Marma Rzeszów - Atlas Wrocław
Istny horror zafundowali swoim kibicom zawodnicy Marmy Polskie Folie podczas niedzielnego meczu z gośćmi z Wrocławia. Gdy po czterech biegach żużlowcy Marka Cieślaka prowadzili już 19-8 wydawało się, że zwycięstwo mają przysłowiowo "w kieszeni". Jednak gospodarze mozolnie odrabiali straty, a remisując w ostatnim biegu przypieczętowali skromne zwycięstwo w stosunku 47-43.
Trenerzy obu ekip dokonali poważnych roszad w składach. W Rzeszowie postawiono na zagranicznych zawodników, dając szansę debiutującemu w Polsce Cameroonowi Woodwardowi. Tym samym zgodnie z regulaminem nakazującym jazdę co najmniej dwóch Polaków, zabrakło miejsca dla Martina Vaculika, którego zastąpił Mateusz Szostek. Zgoła odmienną taktykę obrali włodarze Atlasu Wrocław, którzy zrezygnowali z usług Mikaela Maxa i Rory Schleina na rzecz Mariusza Węgrzyka i Krzysztofa Słabonia, wystawiając jedynie dwóch "stranieri".
Kilkudniowe opady uniemożliwiły dobre przygotowanie toru, jednak pierwszy bieg pokazał, że pomimo tego można spodziewać się mijanek i walki. Na starcie ewidentnie zaspał Filip Sitera, któremu szybko udało się przejść na pierwsze miejsce. W kolejnym wyścigu na podwójne prowadzenie wyszli goście, jednak zarówno Davey Watt jak i Woodward "połknęli" Krzysztofa Słabonia.
Trzecia gonitwa miała kuriozalny przebieg. Najpierw taśmy dotknął Węgrzyk i został wykluczony z biegu - zgodnie z regulaminem w takiej sytuacji mógł za niego pojechać Sitera, jednak goście nie przeprowadzili zmiany. W drugim podejściu gospodarze pewnie objęli prowadzenie i jechali już kilkadziesiąt metrów przed Danielem Jeleniewskim, kiedy Scott Nicholls wpadł w dziurę, upadł na tor i został wykluczony z powtórki. Do trzeciej odsłony biegu nie zdążył Kenneth Bjerre, który przekroczył czas dwóch minut i także został wykluczony. Osamotniony Daniel Jeleniewski, jadąc w spokojnym tempie, zainkasował trzy "oczka".
Czwarty bieg zaskakująco łatwo wygrała para gości, a Matej Zagar nie był w stanie nawet nawiązać walki z młodym Siterą. W obliczu porażki w kolejnym wyścigu, gdzie Bjerre dał się wyprzedzić na dystansie Tomaszowi Jędrzejakowi sytuacja gospodarzy stawała się krytyczna. Wówczas Jacek Ziółkowski zdecydował się desygnować Złotą Rezerwę Taktyczną - za Zagara na torze pojawił się Bjerre. Tym razem Duńczyk stanął na wysokości zadania, pewnie wygrywając z rywalami i dowożąc sześć "oczek", a młodzieżowiec Dawid Lampart na dystansie minął Jeleniewskiego i tym samym gospodarze zmniejszyli straty do 6 punktów.
Sporo emocji w VII wyścigu dostarczyła kibicom walka ulubieńca publiczności Daveya Watta z Jasonem Crumpem. "Daisy" długo czaił się za plecami utytułowanego kolegi, wyprzedając go na chwilę, ten jednak odbił pierwszą pozycję i dowiózł trzy punkty do mety. W następnym biegu szykowała się kolejna podwójna wygrana gości, jednak Zagarowi udało się minąć Słabonia, a cały wyścig pewnie wygrał Jędrzejak, dla którego było to już trzecie indywidualne zwycięstwo w meczu. Dziewiąta gonitwa to pewne zwycięstwo australijskiej pary gospodarzy Watt - Woodward nad Jeleniewskim i Węgrzykiem. Dwa kolejne biegi rozstrzygnęły się już na starcie, jednak były ważne dla wyniku - po jedenastu wyścigach gospodarze dogonili Wrocławian i przy stanie 33-33 mecz "zaczynał się od nowa".
W trzynastej gonitwie Mariusz Węgrzyk skorzystał z pomocy jadącego z nim w parze Jasona Crumpa, który użyczył mu swój motocykl. I wydawało się, że może to być kluczem do zwycięstwa, gdyż w biegu prowadził Crump przed Węgrzykiem, a gospodarze byli daleko. Jednak popularny "Mario" miał problemy z opanowaniem motocykla i systematycznie zwalniał, co na dystansie wykorzystał najpierw Bjerre, a na ostatniej prostej również Watt, wywalczając rzutem na taśmę bardzo ważny remis.
Na starcie do XIV biegu stanęli Nicholls, Zagar, Węgrzyk i Słaboń. Znacznie bardziej doświadczona para gospodarzy nie dała szans gościom, szybko obejmując podwójne prowadzenie i nie oddając go do samego końca. Tym samym przed ostatnim wyścigiem gospodarze mieli cztery punkty przewagi. Po zamieszaniu na pierwszym łuku prowadzenie objął Crump, jednak za jego plecami jechali Watt i Bjerre, a Jędrzejak nie był w stanie dogonić rywali. Ostatnia gonitwa zakończyła się remisowo, a cały mecz w stosunku 47-43 dla Marmy Polskie Folie.
W ekipie gospodarzy pomimo słabego początku wszyscy solidnie zapunktowali i to było kluczem do zwycięstwa. W drugiej części spotkania "przebudzili się" powracający do składu Nicholls i Zagar, których dobra jazda pozwoliła wygrać ważne spotkanie. Cichym bohaterem jest debiutant Cameroon Woodward, który w czterech startach zdobył sześć oczek i aż cztery bonusy, wygrywając w starciach z "drugą linią" Wrocławian.
W drużynie Marka Cieślaka dobrze pojechali liderzy - Jędrzejak i Crump, a w pierwszej części spotkania również junior Sitera. Eksperyment z wystawieniem "polskiego" składu się nie powiódł, gdyż Słaboń, Jeleniewski i Węgrzyk w sumie zdobyli 10 "oczek", a to ich punktów brakło do końcowego sukcesu.
Atlas Wrocław 43:
1. Tomasz Jędrzejak (3,3,3,2,0) 11
2. Krzysztof Słaboń (0,1,1,1,1) 4
3. Daniel Jeleniewski (3,0,1,0) 4
4. Mariusz Węgrzyk (t,2,w,0,0) 2
5. Jason Crump (3,3,3,3,3) 15
6. Maciej Janowski (1,-,-,-,-) 1
7. Filip Sitera (3,2*,0,0,1) 6+1
Marma Polskie Folie Rzeszów 47:
9. Davey Watt (2,2,3,1*,2) 10+1
10. Cameron Woodward (1*,1*,2*,2*) 6+4
11. Scott Nicholls (w,0,2,3,3) 8
12. Kenneth Bjerre (w,2,6!,1*,2,1*) 12+2
13. Matej Zagar (1,-,2,3,2*) 8+1
14. Dawid Lampart (2,0,1,0,-) 3
15. Mateusz Szostek (0,0) 0
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze