Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeMam mnóstwo powodów do radości w życiu - granie muzyki, ujeżdżanie motocykla, cieszenie się wspólnym życiem z drugą połową, obcowanie z ludźmi, czytanie, oglądanie, przeżywanie - długo by wymieniać. Spisku nie wietrzę, wszystkich rozumów nie pozjadałem - nadinterpretujesz. Irytuje mnie za to prymitywny przekaz, który Ty gładko łykasz, i tyle. A przekaz jest wyjątkowo prymitywny, bo aktorka o skądinąd miłej powierzchowności wygląda na tym klasyku jak kaczka z wypiętym kuprem - i to ma być emanacja seksapilu. Stado kretynów, którzy ją zdybali na światłach kojarzy się z najgorszymi wzorcami cukierkowatych rewii. Scena w atelier jest żałosna - ani wdzięku, ani napięcia - cukierkowaty lizak przez sterylny celofan. Żeby się cieszyć życiem, nie trza się uganiać za kiczem, że tak rymnę do rymu.
Odpowiedzniczego nie łykam, po prostu nie bawi mnie nieustanne kontestowanie wszystkiego w około, poszukiwania wzniosłości i głebokich przekazów. Za to bawią mnie kolesie którzy wznoszą się na swoje wyżyny intelektualne by skrytykować głupiutki film reklamowy. Strzelasz kolego z armaty do wróbla, naprawdę tego nie czujesz?
OdpowiedzNie kontestuję "wszystkiego w około" i nie poszukuję wzniosłości i głębokich przekazów. Jesteś kiepskim partnerem w dyskusji, bo przypisujesz oponentowi swoje wymysły. Z jednym się zgodzę, film jest faktycznie głupiutki. Na wyżyny intelektualne się nie wzniosłem, a jeśli to tak wygląda z Twojej perspektywy, to pozostaje Ci życzyć, byś kiedyś miał okazję poznać, co to naprawdę oznacza.
Odpowiedz