Marcin Grochowski - wywiad z zawodnikiem
Marcin Grochowski to jeden z najbardziej uzdolnionych zawodników młodego pokolenia, który związał się z tak egzotyczną dyscypliną, jaką jest supermoto quadów.
Imię i nazwisko: Marcin Grochowski
Wiek 21 lat
Znak zodiaku: Byk
Miejsce urodzenia: Warszawa
Przynależność: AK Radomski
Pojazd: Yamaha YFZ 450 Raptor.
Ścigacz.pl:Od dwóch lat znajdujesz się w czołówce zawodników supermoto quadów, depcząc po piętach obecnemu liderowi tej klasy. Jak doszło do Twojego pierwszego spotkania z quadami?
Marcin Grochowski: Po raz pierwszy natknąłem się na quady w Legolandzie, w Danii, w latach '90. To była dla mnie całkowita nowość, mimo, że już wcześniej interesowałem się techniką motoryzacyjną. Kiedy wróciłem do Polski, nadaremnie szukałem tego typu pojazdów. Dopiero wiele lat później spotkałem się z nimi ponownie w sklepie Jacka Bujańskiego (Mr. Quad). Cały czas byłem pod ich ogromnym wrażeniem i postanowiłem przymierzyć się do quada.
Ścigacz.pl: Od kiedy aktywnie uprawiasz sporty związane z tymi pojazdami?
Marcin Grochowski: W Polsce moje pierwsze spotkanie z quadem miało miejsce w 2002 roku. Wtedy to zakupiłem w Gdańsku swoją pierwszą maszynę, oczywiście na początku był to pojazd używany, Yamaha Warrior. Wówczas był już dostępny na polskim rynku Raptor, lecz ze względu na parametry, nie zdecydowałem sie od razu na jego zakup. Pierwsze pół roku to intensywna praca nad poznaniem tajników jazdy czterokołowcem, a zaraz później przesiadka na nowego Raptora. Wówczas, pod namową Jacka Bujańskiego, po raz pierwszy pojechałem na zawody. Była to impreza enduro, organizowana w Siemiatyczach. To był koniec sezonu w roku 2002. Pierwsza impreza, w której wziąłem udział już jako zawodnik, to był początek sezonu 2003, organizowany w Obornikach rajd enduro. Wszystko było jak na wariackich papierach, Miałem wówczas 17 lat, świeżo zdany egzamin na prawo jazdy, pożyczony od ojca samochód i z quadem na przyczepie oraz mamą, jako opieką pojechałem na pierwsze zawody.
Ścigacz.pl: Jak wspominasz te pierwsze imprezy?
Marcin Grochowski: Same zawody były pasjonujące. To był pierwszy i chyba ostatni raz, gdy na imprezie enduro na starcie było ponad 50 maszym. Jak na początkującego szło mi nieźle, lecz już drugiego dnia miałem przykrą przygodę w lesie i uszkodziłem zawieszenie, skrzywiłem oś, jednym słowem zmasakrowałem trochę maszynę. Trzy tygodnie później, zastanawiałem się nad tym, czy nie dać spobie spokoju. Wtedy zadzwonił do mnie Rafał Sonik i przekonał mnie do kolejnego wyjazdu do Chełmna. Okazało się to bardzo trafną decyzją, gdyż wtedy zająłem trzecie miejsce. Ścigałem się wówczas z Pawłem Sobczykiem, który pojechał tam pierwszy raz. Od tego czasu wiedziałem, że nie odpuszczę. Zacząłem tuningować sprzęt. Cały 2003 rok przejeździłem w zawodach enduro i dzięki temu, że nie opuściłem żadnej z imprez, zdobyłem pierwsze miejsce Pucharu PZM w rajdach Enduro.
Ścigacz.pl: Jednak pojazdy ATV to imprezy typowo przeprawowe. Nie zastanawiałeś się nad nimi?
Marcin Grochowski: Nie, interesuje mnie przede wszystkim ściganie, bezpośrednia walka na torze. Enduro to było coś innego. To była walka z samym sobą oraz z czasem. Właśnie dlatego odszedłem z enduro i zacząłem próbować swoich sił w motocrossie oraz w pierwszych zawodach supermoto. To właśnie okazało się dla mnie strzałem w przysłowiową „dziesiątkę". Tu miałem równorzędną i bezpośrednią walkę na torze, kontakt z przeciwnikiem, kombinowanie, jak przejechać zakręt, gdzie wyprzedzić i dużo większe emocje. Dwukrotnie w 2004 roku w Motocrossowych Mistrzostwach Polski zająłem drugie miejsce, jednak ze względu na znaczne obciążenie kręgosłupa, zrezygnowałem z dalszych startów i postanowiłem poszukać czegoś innego.
Ścigacz.pl: I tym czymś okazały się wyścigi supermoto?
Marcin Grochowski: Tak, rok 2005 i 2006 to już starty przede wszystkim w supermoto. Jeszcze raz uczestniczyłem w 2005 w Strykowie w motocrossie, ale traktowałem to czysto treningowo. Wyścigi supermoto to starty niestety nie w randze mistrzowskiej, a jedynie Puchar PZM. W tym czasie raz stałem na najwyższym miejscu na podium a tak w większości kończyłem na punktowanych miejscach. W obu też latach sezon zakończylem jako zdobywca II miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu.
Ścigacz.pl: Co sądzisz o obecnym kalendarzu imprez quadów. Ponad 50 imprez w sezonie to chyba sporo?
Marcin Grochowski: Tak, to bardzo dużo, jednak wiele z nich się pokrywa. Można tam znaleźć imprezy wszelkiego rodzaju, przeprawowe, enduro, motocross, supermoto. W tym także imprezy o znaczeniu ogólnoeuropejskim lub ogólnoświatowym. Najwięcej jednak osób jeździ w imprezach przeprawowych, traktując to raczej jako hobby, relaks i odpoczynek od dnia powszedniego. Nie wymaga ona takiego przygotowania sprzętowego i fizycznego od startującego zawodnika. Stąd też taka ilość tych imprez.
Ścigacz.pl: W roku 2007 będziesz kontynuował starty z tym samym sprzętem na którym widzieliśmy Cię ostatnio?
Marcin Grochowski: Tak, będzie to ta sama Yamaha, wprowadzę jednak pewne modyfikacje, ale póki co, szczegóły techniczne pozostawię dla siebie.
Ścigacz.pl: A jakie plany startowe masz na rok 2007?
Marcin Grochowski: Napewno starty w Polskim Pucharze Supermoto Quadów. Możliwe, że wystartuję także w wyścigu PDV. Oprócz tego chciałbym pojechać w UEM Superquad, oczywiście nie we wszystkich rundach, bo to się nie da. Chciałbym zobaczyć, jak wygląda organizacja zawodów na najwyższym poziomie. Jedna z rund tej imprezy będzie też organizowana na poznańskim obiekcie. Tam się z pewnością wybiorę, interesujące jest, kto się wybierze na tą impreze i jak wypadniemy organizacyjnie w porównaniu do Europy. Warto dodać, że tor do wyścigów jest wyśmienity, a cała organizacja zawodów stoi na bardzo wysokim poziomie.
Ścigacz.pl: Który z polskich torów, na jakich przyszło Ci się dotychczas ścigać, uważasz za najlepszy?
Marcin Grochowski: Przede wszystkim tor w Poznaniu. Wyraźnie jest najlepszy pod względem technicznym, widać też, że organizatorzy radzą sobie najlepiej. Bardzo dobrze jechało mi się w Toruniu. Zmienna nawierzchnia, możliwość chodzenia szerokimi bokami to jest coś, co lubię. Tor był szybki i może dlatego było dużo wypadków, ale mi się podobał. Tor w Suwałkach także był ciekawy, ale były na nim problemy z wyprzedzaniem. Wąska nitka nawierzchni nie ułatwiała nam życia, zwłaszcza, że quad jest sporo szerszy niż motocykl. Jeśli ktoś blokował na tym torze, to nie było możliwości go wyprzedzić. Podobny problem jest w Gostyniu, bo tam tor jest bardzo kręty, a poza tym jest kilka miejsc dość niebezpiecznych. Bardzo lubię tor w Radomiu. Jest to tor który jest najbardziej medialny, tam zawsze przychodzi najwięcej ludzi i zawsze jest show. Poza tym władze automobilklubu organizują dodatkowe atrakcje dla widzów, pokazy lotnicze, losowania nagród. Poza tym położenie toru w centrum miasta samo z siebie powoduje, że ludzi przychodzi tam zdecydowanie więcej niż na inne imprezy.
Ścigacz.pl: Kto będzie najmocniejszym przeciwnikiem w nadchodzącym sezonie?
Marcin Grochowski: Już w 2006 roku z bardzo dobrej strony pokazal się Tomek Przybylski, myślę że w tym roku dołączy do grona tych szybszych zawodników. Oczywiście Paweł Sobczyk, obecny zwycięzca Pucharu PZM. Nie wiadomo jak będzie jeszcze z Grzegorzem Brzozowskim, bowiem on nie zadeklarował póki co swoich startów w supermoto. Bardzo przydałoby się, aby któryś zawodników ostrzej zaczął gonić za Pawłem i za mną, bo tak ścigać się we dwóch to jest nudno czasami.
Ścigacz.pl: W takim razie życzymy Ci sukcesów w najbliższym sezonie startów i będziemy pilnie śledzili Twoje starty.
Marcin Grochowski: Dziękuję
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze