Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarzeMi tez nie podoba sie nie podoba jezyk ani sposob w jaki autor artykulu radzi jak sie zachowac w tego typu sytuacji. Po pierwsze to pisze jak typowy drech. Po drugie tak jak jeden kolega juz wspomnial, kazda akcja wywoluje reakcje, a nie zapominajmy, ze kierowca auta..siedzi w aucie i jesli okaze sie, ze jest taki impulsywny jak autor artykulu albo jeszcze bardziej i postanowi cie zmiazdzyc swoja ''Beemka'' to malo jestes w stanie zrobic aby temu zapobiec. Tak wiec, wyladowywanie swoich emocji radze pozostawic na te dni kiedy sami kierujemy autem i oddziela nas wiecej bezpiecznej przestrzeni jak i karoseria auta.
OdpowiedzI ja miałem przygodę teraz. Jadę krajówką przede mną 150 m. ciągnik i ok. 400 auto z naprzeciwka. Taka krajówka z malym gownianym skrzyżowaniem :-). Myślę - zdążę nie,ma bata no i zdążyłem wyprzedzić ciągnik przed nadjezdzajacym z naprzeciwka bez problemu ale jakiś idiota stał na skrzyżowaniu (ok. 500 m od wyprzedzanego ciagnika) i mnie nie zauważył. Scena jak youtuba. Auto rusza :-) Abs uratował życie i ominąłem dziada. Zatrzymałem się i zacząłem się śmiać, chyba z nerwów. Chciałem go opieprzyc bo też stanął ale zdałem sobie sprawę po kiego grzyba wyprzedzalem ciągnik przed skrzyżowaniem. Nauka na całe życie. Na bajki w Polsce szczególnie musimy brać poprawkę na wszystko (nawet na siebie) bo długo nie pojezdzimy.
OdpowiedzDziś rano, taxi, skręt w lewo. Przez dłuższy czas stał i czekał. Ruszył jak byłem już blisko. Ominąłem gościa na centymetry. Warto po czymś takim zatrzymać się i ochłonąć, człowiek przestaje na chwilę myśleć. Ja się nie zatrzymałem i na następnym skrzyżowaniu to ja wymusiłem...... Uważajcie na siebie, joł!
OdpowiedzMiałem bardzo podobną sytuację. Cudem uniknąłem gleby prześlizgnąwszy się po zderzaku toyoty. Co było potem? Najcenniejsze doświadczenie motocyklowe i wymiana zdań jakie przeżyłem. Kierowca puszki podszedł do mnie, zapytał mnie czy nic mi się nie stało, wielokrotnie przepraszając próbował nawet wręczyć całkiem sporą rekompensatę finansową. Razem wyciągneliśmy sporo pozytywnych wniosków z tego zajścia. Później jak się okazało, kierowca sam jeździ wiele lat na moto, wiele razy złościł się na ludzi, którzy popełniają błędy. W cywilizowanym kraju tak się powinno załatwiać problemy i wyciągać wnioski. LwG
OdpowiedzA mi nie podoba się ani słownictwo artykułu, ani jego teza. Uważam, że nawet jeżeli ktoś np. zajechał nam drogę należy jednak założyć, że nie zrobił tego umyślnie i nie widzę powodu, ani uzasadnienia, żeby go "karać". Nie mówiąc o tym, że nikt poza policją nie ma takich uprawnień. Poza tym pamiętajmy, że zgodnie z prawami fizyki akcja powoduje reakcję i nigdy nie wiadomo, co nas spotka. Z głupiej utarczki niedaleka droga do tragedii.
OdpowiedzE tam słownictwo, to portal dla bajkerów, autor pisze zrozumiałym językiem - to nie kącik literacki. Jak nie odreagujesz sytuacji zagrożenia zdrowia czy życia od razu, to odreagujesz z żoną przy obiedzie prędzej czy później i żadna joga nie pomoże, no bo gdzie ma skanalizować emocje człowiek który z cudzej winy być może otarł się o śmierć (podobnie jak z prawami fizyki). Zajechał umyślnie czy nie, zdekoncentrowanych kierowców należy uświadamiać. Na ogół przepraszają i nie ma ekscesów.
OdpowiedzMoże i masz rację. Pozdrawiam!
OdpowiedzW zeszłą sobotę miałem wypadek nie ze swojej winy. Laska przeskakiwała 2 pasy uderzyła we mnie i otarła o tylne koło przez co zaliczyłem poślizg, szlif moto poszło w krawężnik w skutek czego przedni widelek i czacha rozwalone. Dziewczyna przybiegła zapytała czy nic mi nie jest, przeprosiła mnie i powiedziała, że jej wina - widziałem że się trzęsie więc zapytałem czy nic jej się nie stało, a ja jestem ok. Wszystko spokojnie bez wrzasków itd. gdyby z ryjem wyskoczyła to różnie mogłoby być, ale ja nie atakowałem tylko powiedziałem, że zdarza się. Aktualnie jestem na zwolnieniu lekarskim bo mam uszkodzony bark a moto idzie na żyletki. Polecam taką postawę bo życie jest zbyt krótkie żeby się dodatkowo stresować. Lewa! ;)
OdpowiedzWczoraj gosciu z dostawczaka skrecajac w lewo zrobil mi niespodzianke i wymusil, bylo nie ciekawie ale udali sie, wychamowalem i ominalem delikwenta. Grozne spojrzenie i pojechalem dalej szczesliwy ze polatac na moto a nie do szpitala w najlepszym przypadku.
OdpowiedzPróby edukacji bezmyślnych kierowców często kończą się agresją z ich strony i jeszcze większym niebezpieczeństwem dla nas motocyklistów. Uważam, że trzeba robić swoje i odpowiedzialność brać możliwie na siebie, nie licząc na czyjąś.
OdpowiedzPo pierwszym tego typu incydencie, taksówkarz zajezdzajacy drogę włączając się z podporządkowanej, owszem zatrzymałem się, ale nie żeby krzyczeć, tylko żeby przestać się trząść. Teraz takie sytuacje nie robią już na mnie wrażenia, Co najwyżej pokręcę głową z niesmakiem przyśpieszając. Za dużo tego, żeby się przejmować, niestety.
OdpowiedzJeśli się miało taką niebezpieczną sytuację, warto zastanowić się jaki popełniło się błąd skoro nie zdołaliśmy przewidzieć manewru dziadka który zajechał drogę itp.
OdpowiedzNawet starając się nie można przewidzieć wszystkiego. Mnie zaskoczył młodzieniec włączający się do ruchu z bramy tyłem na pełnym gazie. Zahamowałem, bo jechałem wolno, ale szansy zobaczyć, anu przewidzieć nie miałem.
OdpowiedzCzyli mówiąc w skrócie, wykazałeś się rozsądkiem jadąc wolniej. O to właśnie chodzi!
Odpowiedz