Kupujesz w Internecie? Jak rozpoznać fałszywki sprzedawców odzieży motocyklowej?
Walka o klienta rodzi wiele patologii. O ile renomowani producenci odzieży dla motocyklistów właściwie zawsze przestrzegają ustalonych norm i przepisów, bo nie opłaca im się lawirować, część niezależnych sprzedawców nie ma już takich oporów. Ale istnieją pewne mechanizmy, które pozwalają klientom bronić się przed podróbkami.
Zgodność z normami i oznaczenie CE dają bezpieczeństwo
Odzież motocyklowa nie może być legalnie wprowadzona na rynek europejski, jeśli nie została przetestowana i oficjalnie certyfikowana. Zgodnie z prawem, odzież motocyklowa sprzedawana w UE musi być zgodna z rozporządzeniem w sprawie środków ochrony indywidualnej (PPE). Zgodność z normami i oznaczenie CE dają nam pewność, że odzież motocyklowa jest odpowiednia do celu.
Dziś łatwiej niż kiedykolwiek można znaleźć i zamówić w sieci wszystko, czego tylko można zapragnąć. I sprzęt motocyklowy nie jest wyjątkiem. Ale jak rozpoznać fałszywą ofertę sprzedawców sprzętu motocyklowego?
To nie jest niemożliwe. Sprawie przyjrzała się Federacja Europejskich Stowarzyszeń Motocyklowych (FEMA), która walczy o większe prawa dla kierowców jednośladów i stara się bronić ich interesów.
Jak omamić klienta? Wystarczy "certyfikat"
FEMA zbadały przypadki kilku sprzedawców, którzy aktywnie promują swoje produkty w mediach społecznościowych. Wnioski są ciekawe. Okazuje się, że jeśli klient ma wątpliwości co do oryginalności produktu, zazwyczaj zostaje całkowicie zignorowany lub sprzedawcy próbują zmylić petenta i odwrócić jego uwagę, podając nieistotne informacje. Ale to nie wszystko.
Niektóre firmy jawnie kłamią, a inne po prostu nie rozumieją swoich zobowiązań prawnych i, co gorsza, nie podejmują żadnych wysiłków, aby sprawdzić, czy coś jest nie tak. Prawdopodobnie chcą w ten sposób ochronić się przed ewentualnymi stratami.
FEMA przytacza przykłady firm, która mogą należeć do jednej z tych dwóch kategorii - albo świadomie wprowadzają w błąd swoich klientów, albo same padły ofiarą oszustwa. Jedną z nich jest CarvenalCo z siedzibą w Norwegii.
Kanały dystrybucji i znak CE
Firma CarvenalCo zalewa kanały mediów społecznościowych, takie jak Facebook i Instagram, reklamami swoich "rękawic motocyklowych", które stanowią część oferowanego przez nią asortymentu. Jeśli potencjalny klient wejdzie na stronę internetową sprzedawcy i wybierze parę rękawic, zobaczy "certyfikat zgodności", na którym widnieje bardzo rozpoznawalny znak CE. Gdy przedstawiciel FEMA zapytał bezpośrednio, czy rękawice posiadają certyfikat CE jako rękawice motocyklowe, otrzymał ten sam mylący certyfikat.
Ale co jest z nim nie tak? Dokument posiada opis "zgodność z CE". Trzeba wiedzieć, że to nieistniejące w przepisach UE i prawie handlowym określenie ma na celu jedynie zamydlenie oczu potencjalnego klienta. Sprzedawcy sprzętu motocyklowego, który nie posiada certyfikatu CE, często używają również mylących definicji, takich jak "certyfikat CE", "certyfikat zgodności CE" lub "ocena zgodności CE".
Jak wyrobić fałszywy "certyfikat"?
Kłopot w tym, że pojawia się coraz więcej nieuczciwych organizacji oferujących tego typu fałszywe dokumenty i coraz więcej firm sprzedających online, które kupują te dokumenty i wprowadzają w błąd potencjalnych klientów. Uzyskanie tych "certyfikatów" wiąże się na ogół jedynie z koniecznością uiszczenia opłaty za dokumentację firmy wydającej. Oczywiście przede wszystkim chodzi o uniknięcie kosztów czasochłonnych badań.
Certyfikat, który został przesłany do FEMA przez CarvenalCo, posiada wyraźne logo CE, co ma sprawić, by wyglądał jak dokument godny zaufania. Ale najciekawszy jest opis, mały druk na dole, który w wolnym tłumaczeniu brzmi: "Znak CE pokazany powyżej jest tylko dla odniesienia i nie wskazuje na akredytację". Pomimo oficjalnego i profesjonalnego wyglądu dokumentu, jego twórcy i osoby używające tego "certyfikatu" zasadniczo przyznają, że nie mają zatwierdzenia CE. Po prostu używają logo, aby oszukać klienta.
"Certyfikat zgodności" firmy widmo
Co najciekawsze, użyty przez CarvenalCo "certyfikat zgodności" wydany został przez Euro Assessments and Certification Limited. To firma, która nie pojawia się w unijnej bazie danych NANDO - oficjalnych jednostek certyfikujących, a więc nie ma statusu prawnego, aby twierdzić, że produkt jest zgodny z rozporządzeniem o PPE. Adresem firmy jest wirtualne biuro przy City Road w Londynie. Mówiąc krótko, to firma widomo.
Niestety CarvenalCo nie jest jedynym sprzedawcą, która próbuje rozprowadzać produkty z fałszywymi certyfikatami homologacyjnymi. W Internecie działa wiele takich firm, dlatego podczas zakupów z niepewnego źródła zawsze trzeba zbadać, czy nie kupujemy czegoś, co jest certyfikowane jedynie ładnym dyplomem o wartości papieru, na którym został wydrukowany.
Co powinno obudzić nasze podejrzenia?
Niestety trzeba trochę się wysilić i po prostu przeczytać dokumenty przedstawione przez sprzedawcę - które mają potwierdzić bezpieczeństwo użytkowania. Szczególnie uważnie opisy o zatwierdzeniu CE. Kupujmy tylko takie przedmioty, które rzeczywiście mają homologację CE. A jeśli nie nadal nie jesteśmy pewni czy to fałszywka, czy oryginał poświadczenia?
Niekiedy warto poszukać adresu pocztowego sprzedawcy. Niektóre z bardziej wątpliwych firm sprzedających w Internecie nie wymieniają adresu nigdzie na swoich stronach, co utrudnia ich namierzenie.
Również wielokrotne reklamy tych samych produktów w mediach społecznościowych, które używają różnych nazw kont, ale odsyłają do tej samej strony e-commerce, to jedna z metod stosowanych przez nieuczciwe podmioty, aby ograbić ludzi z pieniędzy. Gdy jedno konto w mediach społecznościowych zostaje zamknięte, na jego miejsce pojawia się kolejne.
Gdy wszystko zawiedzie
Ostatecznie, w razie rosnących wątpliwości, najlepiej będzie odwiedzić lokalny, sprawdzony sklep motocyklowy, który sprzedaje ochronną odzież motocyklową. Można też skorzystać z pomocy wiodących mediów motocyklowych i współpracujących z nimi firm, bo ludzie pracujący w branży bardzo szybko eliminują ze swego otoczenia wszystkie czarne owce. W takim miejscu zazwyczaj każdy może uzyskać wyjaśnienia i dobre rady, jak nie dać się wpuścić w kanał.
Na koniec przydaje się też po prostu zdrowy rozsądek. Jeśli coś jest nowe i oferowane o połowę taniej niż u konkurencji, każdemu powinna włączyć się czerwona lampka ostrzegawcza.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze