Mamry Challenge 2010 - powrót do korzeni
„Dopóki będą zawody Mamry Challenge, dopóki będzie organizował je Michał Mazurek, dopóki bazą będzie zajazd w Kietlicach, dopóty ja i moi przyjaciele na pewno będziemy tu przyjeżdżać. Nie ma żadnej innej imprezy, na której byłby tak niesamowity klimat i tak fantastyczni ludzie"
Tegoroczny sezon przeprawowy, za sprawą kultowej imprezy Mamry Challenge, której kolejna edycja odbyła się w miniony weekend, możemy uznać za otwarty. Kapryśna, już nie zimowa, a wiosenna pogoda, przyniosła temperaturę powyżej zera i opady deszczu. Nie było, co prawda tak pięknych, zimowych krajobrazów, jak przed rokiem, ale zabawa była znakomita. Wzięło w niej udział łącznie około 50. uczestników. Wśród nich znalazły się również dwie reprezentantki płci pięknej - Dominika Kaczmarek i Małgorzata Szulc z teamu Bure Suki, które debiutowały w poprzedniej edycji rajdu.
Dziesięć lat na scenie offroadowej
Na temat organizacji rajdu nie trzeba przeprowadzać długich wywodów. Ojciec Chrzestny Mamry Challenge, Michał Mazurek, wraz ze swoją ekipą z firmy Free&Fun, dopilnował wszystkich, nawet najmniejszych szczegółów. Świetna baza noclegowa, której rolę od zawsze pełni przystań Stanica Wodna w Kietlicach, opieka medyczna, długa i ciekawa trasa oraz niepowtarzalny klimat rajdu, będący dziełem jego uczestników, tworzą razem niesamowita atmosferę tych zawodów. Dzięki niej Mamry Challenge dożyło swoich już dziesiątych urodzin. Tak, minęło już dziesięć lat, od kiedy Zbigniew Sawicki gościł zimą po raz pierwszy fanów offroadu. Byli nimi motocykliści, którzy w kilkuosobowej grupce postanowili zorganizować sobie spotkanie koleżeńskie, połączone z jazdą w terenie. W kolejnych latach ich liczba wzrastała, a rozgłos o zimowym rajdzie Mamry Challenge dotarł także do posiadaczy czterokołowców. Z biegiem lat przybywało kierowców quadów, a ubywało motocyklistów. W końcu posiadacze dwóch kółek zamienili je na cztery koła lub całkowicie zrezygnowali ze startów w zawodach.
Nowy, stary charakter imprezy
Początkowym założeniem imprezy była wyłącznie dobra zabawa. Jednak z biegiem lat, wraz ze wzrostem umiejętności jeździeckich uczestników, charakter rajdu przybierał coraz częściej formę zaciętej rywalizacji. Quadowcy pragnęli większej liczby ekstremalnych prób i nowych wyzwań. W tym roku jednak, organizatorzy zdecydowali się powrócić do wcześniejszej koncepcji imprezy i postawili na dobrą zabawę i integrację. Nie było trudnych i niebezpiecznych odcinków specjalnych, nie było także krótkich, stalowych linek, do których mocowane były karty drogowe. Pieczątkę można było zdobyć podchodząc do niej pieszo, bez konieczności podjeżdżania quadem. Oczywiście nikt też tego nie zabraniał, przez co zawodnicy mieli wolną rękę. W jaki sposób ten pomysł został przyjęty przez uczestników?
Na to pytanie bardzo trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Osoby, które liczyły na rywalizację, walkę, emocje związane z pokonywaniem trudnych prób - choć organizator zapowiadał, iż będzie to rajd typowo turystyczny - poczuli pewien niedosyt i zniesmaczenie. Dla niektórych z nich najtrudniejszym etapem zawodów było pokonanie zabłoconego parkingu w bazie rajdu. Z kolei inni, zwłaszcza ci, którzy brali udział w pierwszych edycjach MC, cieszyli się z nowej-starej formuły imprezy. Do tej grupy osób należy Dariusz Rolnicki, który z rajdem Mamry Challenge jest od jego drugiej edycji. Oto, co powiedział nam po zakończeniu zawodów.
„Tegoroczny rajd Mamry Challenge po raz pierwszy od wielu lat był bardziej zabawą, niżeli rywalizacją. Karty nie były mocowane i plombowane na linkach do quadów, co znacznie ułatwiało zdobycie pieczątki. Wyciągarki nie użyliśmy ani razu. Uczestnicy tej imprezy powinni traktować ją, jako spotkanie towarzyskie, a nie jak wyczynowe zawody. Trzeba po prostu dobrze bawić się i mieć do wszystkiego luźne podejście. Wiadomo, że każdy chce wygrać, ale to jest tylko zabawa. Dla tych, którzy oczekują ekstremalnie trudnej przeprawy są organizowane w Polsce inne imprezy... Dopóki będą zawody Mamry Challenge, dopóki będzie organizował je Michał Mazurek, dopóki bazą będzie zajazd w Kietlicach, dopóty ja i moi przyjaciele na pewno będziemy tu przyjeżdżać. Nie ma żadnej innej imprezy, na której byłby taki niesamowity klimat i tak fantastyczni ludzie".
Okiem organizatorów
Trudno w lepszy sposób wyrazić słowami istotę tegorocznego Mamry Challenge. Zawody miały być ukierunkowane tylko i wyłącznie na dobrą zabawę i takie też były. Jednak, czy taka forma imprezy sprawdziła się w oczach organizatora? To pytanie zadaliśmy Michałowi Mazurkowi. Oto, jak on ocenia nowy, stary charakter rajdu MC.
„Przetestowaliśmy pierwotną koncepcję rajdu z jego początków, czyli jazdę dla zabawy, nie dla wyniku. Nie zaplombowaliśmy kart drogowych do pojazdów, dlatego też każdy mógł jechać tak, jak chciał. Jeśli ktoś naprawdę potrzebował eskalować trudności, mógł to robić. Z kolei osoby niedoświadczone nie miały presji ciśnienia zdobycia dobrego wyniku. Myślę, że to stworzyło świetne połączenie imprezy integracyjnej z dobrym offroadem. W mojej ocenie rajd wypadł bardzo dobrze, a to głównie dlatego, że wszyscy cali i zdrowi powrócili do bazy. Nie było żadnych ekscesów związanych z wypadkami, ratownicy nie mieli nic do roboty, a Policja nie odwiedzała nas często. Rajdowcy są już okrzesani, więc myślę, że można Mamry Challenge zaliczyć do bardzo udanych".
Rajd dookoła jeziora Mamry to impreza ważna nie tylko dla światka quadowego, ale także istotny punkt w kalendarzu władz Węgorzewa. Jego przedstawiciele rokrocznie biorą udział w uroczystości wręczenia nagród uczestnikom rajdu. W tym miejscu należy się głęboki ukłon w stronę głównego sponsora imprezy, czyli firmy Lukoil Polska, która ufundowała nagrody pieniężne w postaci bonów paliwowych dla zdobywców pierwszych trzech miejsc oraz nagród fair play. Miejmy nadzieję, że za rok także będziemy mogli spotkać się na kolejnej eliminacji rajdu Mamy Challenge i przeżyć równie miłą przygodę.
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzefajny rajd, ale jeszcze fajniej by³oby w nim zobaczyæ motocykle
Odpowiedzto rajd przeprawowy nie enduro wiêc z motocyklami moze byc problem
OdpowiedzNie tylko moze byc ale i byl. trzy lata temu ludzie zamarzali na tych motocyklach grzeznacych w b³ocie....
Odpowiedz