Łączy nas wspólna pasja - motocykle. Aleksandra Niziołek o swojej pasji i przygodach Urbex
Łączy nas wspólna pasja - motocykle. Niejednokrotnie motocykliści mogą się pochwalić wyjątkowymi zajęciami, podróżami. Zawsze spotykając się, czy to w trasie na postoju, czy na torze, obcy ludzie, nagle, dzięki jednośladom stają się sobie bliscy. Skorzystajmy z tego i poznajmy się lepiej :) Możesz pochwalić się nietuzinkowymi podróżami/hobby? Napisz do nas.
Aleksandra Niziołek, od poniedziałku do piątku o 7:30 rusza na ratunek obolałym pacjentom, jest fizjoterapeutką. Wolne chwile spędza ze swoim motocyklem na eksplorowaniu świata.
Marlena: Eksplorowanie świata większości z nas kojarzy się ze zwiedzaniem zabytków, miast, cudów natury. Twoje eksplorowanie świata jest dość niecodzienne i nazywa się urbex. Wyjaśnisz mi co to takiego?
Aleksandra: Jest to po prostu zwiedzanie opuszczonych miejsc. Lubię badać opuszczone budynki, włazić w dziury, a najlepszą frajdą jest, gdy towarzysze wycieczki krzyczą "Olka, wyłaź! Nie wchodź tam! Zgłupiałaś!" (śmiech). Opuszczone miejsca powoli niszczeją, przejmowane są przez naturę, mają w sobie też historię, która wyzwala dreszczyk emocji. Na przykład, idziesz lasem, wychodzisz na polankę, a tam ceglane mury porośnięte drzewami. Dalej, pomiędzy trawami znajdujesz wejście do tunelu, lekko zawalone. I weź tam nie wejdź... Aż się prosi zobaczyć, żeby sprawdzić co tam na mnie czeka, może szkielecik liska lub skarb. Czy pałac porzucony przez ludzi, który kiedyś żył, tętnił, a teraz powoli umiera. Aż chce się zajrzeć do wnętrza, z nadzieją, że podłoga się nie zapadnie, lub dach nie runie na głowę.
Marlena: Nie odczuwasz lęku, zwiedzając takie miejsca? Z tego co mówisz, może to się wiązać z dość poważnym zagrożeniem.
Aleksandra: Nutka strachu jest, ale tylko w tych ciemnych częściach, jak strych, piwnice, schrony. Uwielbiam horrory, a najlepsze sceny są właśnie kręcone w takich okolicznościach, wszystko się przypomina. Wtedy tylko czekam i zastanawiam się, kiedy w snopie światła latarki wyskoczy mi jakiś cudak, dlatego zwykle chodzę z kimś na takie wyprawy. Niestety, nie jest łatwo znaleźć podobnych odmieńców. Sama adrenalina też bardzo nakręca. Może nie boję się, ponieważ jeszcze nigdy nic sobie nie uszkodziłam. I niech tak zostanie.
Marlena: Tak jak sama wspomniałaś, jest to dość niecodzienne hobby. Skąd pomysł na zwiedzanie starych, opuszczonych miejsc?
Aleksandra: Chyba głównym bodźcem jest nieco introwertyczna osobowość. Zawsze lubiłam chodzić w odludne miejsca, gdzie nie ma tłumów. W takich miejscach ładuję swoje akumulatory. Opuszczone miejsca mają w sobie jakiś przyciągający mrok i tajemnicę. Większość ludzi to właśnie odstrasza, a hobbita odmieńca intryguje... Często w takich miejscach są pozostawione pojedyncze buty, zastanawia mnie kto i czemu je tam zostawia. Kiedyś w jednym z domów, znalazłam pluszowego misia, miałam ochotę go zabrać, ale wspomnienie horrorów skutecznie odwiodły mnie od tego pomysłu.
Marlena: Eksplorujesz świat z drugą osobą (co mnie wcale nie dziwi), ale czy zdarzało Ci się wyrwać gdzieś 1 na 1 - Ola vs. opuszczone miejsce?
Aleksandra: Byłam raz w pałacyku, jednak szybko odkryłam, że jestem chojrakiem tylko "w gębie". Jest przyjemniej z towarzystwem, szczególnie jak pod tobą trzeszczą schody, to trochę dziwne uczucie, przy którym pojawia się wizja szybszego zejścia na dół, niż to było w planach.
Marlena: Widzę, że opuszczone miejsca na pewno generują wiele wspomnień i emocji. Jak znajdujesz miejsca, w które chcesz się udać? Dużo zapomnianych budynków masz na swoim koncie?
Aleksandra: Obecnie najlepszym źródłem jest internet, Facebook. Kilka miejsc pokazał mi tata, a ostatnio znalazłam grupę "Ciekawe miejsca w Polsce" i już mam kilka upatrzonych perełek, np. cmentarz gdzieś pod ukraińską granicą. Czekam na zniesienie obostrzeń, doszukam kilka miejsc po drodze i będzie wyprawa. Dobrym pomysłem jest dopytanie tubylców, czy jest jeszcze coś wartego uwagi.
Marlena: Czy przygotowujesz się w jakiś specjalny sposób do takich wycieczek? Zabierasz czołówki, coś do odstraszania duchów (śmiech)?
Aleksandra: Nie, zwykle zwracam uwagę na dojazd, czy "moturem" da się dojechać wystarczająco blisko. Poza tym tylko latarka i dobre buty, żeby w razie czego sprawnie uciekać. A na potwory najlepszy jest właśnie towarzysz… Jego zjedzą, a ja ucieknę (śmiech).
Marlena: I tak płynnie przeszłyśmy do Twojej drugiej pasji - motocykli. Zresztą to ona nas połączyła i doprowadziła do dzisiejszej rozmowy. Co było pierwsze, Urbex czy motocykle?
Aleksandra: Pociąg do odmienności, miałam chyba od zawsze. Nie da się wybrać. Jako dziecko, lubiłam wchodzić w dziwne miejsca, choćby zakamarki, drzewa, dziuple wystarczająco duże, żeby się zmieścić, przepusty melioracyjne. Motocykle też mnie kręciły, tylko przez wiele lat miałam obawy, czy moje wymiary, niezbyt imponujące, które w temacie dziupli są korzyścią, a na jednośladzie dyskwalifikują na starcie. W pewnym momencie stwierdziłam, że dość odprowadzania każdego motocyklisty wzrokiem na drodze. Nie mając nigdy moto pod tyłkiem, poszłam na prawo jazdy. Aby zmierzyć się z marzeniem, zaspokoić ciekawość, czy polecę jak na jednorożcu napędzanym watą cukrową po błyszczącej tęczy, czy zderzę się z twardym brudnym ogrem rzeczywistości i stwierdzę, że jednoślady nie są dla mnie. Po pierwszej jeździe była gleba, ale tylko na miękką watę cukrową jednorożca (śmiech). Dzięki rumakowi poszerzył mi się zasięg turystyki, uwielbiam jeździć, więc szukam okazji do przejażdżki.
Marlena: A ile masz wzrostu? Czym jeździsz? Może to będzie cenna wskazówka dla kogoś, kto ma teraz takie rozterki, jak Ty kiedyś - czy przypadkiem nie jest za niski/niska na motocykl?
Aleksandra: Mam porządne 155 cm, obecnie latam Suzuki GSR 600. Dawałam radę jeździć na baletnicę, ale gdy dowiedziałam się o magicznym zestawie obniżającym tylne zawieszenie, byłam szczęśliwa, że teraz mogę prawie stanąć na piętach. Ten zestaw obniża naprawdę sporo. Szczerze mówiąc, nie wierzyłam w niego do końca… Ale gdy mój znajomy go zamontował, dawno nie byłam tak zadowolona. To jest zupełnie inna jazda, poczułam się bezpieczniej, łatwiej jest utrzymać moto na postojach.
Marlena: Czyli jak się bardzo chce, to się da! Urbex dostarcza Ci porządną dawkę adrenaliny, a co daje Ci jazda na motocyklu?
Aleksandra: W obu przypadkach adrenalina jest spora. Może to oklepany tekst, ale moto daje mi poczucie wolności, bezkarności, to trochę niebezpieczne, grozi mandatami. Zza wizjera kasku świat wydaje się zupełnie inny, piękniejszy. Kanapa jest trochę jak szafa do Narnii, jeśli ktoś zna temat. Sunąc tą swą nitką toru, jesteś w swoim świecie, takim jaki chcesz.
Marlena: Pięknie to powiedziałaś. Dziękuję za rozmowę.
Aleksandra: Zaraz wiosna, może uda się na żywo spotkać. Dziękuję.
Motocykl Oli: Suzuki GSR 600
Plany na sezon 2021: powrót motocyklem w Alpy, podróż do Instambułu, zwiedzanie Polski (jest tu wiele do odkrycia)
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze