Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeSorry, ale kultura jazdy i mentalność Polaków i Skandynawów są biegunowo od siebie odległe. Ile procent polskich kierowców przestrzega obowiązujących przepisów? Pięć? Może nawet nie. Podniesiono limit m.in. na autostradach do 140 km/h. Przejedźcie się proszę np. A4 i spróbujcie jechać 140 km/h. Co chwilę na zderzaku "siada" jakaś Octavia z CB i mruga światłami, że masz czelność wyprzedzać TIR'y i jechać te przepisowe 140 km/h. Kto w terenie zabudowanym jedzie choćby 60 km/h? Nie mówię już nawet o przepisowych 50 km/h (6-22). Na nic kampanie, na nic to, że i tak spotkamy się na następnych światłach, a nawet jeśli uda się "przeskoczyć" to u celu będziesz minutę, może dwie szybciej. A to, że możesz kogoś po drodze zabić, to przecież szczegół. Mi się to nie przytrafi. Mamy niestety zakodowany brak szacunku do naszego państwa i do samych siebie, dlatego w Polsce niestety taka propozycja nie byłaby dobra. Czy wierzycie, że jeśli np. podniesionoby prędkość poza terenem zabudowanym do np. 100 km/h, to większość kierowców by to ograniczenie respektowało? Wątpię, a nawet jestem pewien, że nie. Zacznijmy respektować obowiązujące przepisy, to może w przyszłości i u nas będzie możliwość podniesienia limitów prędkości.
OdpowiedzTak, masz rację, że przepisów nie przestrzegamy. Ale to też jest kwestia faktu, że ograniczenia są często... kompletnie oderwane od rzeczywistości. Jeżeli ustawowo po "zwykłej" drodze mogę poruszać się maksymalnie 90 km/h, a droga jest szeroka, dobra, ma po bokach pasy awaryjne, ruch wieczorami naprawdę mały - jaki jest sens trzymania się tego głupiego ograniczenia? To jest droga, na której można spokojnie i bezpiecznie jechać 120... W terenie zabudowanym to już inna sprawa. Tam staram się jeździć mniej więcej przepisowo, choć jeżeli ktoś przede mną jedzie 70, to jadę za nim. Wydaje mi się, że gdyby ograniczenia były sensowniejsze, to i ludzie mieliby więcej zaufania do nich. A sensowniejsze, to właśnie zazwyczaj z wyższym limitem.
OdpowiedzI nawet nie wiesz, jak bardzo sie w tym momencie mylisz.... Droga taka, jak opisales to jest wlasnie droga, na ktorej bezpiecznie mozna jechac 90km/h. A to, ze na drodach waskich, kretych, bez pasa awaryjnego jest to samo ograniczenie to jest drobne nieporozumienie. Aczkolwiek mieszkalem w rejonie gorskim i w wielu miejscach gdzie dozwolone 90 jezdzili tak tylko lokalni... A przyjezdzni z calej PL - Wroclawia, Poznania, Warszawy itd itp po tej samej drodze rzadko byli w stanie jechac szybciej niz 70kmh (a u siebie to ponizej 120km/h na 90 to wstyd i hanba jechac). A na zakretach czesto hamowanie do 50 blehehhe....... Jak mnie to irytowalo. Okrutnie. Bo nie sztuka byc mistrzem prostej. Ze 120km/h masz sama droge hamowania ponad 2x dluzsza niz z 90. A i w ogole wiecej przejedziesz zanim zdazysz przelozyc noge z gazu na hamulec....
OdpowiedzNiee!! Ile jest jeszcze tego komunistycznego myślenia!! Egzekwować, karać itp. Jezeli przepisy są w wielu przypadkach bezsensowne i niedostosowane do realiów to trzeba to tępić (takie przepisy). Jeżeli ludzie przechodzą w jakimś miejscu poza pasami to należy się zastanowić nad tym czy nie namalować tam pasów zamiast wysyłać policję. Jezeli na równej i prostej drodze na obrzeżach miasta "piraci" przepraczają prędkość o 30 km/h to może warto zrezygnować z ograniczenia na tym odcinku do 50 i postawić 70 lub 80?
OdpowiedzZbytnie obniżanie dozwolonej prędkości, zwłaszcza gdy nie ma ku temu żadnych poważnych przesłanek, b. często przynosi odwrotny skutek. Np. 1 km-owy wjazd do wioski z szeroką drogą i chodnikami, i znak 40, a moznaby było jechać 60-70. Prowadzi to do (uzasadnionej moim zdaniem) frustracji u połowy kierowców i ,niestety, część z nich zaczyna niebezpiecznie wyprzedzać lub mieć przepisy "w poważaniu".
OdpowiedzNie zgadzam się z Tobą. W terenie zabudowanym, bez względu na szerokość drogi i chodniki zawsze istnieje większe ryzyko wtargnięcia na jezdnię np. przez bawiące się dziecko. Zwróć też proszę uwagę, że na wsiach zwykle nie ma przejść dla pieszych. To wszystko powoduje konieczność ograniczenia prędkości do 50 km/h, a w uzasadnionych przypadkach nawet do 40 km/h (np. przy szkołach). Nie bez znaczenia jest też poziom hałasu i spaliny. Pamiętajmy, że przy drogach mieszkają ludzie.
OdpowiedzPrzede wszystkim ezgekwować, ezgekwować i jeszcze raz egzekwować przepisy które są obecnie. Dopiero potem można zastanawiać się nad ich zmianą...
OdpowiedzZgadzam się w 100%
OdpowiedzJa też.
Odpowiedzto ma sens wtedy kiedy wszyscy dostosują sie do danej prędkości, a nasza mentalność kłóci się z tym. Nie przetłumaczysz niektórym że jadąc wolniej moga jechać szybciej (przykład autostrady w Austrii). Sam raczej należe do grupy która jeździ szybciej niż wolniej, ale jestem za wprowadzeniem takiego czegoś.
Odpowiedz