Mateusz Bembenik - profil zawodnika
Ambitny, młody, utalentowany i zawzięty - przyjrzymy się bliżej jednemu z lepszych zawodników Enduro w kraju! W wieku 18 lat osiągnął niesamowicie wysoki poziom umiejętności i dojrzałości motocyklowej. Nie jest jednym z tych młodych, których sidła brawury prowadzą na ścieżkę kontuzji - jak sam zresztą mówi: „wyrosłem już z tego". Dodajmy do tego wrodzony talent i mamy kandydata na Mistrza Świata! Ale po kolei...
Początki
Rodzina Bembeników jest znana przez każdego szanującego się offroadowca w kraju, a już na pewno na Dolnym Śląsku. Ojciec Mateusza - Tadeusz - jest jednym z lepszych (jak nie najlepszych) mechaników, a brat Bartek w swoim czasie sięgał po najwyższe lokaty w MP Enduro. Młody Mateo obracał się w tym środowisku od urodzenia, więc nic dziwnego, iż to on teraz reprezentuje swoją rodzinę. Bez cienia przesady można by powiedzieć, iż w jego żyłach płynie wysokooktanowa benzyna, skórę ma z karbonu, a kości z aluminium.
Wszystko zaczęło się jednak dość dawno, bo równe 10 lat temu. Mały Mateo zamiast ciągnąć koleżanki za warkocze, wchodzić na drzewa, tudzież rzucać kasztanami w przejeżdżające ciężarówki - jeździł. I to nie byle czym, gdyż jako pierwszą maszynę dostał Yamahę PW 80. Ponoć już od początku odkręcał manetkę zdecydowanie za mocno, ryjąc ogródek mamie i uprzykrzając życie spokojnych sąsiadów. Oczywiście w naszym zacnym kraju są zawodnicy o dużo większym stażu, którzy zaczynali swoją wielką motocyklową przygodę w wieku nawet 5 lat, lecz w tym wypadku nie miało to znaczenia. Już dwa lata później Mateusz zalicza swoje pierwsze motocrossowe zawody! I już wtedy wiedział, co dobre, gdyż dosiadał KTMa 65ccm. Nawiasem mówiąc, z nieoficjalnych źródeł wiemy, iż często był puszczany do większych klas i świetnie sobie radził dojeżdżając nawet w połowie stawki - to zaprocentuje znacznie w późniejszym okresie.
Mijają trzy lata przeplatane sukcesami i porażkami - przede wszystkim jednak trzy lata zbierania doświadczeń. Mateo ma 13 lat, jest w Strykowie. Pięknie wychodzi ze startu i wchodzi na 3 pozycję (co notabene było nie lada wynikiem), przez trzy okrążenia zachwyca wszystkich swoją dojrzałą i wyjątkowo szybką jazdą - w tym momencie zdarza się jednak wypadek. Przelatuje hopkę i podczas lądowania łamie piszczel, co skutecznie zdejmuje go z motocykla na ponad 2 miesiące! Wielu chłopaków w jego wieku zraziłoby się kontuzją - nie on. Jak szybko tylko może, wraca do sesji treningowych, by już w następnym sezonie kopać zadki w klasie 80ccm. Wygrywa kolejne zawody i jest liderem klasyfikacji generalnej. Niestety pech daje znów znać o sobie i młody Bembenik łamie obojczyk podczas treningu. Przepadają mu z tego powodu dwie rundy i gdy wraca do startów, jest 5 w generalce. Trzeba jednak zauważyć, że w ostatecznym rozrachunku wraca do czołówki i sezon kończy jako drugi V-ce Mistrz Polski.
Zabrana motocyklowa młodość
W okresie swoistego motocyklowego dorastania jest zawsze czas na pewne wyszalenie się. Nikt nie mówi, że młody Mateo nie szalał - mało który 13latek robi klickery nad kierownicą, czy whipy. Jednak pewien ważny okres z jego motoryzacyjnej przygody został brutalnie wyrwany. Otóż na początku sezonu 2003 Mateusz miał groźny wypadek na motocyklu, który wyeliminował go na prawie dwa lata. Jak sam mówi nie było łatwo, było wręcz bardzo ciężko wrócić do formy i przełamać się psychicznie. Jednak nie poddał się, walczył zawzięcie do końca z każdą swoją słabością by w 2005 roku siąść za stery Gas-Gasa i zdobyć srebro na Sześciodniówce.
Od tego momentu jego kariera nabiera rozpędu, a Mateusz jeździ coraz szybciej i lepiej. Na koniec sezonu zalicza 5 pozycję klasyfikacji generalnej w E1. W roku 2006 pojawia się klasa Junior, która jest jakby stworzona dla bohatera naszego artykułu. Klasa ta to motocykliści w wieku od 18 do 23 lat na motocyklu o dowolnej pojemności. Mateo zaczyna wygrywać ...
Sezon 2006
Można go opisać krótko - pasmo sukcesów. Tylko podczas pierwszej rundy nie stał na podium! Cztery razy w tym roku stał na najwyższym stopniu podium, pięć razy był drugi i tylko dwa razy trzeci. To niesamowity wynik jak na najmłodszego zawodnika w stawce. Przyczynił się do tego znacząco team, którym jest KTM „Blachy Pruszyński" Racing Team Polska. Gdyby nie grono specjalistów wokół możliwe, iż nie było by tak kolorowo - z drugiej strony pamiętajmy, iż wszystko leży w rękach kierowcy.
Jak sam mówi: „Czasami było ciężko, ale pracą i samozaparciem można zdobyć wszystko". Każdy z zawodników powie, że to ciężka praca jest źródłem sukcesu, ale moim zdaniem odrobina talentu nie zaszkodzi. Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że taki talent posiada młody Mateo. Można by to określić nawet w inny sposób, to takie swoistego rodzaju zacięcie, agresywność w dążeniu do doskonałości, wręcz czające się w oczach lwie „kurwiki". Czasami jak ktoś jedzie na motocyklu, widać w nim to „coś", ciężko znaleźć określenie, może to po prostu pasja, a może już wcześniej wymieniony talent. Fakt jest faktem, że Bembenik konsekwentnie dąży do celu, nie poddając się przeciwnościom i przelatując nad kłodami rzucanymi pod nogi przez los.
Podsumowanie
Mateusz Bembenik to jeden z najlepiej zapowiadających się na przyszłość zawodników Enduro w naszym kraju. Jest utalentowany, ambitny i pracowity. Ma cel, założenie, misję, którą chce spełnić. Dla niego motocykle to pasja i też z pasją się go ogląda w akcji. Przyszły sezon będzie dla niego wyjątkowo trudny - chce startować w Mistrzostwach Europy i Świata Enduro, a to już nie przelewki. Myślę jednak, że ciężką pracą, wsparciem rodziny oraz zawziętością można osiągnąć wszystko i tego właśnie życzę temu młodemu zawodnikowi!
Wywiad:
Jak wygląda praca w teamie KTM „Blachy Pruszyński"?
Największy nacisk kładziemy na atmosferę w teamie. Nie ma spięć i wszystko działa naprawdę dobrze. Świetnie się dogadujemy i jestem bardzo zadowolony.
Dlaczego KTM?
Bo to najlepszy motocykl.
Co jest dla Ciebie priorytetem; enduro czy motocross?
Oczywiście Enduro. Motocross to świetna forma treningu, ale nie wiem czy w przyszłym sezonie będę startował Motocross, gdyż chce wystartować i wystartuje wszystkie rundy Mistrzostw Europy i Świata Enduro w klasie Junior E1.
Ale drugim V-ce Mistrzem Polski w Motocrossie jesteś, tak przy okazji.
To naprawdę przy okazji.
Jak trenujesz między zawodami?
Ciężko powiedzieć. Bardzo mocno trenowałem całą zimę przed tym sezonem, od grudnia o 6 rano biegałem, później jakaś siłownia itp. I tak w sumie przez dwa miesiące, a w lutym pojechałem do Włoch na trzy tygodnie trenować motocyklem. W trakcie sezonu nie ma czegoś takiego, że biegam - teraz cały czas motocykl. Są takie okresy, że trenuje po 6 - 7 dni w tygodniu, a są takie okresy, że odpoczywam
Czy nakręcasz się jakoś przed startem?
Koncentruje się. Nie lubię jak ktoś do mnie coś mówi i wszyscy ogólnie mają mnie dość. Ja muszę się wyciszyć i przed startem najchętniej posiedziałbym w spokoju godzinkę.
Jak wspominasz trening z Bartkiem Obłuckim?
Troszeczkę mało czasu było, żeby tak solidne z nim potrenować, ale myślę, że mi dużo dała jazda z nim. Przede wszystkim troszeczkę podpatrzyłem jak jeżdżą lepsi. Pojeździliśmy trochę po lasach, Bartek bardzo wcześnie odkręca gaz w zakręcie. Ja szlifuję te rzeczy i uczę się, jak mogę. Dzisiaj jeździłem w lesie i starałem się robić to, co on robił i mogę powiedzieć, że było dobrze.
Ktoś w Ciebie kiedyś zainwestował, kto?
Od początku inwestuje we mnie brat. Gdyby nie on nie zaszedłbym gdzie zaszedłem, ale kiedyś mu wszystko oddam. Jak tylko podpisze pierwszy kontrakt, to zarobione pieniądze dam właśnie jemu.
Ludzie, którzy przyczynili się do Twojego sukcesu.
Rodzice, przede wszystkim mój tato i oczywiście brat Bartek. Największe wsparcie mam właśnie w rodzinie. Mój mechanik Artur Kuligowski i bardzo ważna osoba, czyli pan Antoni Chamski, który jest moim sponsorem i gdyby nie on, na pewno nie byłbym teraz w tym miejscu, w którym jestem. Jego wsparcie i bezproblemowa współpraca bardzo mi pomaga w dążeniu do spełnienia marzeń. Do wszystkiego przyczyniła się także „Moto Szkoła by Bartek Bembenik", dzięki której jeżdżę tak jak jeżdżę. Teraz pomaga mi w tym wszystkim oczywiście KTM Polska, mój team KTM „Blachy Pruszyński", czy pan Krzysztof Bojarski z firmy DOMOS. Nie mogę także zapomnieć o moim dietetyku Mariuszu czy przyjacielu Sławku. Ciężko wymienić wszystkie osoby, które mi pomagały, ale trzeba pamiętać, że gdyby nie ich pomoc nie było by tego wszystkiego.
Masz ustalony jakiś specjalny trening przed Ostródą?
Tak. Będę trenował z najlepszym zawodnikiem w Polsce i moim serdecznym przyjacielem Łukaszem Kurowskim. Na parę dni przed zawodami odwiedzę go i będziemy ostro jeździć. Na pewno nie pójdzie to na marne, gdyż Łukasz jest już V-ce Mistrzem Europy i każde spotkanie z nim bardzo dużo mi daje.
Z innej beczki: do jakiej szkoły chodzisz i jak Ci idzie?
Chodzę do Zespół Szkół Zawodowych Imienia Henryka Sucharskiego i w sumie do 2 klasy liceum nikt nic nie wiedział. Do tego czasu ja sobie jeździłem, ale wiadomo, w liceum to już trzeba się uczyć i były trochę problemy. Ciągle miałem zawody, nie chodziłem do szkoły i wszyscy myśleli, że wagaruje. Musiałem to załatwić, więc poszedłem do Dyrektora Wiesława Woźniaka porozmawiać i okazało się, że bardzo za mną stoi. Powiedział, że szkoła nie może mi w tym przeszkadzać i znalazłem w nim naprawdę duże poparcie. Pomoc uzyskałem także ze strony mojej wychowawczyni Małgorzaty Bartkowskiej i szczerze mówiąc bardzo mnie wspierają do teraz.
A jak przygotowujesz się do matury?
Mam indywidualny tok nauczania, ale nie w pełni. Jak mam czas, to normalnie chodzę do szkoły, a jak nie, to korzystam z takiej pomocy.
Jak spędzasz wolny czas?
Mam bardzo mało wolnego czasu i ciężko powiedzieć. Różnie.
Jakiej muzyki słuchasz?
Wiesz, wszystkiego po trochę. Podobają mi się różne kawałki, ale na imprezę lubię techno i house.
Wiem, że grałeś na pianinie.
Grałem na pianinie 7 lat, uczyłem się pod przymusem mamy, sam tego nie wybrałem. Ale to już jest przeszłość. Teraz to już nic nie pamiętam. Grałem jeszcze na akordeonie i do dzisiaj gram rodzicom na nerwach.
Jakie dziewczyny lubisz? Blondynki czy brunetki?
Nie ma znaczenia - musi mieć po prostu coś w sobie.
Czy uprawiasz inne sporty?
W tym roku uczyłem się jeździć na snowboardzie, ale się nie nauczyłem. Często jeżdżę na rowerze, ale to raczej w formie treningu kondycyjnego ...
Co lubisz jeść? Czy przed zawodami wcinasz coś szczególnego czy normalnie?
Przed zawodami jem lekkie rzeczy. Ja jak wstaję, to pierwsze co robię, to jem. Płatki, jakieś kanapki - różnie. Nie mam jakiejś specjalnej diety.
Chciałbyś kogoś pozdrowić?
Przede wszystkim moich przyjaciół, rodzinę, sponsorów i wszystkich fanów!
Dziękuje.
P.S.
Chcielibyśmy żeby w przyszłości cyklicznie pojawiały się artykuły o wielkich i tych mniejszych gwiazdach sportów motocyklowych w Polsce. Pomoże to w popularyzacji danego sportu, a i mam nadzieję jest ciekawą lekturą. To właśnie z myślą o Państwie wyszła taka inicjatywa i chcemy żebyście nam w tym pomogli! Czekamy na komentarze i propozycje.
Wraz z bratem Bartkiem | |
Nawet najlepsi się wywracają | |
Komentarze 20
Pokaż wszystkie komentarzeMateo nowy sezon sie zaczyna,trzymamy kciuki za Ciebie i zyczymy powodzenia . Dla nas jestes najsypatyczniejszym i najbardziej utalentowanym zawodnikiem.
OdpowiedzMateusz jest numerem 1!!!!
OdpowiedzDo tego jest jeszcze najseksowniejszym chlopakiem w rajdowym stroju!
OdpowiedzMateusz jest bardzo ambitnym zawodnikiem i zyczymy mu dobrego startu do nowego sezonu 2011!!! Trzymamy kciuki!
OdpowiedzJestes moim idolem!!!!! Bedziesz startowal w SIX DAYS?????
OdpowiedzMateusz chodzil ze mna do szkoly,bardzo mily chlopak i jeden z najlepszych zawodniköw w Polsce. Bardzo utalentowany,po ojcu i bracie!Pozdrawiam! Nigdy sie nie poddawaj.
Odpowiedzno po bracie to chyba lepiej aby nie przejął talentów, prawda? chyba ze chce wylądować w pudle
Odpowiedzszkoda, ze nie masz jaj, zeby to powiedziec komukolwiek z jego rodziny
Odpowiedztez tak uwazam!najlepiej to obgadac za plecami albo anomimowo....
OdpowiedzMyslalem,ze dyskutujemy tu o sporcie!Wszystko inne nie jest na miejscu! Bartek byl bardzo dobrym zawodnikiem i to jest fakt!!!!!!!!!
OdpowiedzRodzina Bembeników jest znana przez każdego szanującego się offroadowca w kraju, a już na pewno na Dolnym Śląsku. Ojciec Mateusza - Tadeusz - jest jednym z lepszych (jak nie najlepszych) mechaników, a brat Bartek w swoim czasie sięgał po najwyższe lokaty w MP Enduro. Młody Mateo obracał się w tym środowisku od urodzenia, więc nic dziwnego, iż to on teraz reprezentuje swoją rodzinę. Bez cienia przesady można by powiedzieć, iż w jego żyłach płynie wysokooktanowa benzyna, skórę ma z karbonu, a kości z aluminium. To möwi za siebie!
Odpowiedzmoze niech lepiej kazdy pilnuje swoich spraw,a jak ma cos do powiedzenia,to w oczy!!!!tyle odwagi powinno sie posiadac!
OdpowiedzTez go znam! MATEUSZ trzymam kciuki!
OdpowiedzMateusz jestem z taba :]:] mysle i licze na ciebie ze na nastepnych zawodach w Krzeniowie bedziesz odkrecał maletke gazu bardziej i ze dojedziesz pierwszy na mete!!! Pozdrawiam ...
OdpowiedzMateusz jestem z toba!! mysle i licze na ciebie ze bedziesz dawał wiecej gazu na nasrepnych zawodach w Krzeniowie Pozdrawiam!!
Odpowiedzziomal.hej.tam.hhhhh.
Odpowiedzateusz bardzo dziękuję za płyte którą mi podarowałeś z twoimi wyczynami jest super wypas.wszystkiego najlepszego w nowym roku dla ciebie i twojej rodzinki.Ania jest juz w domu i niedługo wybiera ...
Odpowiedzpokaz na co cie stac!!!!! trzymamy kciuki
Odpowiedz