym dla amatorów, Fiat Yamaha Cup, będącym przedsionkiem mistrzostw Polski i tam też Mateusz ścigał się przez dwa ostatnie lata. „To młody i zdolny chłopak." - mówi o 18-latku Pawelec. „Z pewnością ma potencjał, a przez dwa ostatnie lata zrobił duże postępy, dlatego jeśli nadal będzie pracował równie ciężko i rozwijał się, w niedalekiej przyszłości z pewnością nieźle namiesza na torze. Nie tylko w kraju, ale też za granicą."
Sezon 2009 - postępy i regularność
W tym roku Mateusz kontynuował swoje starty w markowym pucharze motocyklowym Fiat Yamaha Cup, w którym debiutował już w poprzednim sezonie. Po przetarciu szlaków i nauce, tym razem młody poznaniak walczył już o czołowe pozycje i dopiero na ostatniej prostej przegrał pojedynek o pierwsze miejsce w tabeli.
Mimo wszystko „Sołtys" imponował, w bardzo trudnych warunkach - przy opadach rzęsistego deszczu - wygrywając drugi wyścig sezonu w Poznaniu, dystansując nie tylko rywali w swojej kategorii, R6, ale także zawodników ścigających się znacznie mocniejszymi Yamahami R1. Taka sytuacja nigdy wcześniej nie zdarzyła się w czteroletniej historii Fiat Yamaha Cup.
Złośliwi mogliby powiedzieć, iż mieszkając o rzut beretem od toru „Poznań", jedynego tego typu obiektu w Polsce, Mateusz może trenować więcej i częściej od rywali, ale wcale nie jest to prawdą. Po pierwsze, jazdy w Poznaniu są ograniczone do raptem godziny tygodniowo i tylko przez kilka miesięcy w roku. Po drugie, także na zupełnie nowych dla siebie torach, niemieckim Oschersleben i czeskim Brnie, gdzie odbyły się zagraniczne rundy Fiat Yamaha Cup, Korobacz stał na podium i szybko uczył się nowych konfiguracji zakrętów.
„Sołtys" popisał się także wyjątkową regularnością, będąc jedynym zawodnikiem w kilkunastoosobowej stawce, który nie tylko ukończył wszystkich dziewięć wyścigów, ale też za każdym razem stawał na podium. Po świetnym początku sezonu, potężny wypadek podczas jednego z treningów nieco odbił się na młodym zawodniku i choć Mateusz szybko doszedł do siebie i cały czas nie schodził z podium, w klasyfikacji generalnej wyprzedziło go dwóch bardziej doświadczonych rywali.
Na tym jednak wcale nie skończył się tegoroczny sezon osiemnastolatka. Na początku września do Poznania zjechała się europejska czołówka zawodników, by wziąć udział w połączonej rundzie mistrzostw Polski i międzynarodowego pucharu Alpe Adria. Jako, iż właśnie zakończył starty w Fiat Yamaha Cup, Mateusz, na swojej Yamasze z minimalnym tylko zakresem przeróbek, postanowił stanąć w szranki z najlepszymi.
Swój pierwszy start w mistrzostwach Polski klasy Superstock 600 zakończył na bardzo dobrym, jedenastym miejscu w stawce zawodników z całej Europy, finiszując z tylko nieznaczną stratą do najlepszych polskich jeźdźców. Po takim debiucie Mateuszowi nie trudno było podjąć decyzję na temat przyszłorocznych startów.
Plany na przyszłość - być jak Valentino Rossi
W sezonie 2010 „Sołtys" zamierza wystartował w pełnym cyklu mistrzostw Polski i choć nie ma złudzeń, że będzie to rok nauki, jest gotowy, by chłonąć wiedzę i za dwa lata walczyć o czołowe pozycje, tak jak zrobił to w Fiat Yamaha Cup. Co dalej? „Oczywiście marzą mi się starty w mistrzostwach świata MotoGP, ale najpierw czeka mnie jeszcze dużo nauki w mistrzostwach Polski." - tłumaczy Mateusz. „Wyścigi to całe moje życie i chcę związać z nimi swoją przyszłość, ale wiem, że muszę ciężko pracować nad poprawą swoich umiejętności."
Choć gdy wyjedzie już na tor, wszystko jest w jego rękach i musi liczyć tylko na siebie, w parku maszyn 18-latek nigdy nie jest sam. Jego motocyklem opiekuje się ojczym, Łukasz Sołtysiak, na co dzień ekonomista, ale także zaangażowany mechanik i wielki pasjonat sportów motorowych, który tą pasję zaszczepił kilka lat temu Mateuszowi, pozwalając na przejażdżkę swoją Yamahą.
„Mateusz jest bardzo ambitny, a przy tym doskonale i szczegółowo przekazuje informacje na temat zachowania motocykla, co pozwala na precyzyjne modyfikowanie ustawień." - wyjaśnia Łukasz. „Choć dla mnie osobiście na początku wyścigi były formą relaksu po intensywnym tygodniu pracy, zawsze podchodziłem do tego w pełni profesjonalnie i starałem się, aby Mateuszowi niczego nie brakowało. On sam także zawsze podchodził do wyścigów poważnie, ponieważ chce być dobry w tym, co robi i osiągnąć sukces. To całe jego życie."
Podczas weekendu Korobacz zachowuje stalowe nerwy i pełne skupienie. Denerwuje się za to jego mama, Anita, która choć zawsze pilnuje, aby syn miał pod ręką wszystko to, czego potrzebuje - wodę na polach startowych i święty spokój w parku maszyn - jazdę swojego syna ogląda z zaciśniętymi kciukami. „Zdaję sobie sprawę, iż z wyścigami zawsze wiążę się element ryzyka, ale jazda po torze jest o wiele bezpieczniejsza niż na ulicach, a poza tym, Mateusz to kocha, więc nie mogłabym mu tego zabronić."
Nie da się ukryć, iż wyścigi motocyklowe to sport wymagający sporych nakładów finansowych. „Do tej pory większość kosztów pokrywamy z własnej kieszeni, a także dzięki wsparciu kilku firm." - tłumaczy Anita. „Start w klasie mistrzowskiej wiąże się jednak z większym zakresem możliwych przeróbek motocykla, a te kosztują, dlatego mamy nadzieję, że uda nam się znaleźć partnerów, którzy pomogą w rozwoju kariery Mateusza."
„Moi przyjaciele wiedzą co robię, ale traktują mnie normalnie." - wyjaśnia Mateusz. „Dla nich jestem kolegą ze szkolnej ławy, a nie zawodnikiem i bardzo mi to odpowiada." Choć na co dzień jest normalnym nastolatkiem - wolny czas spędza z przyjaciółmi lub uprawiając snowboard i brazylijską sztukę walki, capoeira - na torze zmienia się w skoncentrowanego i gotowego do poświęceń gladiatora współczesnych czasów. Jego determinacja z pewnością sprawi, iż nazwisko Korobacz fani wyścigów motocyklowych, nie tylko w kraju, usłyszą z pewnością jeszcze nie raz.
Kontakt:
www.korobacz.pl
pr@korobacz.pl
tel. kom. 0.602.21.54.91
Komentarze 24
Pokaż wszystkie komentarzePanie Tomku czy jak tam się teraz podpiszesz. Dla sprostowania w cupie scigałem się 3 lata 2007 10 miejsce 2008 3 miejsce 2009 1 miejsce Co do mojego motocykla to zapraszam osoby zainteresowane do ...
OdpowiedzCiekwe Czytając komentarze zastanawiamy się z kolegą, czy portal ścigacz.pl rywalizuje z pudelek.pl czy po prostu tak jak większość uważa - motocykliści to chamstwo i prostactwo. Ludzie co wy za...
OdpowiedzA czy przy tym zastanawianiu się z kolegą, klepiecie się po du*skach? Jaki news takie komentarze - g*wno warte bice piany! Jak chcesz pocieszyć chłopaka to od razu za rękę go weź i potrzymaj! Ja motocykle kocham, tym bardziej, że sam w chwili obecnej nie mogę jeździć! Ale sport, wyścigi, pasja to jedno, a robienie z siebie cukierka, ofiary, i ci*ki to drugie! Wybór wolny!
Odpowiedzto raczej nie ścigacz, a czytelnicy idą w stronę pudla, może to ci sami. jak portal zacznie coś cęzurować to się czacznie krzyk o układach itp. a że anonimowaść wyciąga słome z butów, to co innego. ważne, że jest zainteresowanie jednak sportem
OdpowiedzDrodzy Państwo, chyba większość z Was z chu*ami się na głowy pozamieniała! O co tyle szumu? Chłopak jeździ jak jeżdzi (czyli ci*owato w tym przypadku), ale lepsze to niż nic! A co do jego PR-u i ...
Odpowiedzracja, mogli juz dać komus w łapę żeby im to napisał, a nie w trzeciej osobie poemat, a później kontakt do siebie, szkoda chłopaka, bo czyjś nieprzemyślany pomysł odbija się na nim
Odpowiedzracja, mogli juz dać komus w łapę żeby im to napisał, a nie w trzeciej osobie poemat, a później kontakt do siebie, szkoda chłopaka, bo czyjś nieprzemyślany pomysł odbija się na nim
OdpowiedzPowiem tyle: ŻAL
OdpowiedzRadek czy jak Tobie tam, powiem ci tylko tyle, nie jesteś w stanie ani mnie ani Mańka czymkolwiek zdenerwować, obrazić czy coś w tym stylu. Możesz pisać co ci tylko slina na język przyniesie. ...
OdpowiedzBrawo, brawo, brawo. Wreszcie ktoś z podpisem i szczery. Niskie ukłony.........
OdpowiedzMarian, patrząc na wszystkie twoje komentarze w scigaczu i moto.gp kojarzysz mi się z łacińskim przysłowiem Veni,vidi,vici , ale w twoim przypadku bym to przetłumaczył troche inaczej. Bylem debilem, jestem debilem i pozostanę debilem. a propos wiesz jaką miałeś ksywę jak się ścigałeś....przepraszam my sie ścigaliśmy, bo ty zawsze byłeś ostani i qwa narażałeś innych swoją jazdą....jak nie wiesz to ci powiem - MARIAN ZAWALIDROGA !!!!
OdpowiedzWidocznie byłeś BARDZO odważny a ja nie, dodatkowo dla mnie to była tylko zabawa, trudno mając - wtedy 42 lata podejmować rywalizację z " młodymi gniewnymi" Co to epitetu "DEBIL" skierowanego do mnie to z czasów młodości pamiętam taki wierszyk - JAK KTO KOGO PRZEZYWA TO SIĘ SAM TAK NAZYWA. Weź zimny prysznic i ochłoń, zrobiłeś coś dla tego sportu ? Ukrywasz się za inicjałem, ja NIE. Dodatkowo mam opinie takich osób które wszystkich oszczekują za nic nie warte. Powiem krótko - BUJAJ SIĘ.
Odpowiedzsam się bujaj ! wydaje ci się że jestes fajny albo wiesz co się dzieje w WMMP ? Jesteś jak taka przekupka z targu, coś usłyszy , resztę sobie sama dopowie i robi się afera. Przestań się odzywać i siać ferment! Jesteś naprawdę żałosny.Gdybyś miał naście lat można byłoby ci to wybaczyć, ale mając ponad pięćdziesiątkę, przestań z siebie robić błazna. No chyba, ze dobrze czujesz się w tej roli ! ps. a jak nie wiesz kim jestem, to weż leki na sklerozę lub przypomnij sobie komu przeszkadzałeś podczas dublowania ciebie!
OdpowiedzMój cyrk - moje małpy - MISTRZU ! Ty NA PEWNO wiele wiesz, ufam iż jesteś profesjonolistą i masz receptę na np. uzdrowienie MWMP - zrób to - pokaż klasę ! Zrób sobie licencję sędziowską lub inną i podziałaj to będzie lepiej dla chętnych do wyjazdu na tor. Mimo wszystko pozdrawiam.........
OdpowiedzAkurat to nie twój cyrk, ale małpą to na pewno jesteś i do tego bardzo żałosną. ProfesjonOlsitą nie jestem bo nie ma takiego słowa w języku polskim. Może w gwarze sędziowskiej takie słowo istnieje, tak więc skoro jesteś profesjonOlnym sędzią to może czas by kolesie z PZM dali ci jeszcze jakieś inne profesjonOlne uprawnienia, np na uśmiercenie WMMP. A może już takie posiadasz, tylko o tym nie wiesz...
OdpowiedzZ tego co piszesz to jesteś jednym z wielu którzy wszystko wiedzą lepiej. Ponieważ tak Ci za skórę zalazłem i wręcz nienawidzisz mej osoby to proponuję byś założył specjalne forum , a tu ma być temat dotyczący Mateusza. Dzięki takim osobom jak ty nie chcą na forach wypowiadać się poważni zawodnicy czy organizatorzy. Już więcej nie będę pisał...............
OdpowiedzMałe sprostowanie: nie Mateusza, tylko BARTKA !! Sorry...............
OdpowiedzGościu ma naprawdę racje ! Ty rzeczywiście żyjesz w jakimś Matrixie ! Ale uświadomie cie po gratisie! Ten artykuł dotyczy jednak Mateusza nie Bartka !!!
OdpowiedzDziękuję :-) za gratis. Tak się składa że ile razy widzę Mateusza to mówię do niego Bartek, Mateusz mnie prostuje. No cóż nikt nie jest wolny od wad, stary już jestem , skleroza widocznie już się zaczyna. Przepraszam za pomyłkę...............
Odpowiedzta grupa docelowa "ci co dublowali" jest zbyt wielka ;-)
Odpowiedznie jestem anonimowy nazywam sie Radek i jestem z poznania
Odpowiedz