Ludzi nie naprawia się tak łatwo - pomóż ofiarom wypadków
Wakacje są okresem, w którym, obok długich weekendów, zdarza się najwięcej wypadków. Dlatego zanim wyruszymy w drogę, warto raz jeszcze porozmawiać o bezpieczeństwie
Lato trwa. Wakacje w pełni, a z nimi wyjazdy bliższe i dalsze, na długi urlop lub krótki weekendowy wypad. Przygotowując się do drogi, a nawet w jej trakcie, myślami jesteśmy już na piaszczystej plaży, górskim stoku, na zasłużonym odpoczynku. Przyzwyczajeni jednak do rytmu dnia codziennego, śpieszymy się. Także na drodze. Z tego też powodu wakacje są okresem, w którym, obok długich weekendów, zdarza się najwięcej wypadków. Dlatego zanim wyruszymy w drogę, warto raz jeszcze porozmawiać o bezpieczeństwie.
Wiadomo, że przed wymarzonym urlopem, mamy głowę zaprzątniętą setką drobiazgów. Czeka nas długa droga, mnóstwo rzeczy do spakowania, wymyślenie zabaw i gier dla dzieci, które będą się nudziły na tylnym siedzeniu itd. W natłoku spraw kwestie bezpieczeństwa schodzą często na dalszy plan. Tymczasem, w każde wakacje ginie blisko 1 000 osób, a około 12 000 zostaje rannych w wyniku wypadków samochodowych.
Nie śpiesz się!
Najczęstszą przyczyną wypadków jest nadal nadmierna prędkość. Lato to okres nie tylko dłuższych wyjazdów wakacyjnych, ale też tych krótszych weekendowych wypadów. Śpieszymy się wtedy bardzo. Chcemy jak najszybciej osiągnąć cel podróży. Dlatego też często wyruszamy po dniu męczącej pracy, zamiast z samego rana, a po drodze nierzadko wstępujemy jeszcze po ostatnie sprawunki i zakupy. Czas się kurczy, a my przyzwyczajeni, by wszystko załatwiać „na szybko" i „na wczoraj" naciskamy coraz mocniej pedał gazu, bez względu na panujące warunki atmosferyczne czy znaki ostrzegawcze. Według badań OBOP 72% kierowców zauważa tablice „czarnych punktów", ale tylko co drugi zdejmuje w tych miejscach nogę z gazu. Dlatego przed wyruszeniem na wakacyjny wyjazd, krótszy czy też dalszy zaplanujmy go tak, by mieć zapas czasu. I powtórzmy sobie raz jeszcze, że wyruszamy na odpoczynek, a nie na wyścigi.
Odpocznij!
Z szybkością łączy się zmęczenie, które jest często lekceważone przez kierowców. Tymczasem jest ono przyczyną wielu wypadków. Podróż zawsze jest bowiem męcząca. Do długiej drogi dochodzi jeszcze pogoda: upalna, czasem burzowa oraz silne nasłonecznienie, które dodatkowo potęguje uczucie znużenia. Na ostatnich kilometrach do wakacyjnego celu podróży zastaje nas wieczór, a wtedy już tylko krok do tragedii. Prawdopodobieństwo udziału w wypadku zmęczonego kierowcy może być nawet ośmiokrotnie wyższe, niż u osoby wypoczętej. Pogarsza się bowiem zdolność psycho-motoryczna: refleks i podzielność uwagi, koordynacja wzrokowo-ruchowa, ocena prędkości, ocena odległości, a także wrażliwość na oślepienie i adaptację wzroku do ciemności.
Zmęczenie jest podstępne, ponieważ wiele osób zupełnie je lekceważy, uważając, że na pewno nie zaśnie za kierownicą i potrafi skoncentrować się na drodze. Tymczasem brak ruchu, monotonna jazda autostradą, zmierzch, upał potrafią powoli wprowadzić kierowcę w lekki trans, a w następstwie zasypia ona za kierownicą. Zatem jeśli nie pamiętasz, jaka była ostatnia mijana miejscowość lub piosenka w radiu, zjedź na pobocze, odpocznij.
Na zmęczenie składa się czas spędzony za kierownicą, niewyspanie, stres oraz pora dnia. Największe ryzyko zaśnięcia za kierownicą występuje między północą, a 6.00 rano (najsilniejsze o godzinie 4.00 nad ranem) oraz pomiędzy godzinami 13.00, a 16.00. Dlatego bezcenne są nawet krótkie, ale regularne postoje co 2 lub 3 godziny. Warto być również wyczulonym nawet na najmniejsze objawy zmęczenia, jak mimowolne pocieranie twarzy i szyi, brak koncentracji na mijanych miejscowościach, późne przełączanie świateł itp. Ratunkiem przed zmęczeniem jest nie tylko kawa, a częste postoje, czasem nawet mała drzemka, przewietrzenie auta, unikanie rozmów przez komórkę, które meczą i rozpraszają uwagę.
Czas (wolno) leczy rany
Wakacyjne wyjazdy to czas niecierpliwie oczekiwany przez cały rok. Nasza niecierpliwość przekłada się jednak na bezpieczeństwo na drodze, a raczej jego brak. Polska zajmuje 2. miejsce w Unii Europejskiej pod względem liczby śmiertelnych ofiar wypadków. Ale wypadek to nie tylko chwila, dla osób w nim poszkodowanych trwa on niekiedy wiele miesięcy. Nie tylko ze względu na rehabilitacje i pomoc medyczną, ale i stan psychiki poszkodowanego. Jest to tak zwany Zespół stresu pourazowego (ang. Post Traumtic Stress Disorder), doświadczany przez osoby, które były świadkiem lub uczestnikiem traumatycznych wydarzeń. Jego objawy mogą utrzymywać się nawet przez kilka miesięcy po wypadku.
Dlatego też ruszyła kampania społeczna „Ludzi nie naprawia się tak łatwo" zorganizowana przez Stowarzyszenie Droga i Bezpieczeństwo. Jej celem jest zebranie funduszy na pomoc i leczenie osób poszkodowanych w wypadkach, które potrzebują nie tylko pomocy medycznej, ale i wsparcia profesjonalnych psychologów. Każdy może pomóc wysyłając SMS o treści POMOC na numer 72 152 i zapalić małe światełko na stronie www.pomagamyrazem.pl.
Dlatego pamiętajmy o bezpieczeństwie i rozwadze, nie lekceważmy zagrożenia, jakim jest nasze zmęczenie, nasza brawura lub pośpiech. Jedźmy i wracajmy bezpiecznie.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze