Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 31
Pokaż wszystkie komentarzeMoje zdanie jest takie, że ustawodawca zbytnio skupia się na zmienianiu wymogów egzaminacyjnych i niepotrzebnie je komplikuje poprzez mnożenie coraz to nowych trudności jak: zwiększanie ilości pytań na egz. teoretyczny z których większość wydaje się być zbędna i potęgująca stres. Wymyślne i coraz bardziej skomplikowane zadania na egzaminie praktycznym (ósemki, przeszkody i inne akrobacje). W rezultacie wszystkie szkoły szkolą kierowców tak aby zdać egzamin (tylko to się liczy) w efekcie duży odsetek takich kierowców posiada prawo jazdy ale nie potrafi bezpiecznie jeździć ponieważ jest nieodpowiedzialna. Nacisk powinno się położyć na ukończenie odpowiedniego wieku i szkolenia praktycznego o zwiększonej ilości wyjeżdżonych godzin nawet dwukrotnie aby kierowcy zdobywający uprawnienia zdobyli jak największe doświadczenie praktyczne w kierowaniu danym pojazdem. Najważniejszą sprawą jest nauczanie, wymaganie i weryfikacja odpowiedzialności i używania logiki bo tylko to może zapewnić świadome bezpieczeństwo na drodze. Drogi ustawodawco, wypadki na drodze są spowodowane zawsze głupotą i nieodpowiedzialnością a nie brakiem perfekcyjnych umiejętności robienia ósemki lub wykuciem tysięcy pytań egzaminacyjnych. Dlatego sądzę,że coraz wyższe wymagania egzaminacyjne stawiane kandydatom na kierowców nie zapewniają zwiększenia bezpieczeństwa na drodze. Oblewanie kursanta na egzaminie za błędy w stylu: najechanie na linię, potrącenie pachołka, podparcie się nogą na moto nie ma absolutnie związku z rzeczywistością i bezpieczeństwem na drodze. Egzamin jest zwykłym procederem wyciągania pieniędzy od kandydatów na kierowców. Właściwie prawo jazdy powinno się odbierać po uiszczeniu stosownych opłat w urzędzie na podstawie zaświadczenia o ukończeniu kursu na daną kategorię. Napisałem ten krótki artykuł na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji na drodze. Jestem kierowcą kat. B od ponad 20 lat. Od tego czasu prawie codziennie jeżdżę samochodami osobowymi i dostawczymi. Nie miałem żadnego wypadku. Nie miałem ani nie mam żadnych punktów karnych. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta: ponieważ jestem rozsądny i odpowiedzialny. Na koniec powiem, że samochodem jeżdżę bardzo dobrze i bezpiecznie, znam dotyczące mnie w codziennym ruchu przepisy drogowe a na prawo jazdy na pewno bym nie zdał.
OdpowiedzMoje zdanie jest takie, że ustawodawca zbytnio skupia się na zmienianiu wymogów egzaminacyjnych i niepotrzebnie je komplikuje poprzez mnożenie coraz to nowych trudności jak: zwiększanie ilości pytań na egz. teoretyczny z których większość wydaje się być zbędna i potęgująca stres. Wymyślne i coraz bardziej skomplikowane zadania na egzaminie praktycznym (ósemki, przeszkody i inne akrobacje). W rezultacie wszystkie szkoły szkolą kierowców tak aby zdać egzamin (tylko to się liczy) w efekcie duży odsetek takich kierowców posiada prawo jazdy ale nie potrafi bezpiecznie jeździć ponieważ jest nieodpowiedzialna. Nacisk powinno się położyć na ukończenie odpowiedniego wieku i szkolenia praktycznego o zwiększonej ilości wyjeżdżonych godzin nawet dwukrotnie aby kierowcy zdobywający uprawnienia zdobyli jak największe doświadczenie praktyczne w kierowaniu danym pojazdem. Najważniejszą sprawą jest nauczanie, wymaganie i weryfikacja odpowiedzialności i używania logiki bo tylko to może zapewnić świadome bezpieczeństwo na drodze. Drogi ustawodawco, wypadki na drodze są spowodowane zawsze głupotą i nieodpowiedzialnością a nie brakiem perfekcyjnych umiejętności robienia ósemki lub wykuciem tysięcy pytań egzaminacyjnych. Dlatego sądzę,że coraz wyższe wymagania egzaminacyjne stawiane kandydatom na kierowców nie zapewniają zwiększenia bezpieczeństwa na drodze. Oblewanie kursanta na egzaminie za błędy w stylu: najechanie na linię, potrącenie pachołka, podparcie się nogą na moto nie ma absolutnie związku z rzeczywistością i bezpieczeństwem na drodze. Egzamin jest zwykłym procederem wyciągania pieniędzy od kandydatów na kierowców. Właściwie prawo jazdy powinno się odbierać po uiszczeniu stosownych opłat w urzędzie na podstawie zaświadczenia o ukończeniu kursu na daną kategorię. Napisałem ten krótki artykuł na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji na drodze. Jestem kierowcą kat. B od ponad 20 lat. Od tego czasu prawie codziennie jeżdżę samochodami osobowymi i dostawczymi. Nie miałem żadnego wypadku. Nie miałem ani nie mam żadnych punktów karnych. Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta: ponieważ jestem rozsądny i odpowiedzialny. Na koniec powiem, że samochodem jeżdżę bardzo dobrze i bezpiecznie, znam dotyczące mnie w codziennym ruchu przepisy drogowe a na prawo jazdy na pewno bym nie zdał.
Odpowiedznie przesadzajcie, nie jest tak źle. ja zdałam egzamin na nowych zasadach bez trudnosci. Najwieksza bariere miałam w głowie- nigdy nie jeżdziłam nawet na komarku. i jeszcze jak koledzy- wyjadacze zamiast podbudowac, to mówią: dziewczyno Ty sobie najpierw trumne wybierz a nie od razu na 600 siadasz:) hehe ale troche samozaparcia i jak sie to lubi to egzamin naprawde jest do zdania, nawet dla mega świerzaka. (oczywiscie przy dobrym nauczycielu). powodzenie wszystkim zdajacym.
Odpowiedznie przesadzajcie, nie jest tak źle. ja zdałam egzamin na nowych zasadach bez trudnosci. Najwieksza bariere miałam w głowie- nigdy nie jeżdziłam nawet na komarku. i jeszcze jak koledzy- wyjadacze zamiast podbudowac, to mówią: dziewczyno Ty sobie najpierw trumne wybierz a nie od razu na 600 siadasz:) hehe ale troche samozaparcia i jak sie to lubi to egzamin naprawde jest do zdania, nawet dla mega świerzaka. (oczywiscie przy dobrym nauczycielu). powodzenie wszystkim zdajacym.
Odpowiedznie przesadzajcie, nie jest tak źle. ja zdałam egzamin na nowych zasadach bez trudnosci. Najwieksza bariere miałam w głowie- nigdy nie jeżdziłam nawet na komarku. i jeszcze jak koledzy- wyjadacze zamiast podbudowac, to mówią: dziewczyno Ty sobie najpierw trumne wybierz a nie od razu na 600 siadasz:) hehe ale troche samozaparcia i jak sie to lubi to egzamin naprawde jest do zdania, nawet dla mega świerzaka. (oczywiscie przy dobrym nauczycielu). powodzenie wszystkim zdajacym.
OdpowiedzNiedługo podchodzę do egzaminu A1. Niektóre z tych zasad mają sens, ale czytając niektóre głowa boli od głupoty ustawodawcy.
OdpowiedzMEGA GŁUPOTA Ustawodawca wykazał sie mega głupotą ,spowodował ze młodzież będzie jeździć bez jakichkolwiek uprawnień na skuterach i innych tego typu motorkach,jak młody człowiek ma w dzisiejszych czasach ma uzbierać 1600zł na prawko AM \ tyle to kosztuje podliczając wszystkie wydatki\ .Mało tego będą uciekali przed Policją a tym samym o wypadek będzie nie trudno .Przerabiałem ten temat z własnymi dzieciakami .MEGA GŁUPOTA .Starych pierdzieli którzy nie maja kompletnie pojęcia o ruchu drogowym nikt nie kontroluje - no chyba ze spowodują kolizje albo wypadek .USTAWODAWCO MEGA GŁUPOTA
OdpowiedzDowcip polega na tym, że zaczynając kurs na prawko chciałem zdać egzamin 250-ką, i później jeździć 250-ką. Z wariactwa ustawodawcy zmuszono mnie do ogarniania motocykla, który w moim rozumowaniu jest dla mnie za silny i za szybki. Co bardziej zabawne nie mogę robić niższej kategorii, gdyż ukończyłem 25lat i zgodnie z interpretacją prawa przez WORD, mogę zdawać tylko na kat. A.
OdpowiedzA jaka jest różnica między A2 a A ? ........ żadna wręcz łatwiej znać w niektórych WORD-ach pełne A gdyż A2 zdajesz na zdławionej 750ccm kawasaki a kat zdasz dla kat A na xj600ccm yamaha
Odpowiedzjesteś w błędzie kolego możesz robić prawko na A1 lub A2 mając 60lat i nikt tobie tego nie zabroni , do słabego ośrodka trafiłeś skoro o takiej możliwości ciebie nikt nie poinformował . Jeśli zrobiłeś kurs na kat A to już niestety nie możesz zdawać egzaminu na kategorię A2 ale to chyba logiczne .
Odpowiedzto , którą kategorię A1 czy A2 zdajesz na 250 ce ? chyba nie mówisz prawdy: 125 A1 650 A2
OdpowiedzA2 zgodnie z tym co powiedział kolega instruktor w artykule zrobić nie sposób, bo nie ma instruktorów, a co za tym idzie i kursów. Każde OSK mówiło, że nie ma problemu A1 można w każdym wieku, natomiast interpretacja ośrodka egzaminacyjnego jest inna.
OdpowiedzZnajomy Policjant powiedział prosto: "Wrzuciłeś w zabawę w kurs i egzamin 4000pln a i tak prawka nie masz, daruj sobie tą szopkę i jeździj jak 500tys. innych w tym kraju, jak Cię zdejmą zapłacisz 300pln i jeździsz dalej". I mimo, że się z nim nie zgadzam, to jakoś nie chce mi się dotować WORD-u, i pozwalać kolejnym egzaminatorom na gnojenie. Nawet mistrzowi kierownicy można zarzucić 4 mikrony na linii.
OdpowiedzTen Twój znajomy policjant głupoty gada.300PLN mandatu to jest akurat najmniejszy problem-to fakt...zabawa zaczyna się,kiedy Ty,jadąc bez(tzn.nie posiadając) Prawa jazdy ulegniesz wypadkowi/stłuczce (nawet nie z Twojej winy),w wyniku której poszkodowana zostanie rzecz osoby drugiej /lub co gorsza ,osoba druga.Bo w przypadku braku Prawa jazdy,ubezpieczenie OC jest nieważne.Wybiegnie Ci np.dzieciak na pasach,Ty go potrącisz,koszt leczenia tego dzieciaka będziesz musiał pokryć Ty, w 100% z własnej kieszeni.Jakie to są drakońskie sumy,łatwo się domyślić...
OdpowiedzBzdura. Jak się o czymś nie ma pojęcia to lepiej nie mieszać. Jeśli wypadek nastąpi z winy osoby nieposiadającej prawa jazdy to OC DZIAŁA, tylko że wtedy ubezpieczyciel będzie występował w drodze regresu do sprawcy wypadku(nieuprawnionego do kierowania) o zwrot kwoty wypłaconej poszkodowanemu/pokrzywdzonemu. Jeżeli natomiast będzie wypadek/kolizja NIE z winy nieuprawnionego do kierowania to nie ma nic do rzeczy- dostanie się odszkodowanie z OC sprawcy. Poza tym mandat za brak prawa jazdy na motocykl wyniesie 500zł w sytuacji, gdy się nie posiada w ogóle żadnej kategorii uprawniającej do kierowania pojazdami mechanicznymi(brak jakiejkolwiek kategorii prawa jazdy), natomiast jak się posiada np. kat. B to dostanie się mandat 300zł.
OdpowiedzDlatego właśnie się z nim nie zgadzam, natomiast w kwestii prawka wybrałem Rower, na prawko mnie nie stać ;)
OdpowiedzDo autora i gościa T. Kulika , jestem instruktorem nauki i techniki jazdy , wraz z kolegami instruktorami prześledziliśmy z zapartym tchem artykuł , oraz komentarze i nasunęło nam się jedno pytanie do poniższego stwierdzenia ..." Należy wprowadzić zapis o szkoleniu motocyklistów z instruktorem na tylnym siedzeniu motocykla prowadzonego przez kursanta. Kontrola poczynań kursanta przez radio jest zerowa, nie da się zahamować, skręcić, etc..." skąd pan instruktor Kulik czerpie wiedze -jakie publikacje ? Wprowadza i promuje metodę - niezbyt dopracowaną technicznie i merytorycznie , wydaje nam się że jest to pana autorski sposób szkolenia , z którymi nie do końca się zgadzamy ( oczywiście w swojej szkole każy może uczyć jak chce ) , więc zwracamy się z prośbą - najpierw konsultacje ze środowiskiem a dopiero potem ogólnopolskie postulaty !Nie jest pan jedynym autorytetem w tym kraju z dziedziny szkolenia kierowców . Z wyrazami szacunku koledzy z branży
OdpowiedzPotrzeba będzie niezłych kozaków żeby wsiadali na siodełko z nowicjuszem. Istnieje ryzyko dużej rotacji szkolących...
OdpowiedzZ instruktorem na plecaka? :) myślałem, ze to żart ale widzę, ze wy tu na poważnie. Toz to jakiś relikt z innej epoki.
OdpowiedzJest trochę instruktorów tak szkolących - wg. mnie genialna sprawa, sam się tak szkoliłem. Tzn miałem zajęcia zarówno "na plecaka" jak i z instruktorem jadącym na drugim motocyklu. Bez porównania lepiej od "standardu" czyli instruktor w samochodzie... Powiem jeszcze więcej. Teoria w tym OSK - to rzetelna dawka wiedzy, masa multimediów, praktycznie wszystkie zajęcia pod kątem motocykli, w trakcie zajęć kurs pierwszej pomocy - typowo mocno praktyczny - łącznie z nauką zdejmowania kasku motocyklowego i bezpiecznym wyciąganiem poszkodowanego zza kierownicy puszki. Acha w tym OSK - obowiązkowe zajęcia teoretyczne w ilości 100% - nie byłeś na jednych - musisz odrobić z inną grupą...
OdpowiedzParanoje na egzaminie: 1. Egzaminator spokojnie przyznaje, że nie umie pokonać aktualnego placu, ale to nie ma znaczenia, bo nie on zdaje egzamin 2. Kursant przed egzaminem jest zmuszany do podpisania oświadczenia, że świadomie zdaje egzamin na motocyklu danej pojemności (jakby miał wybór, brak podstaw w ustawie). 3. Egzaminator podważa jakość ochraniaczy certyfikowanego i zgodnego z ustawą stroju motocyklowego, w którym osoba pojawiła się na egzaminie, za to nie ma uwag do zdawania w tenisówkach. 4. Brak możliwości zapoznania z maszyną przed wykonaniem zadań na placu. Każdy instruktor pozwala kursantowi na dwa kółka na szkoleniu dla obycia z maszyną zanim zacznie szkolenie, egzaminator mówi "ma Pan te 2m przed 8-ką, na wyczucie motocykla" 5. Ślepe trzymanie się limitów prędkości na placu, w warunkach obniżonej przyczepności kół do nawierzchni.
OdpowiedzNa moim egzaminie w Warszawie nikt nie podważał jakości ochraniaczy w mojej kurtce. Pewnie miałem szczęście. ;)
OdpowiedzMufka macie farta bo nie we wszystkich WORDach i nie każdy egzaminator zezwala na "obycie " się z maszyną , awaria urządzenia pomiarowego i nakazują kolejne przejazdy 3,4,5 raz i w końcu kursant w stresie potrąca pachołek i oblewa - sprawiedliwe NIE ! bo przecież nie planował jechać poniżej wymaganej prędkośći to WORD ma chu....y sprzęt , motocykl na A2 - ta sama masa , wielkość tylko moc zdławiona a chudy 18 latek ( jak ja ) czy drobna 18 tka powinni mieć mniejszy motocykl , bo takie było założenie ustawy... chory kraj ! Trzeba mieć troszkę farta i trafić do dobrej szkoły , ja niestety oblałem 3 razy plac i podczas egzaminu poznałem kursanta , który zdał za 1 rrazem - dał mi namiar szkoły w której się szkolił i tam mi się oczy otwarły , zdałem sobie sprawe że prze ponad 20 godzin niczego się nie nauczyłem , a tam po 6 godzinach instruktor ( motocyklisa ! instruktor doskonalenia techniki jazdy ) pokazał mi tyle że egzamin zdalem ( w deszcu ! ) bez 1 poprawki ! i na koniec sezonu byłem u nich na doskonaleniu techniki i będę co roku , bo kurs i egzamin to pryszcz, ruch uliczy to walka o przeżycie ! ps. pozdrowienia dla Motorat LwG
OdpowiedzNie załapałeś, ok. 2m od stanowiska garaż do ósemki, także na wyczucie idzie pierwsza próba ósemki, więc nie wiem o jakim farcie mowa :)
Odpowiedzno nie załapałem ;) , gdzieś w innych komentarzach ktoś pisał że u nich można się " zapoznać " z moto i zrobić jakieś dwa kółka po placu .... dopóki WORD będzie samofinansującym się interesem to będzie im zależało na oblewaniu ! dobrze że mamy to już za sobą , za 2 lata pełne A !!! zobaczymy co wtedy będą za jaja POZDRO i LwG
OdpowiedzMyślałem że motocykliści są wolni , odważni , mówią to co myślą i biorą na klatę wszystko bez beczenia.... ale się myliłem co do redaktorów i moderatorów tego portalu , dlaczego usuneliście mój wątek i komentarze z panem Kulikiem ? Nie używałem wulgaryzmów , nikogo nie obrażałem ... jedyne czego się dopuściłem to krytyka metod szkolenia pana Kulika i prośba o to , aby nam ( instruktorom ) nikt nie narzucał jak mamy szkolić , z wielkim przekonaniem że jego metody są jedynie słuszne....Panie Kulik nie miał pan nic sensownego do odpisania , więc poskarżył się pan i temat zniknoł ...życzę dalszych sukcesów w autopromocji w kręgach wzajemnej adoracji !
OdpowiedzSłuchaj, no, kolego. Nie skarżę się nikomu, bo adwersarzy mam wszędzie. Zatem wypraszam sobie zarzut skargi do redakcji! Proszę Redakcję o przywrócenie zdjętych wypowiedzi - ja nie prosiłem o skasowanie, a dalsza rozmowa dawała okazję do wymiany poglądów. Kulik
OdpowiedzEgzamin praktyczny nie ma nic wspólnego z poruszaniem się na drodze !!! Slalom na maszynie typu XJ 600 dla osoby mającej 180-190 cm to katorga, slalom szybki z pomiarem prędkości !!! Kolejna parodia wyobraźni ustawodawców, podział na podkategorie to kolejno działania w stylu "napiszemy przepisy tak, aby producenci mieli ruch w salonach i słupki sprzedaży w górę" - kolejne lobby zaserwowało zastrzyk skorumpowanym ustawodawcą - bo nie chodzi tu na pewno o poprawę bezpieczeństwa, poprawę bezpieczeństwa należałoby rozpocząć od edukowania kierowców kat. B i innych, aby patrzeć w lusterka, a nie uczyć tępych metod w stylu ile obrotów kierownicą zrobić, aby pokonać łuk itp. Strach mnie ogarnia jak widuję Polaków na autostradach, to kolejny obowiązkowy element jaki powinien być wprowadzony. Poprawę bezpieczeństwa zaczyna się od podstaw, tak więc gdzie są drogi, które bezpieczne poruszanie się umożliwiają !!!!!
OdpowiedzBez przesady, to nie sa trudne manewry.
OdpowiedzSzanowny Panie, jazda po drogach o podwyższonej dopuszczalnej prędkości jest obowiązkowa na kursie od kilku sezonów. Co do wspomnianej przez Pana katorgi dla osób o wzroście 180-190 cm, dosiadających motocykla Yamaha XJ600, to chyba mowa o kobietach, cieszących się szczególnie długimi nogami, gdzie płeć piękna ma dłuższe nogi przy tym samym wzroście, w porównaniu do nas. Co do slalomu szybkiego z pomiarem prędkości, to wymusiło to wreszcie na instruktorach naukę jazdy, a nie klepania nieśmiertelnych ósemek, jak miało to miejsce w wielu ośrodkach przed zmianami. Slalom szybki nie jest bardzo trudnym manewrem, w formie jaka obowiązuje na egzaminie państwowym. Przeciętny kursant po opanowaniu dostatecznie podstaw techniki jazdy, potrzebuje jednej godziny by sprawnie zaliczać to zadanie. Co do lobbowania, to wbrew pozorom, koniunktura w branży motocyklowej pogorszyła się po wejściu w życie ostatnich zmian. Pozdrawiam. Kulik
Odpowiedznie każdy chłopak przy wzroście 190cm, musie mieć zaraz rozbudowane mięśnie, jest nas trochę o szczuplejszej/słabszej budowie i ciężar Gladiusa daje się we znaki, zwłaszcza w podbramkowych sytuacjach. Co do lobby, to ustawione przetargi pomogły paru dealerom odbić troszkę słupki sprzedaży i pozbyć się z placu trudno schodzącego towaru.
OdpowiedzGladius pomimo, ze jest w miarę lekkim moto i tak jest za ciężki na "szarpanie" się z nim. Wszystko co ma koło 200 będzie. Poproś swojego instruktora żeby ci pokazał jak się ratować gazem, zacieśnianiem linii, balansem ciała, itd. W sumie to sa podstawowe rzeczy
OdpowiedzW styczniu Suzuki sprzedawało w Bielsku i Częstochowie gladiusy zdławione , orurowane do nauki jazdy ....a przetargi rozstrzygnięto w marcu ..... ciekawe skąd wiedzieli jaki będzie wynik ? wystarczyło przeczytać warunki do przetargu np w word Katowice , tylko gladius spełniał wszystki e , do tego stopnia przegieli pałe że wykluczyli w przetargu 4 cylindrowe motocykle i po co tu bronić tych ustawek i loby panie autorze?
OdpowiedzNie rozumiem dlaczego na siłę narzuca się ubiór ochronny motocyklisty. Jeżeli ktoś zasiada w siodle jet świadom zagrożeń jakie czekają na drodze. Każdy z nas podejmuje ryzyko, różnica polega na tym, że jedni godzą się na większe inni nie. Jeżeli ktoś chce pojeździć sobie w koszulce dlaczego mu tego zabronić? Jeżeli ktoś nie lubi jeździć w kasku podczas upalnego lata dlaczego na siłę \"państwo\" wprowadza taki wymóg? Jeżeli jest świadom to niech jeździ w czym chce, innym szkody nie wyrządzi jeżdżąc w tenisówkach. A co do reszty do przepisów... szkoda słów...
OdpowiedzI tu się mylisz. Przykład: jeśli przy prędkości choćby 100hm/h niefortunnie trafi w Ciebie - ubranego w koszulkę (lub jeszcze lepiej jadącego bez kasku) - MUCHA, to możesz stracić panowanie nad maszyną i wjechać prosto we mnie, jadącą z przeciwka. Mam gdzieś, czy zginiesz... ale nie zabijaj innych. Wszystkim uczestnikom ruchu drogowego, też puszkarzom, powinno zależeć na tym, żebyśmy byli ubrani w porządne stroje ochronne. Widzisz tu pole do dyskusji?
OdpowiedzDlatego, że jest leczony z naszych podatków. Nie za swoje. A skoro ja płacę za jego leczenie to wymagam żeby się zabezpieczył chociaż w podstawowym zakresie. Nie zrozum mnie źle, prywatnie chciałbym, żeby tak właśnie było - jeździj jak chcesz, nawet goły ale w razie szllifu - licz na siebie. Tak samo chciałbym aby np palacze nie byli leczeni z raka płuc za "państwowe" itp. Ale mamay jak mamy i trzeba z tym żyć.
Odpowiedz......... Myślenie socjalisty
OdpowiedzSorry, płacę ubezpieczenie zdrowotne, więc jak chce się pocharatać to moja sprawa i moje pieniądze. Skoro płacę pieniądze na ubezpieczenie zdrowotne to mam prawo robić ze swoim zdrowiem co chce. Państwo niedługo będzie mi jeszcze tyłek podcierać żebym sobie nie daj boże odparzeń nie zrobił, bo też będę musiał skorzystać z lekarza, masakra.
OdpowiedzZgadzam się. Szeroko pojęte "bezpieczeństwo" jest najlepszym pretekstem do generowania: zakazów i nakazów a wszystko po to żeby "okradać" ludzi z pieniędzy. Zauważmy jednak że stając się osobą bezdomną nagle przestają dbać o nasze bezpieczeństwo. np. Witaminy B12 czy jakiejś tam, nie można kupić bez recepty bo przedawkowanie zagraża bezpieczeństwu ale za to papierosy i alkohol nie stwarzają zagrożenia zdrowia dlatego można kupić sobie każdą ilość bez ograniczeń. Pieprzenie, mydlą nam oczy tym zasranym bezpieczeństwem żeby obdzierać ludzi z kasy na każdym kroku. Np. gliniarz dba o Twoje bezpieczeństwo dając Ci mandat za brak zapiętych pasów. Czy czujesz się już bezpieczny czy raczej bezpiecznie i zgodnie z prawem okradziony?
OdpowiedzZgadzam się.. po części. :) Być może on też płaci podatki więc również za swoje się leczy, oby w ogóle nie było takowej potrzeby... Palaczom nie nakazuje się nosić worka na głowie gdy chcą zapalić.. a szkodzą nie tylko sobie ale również innym a mają większą swobodę. Powoli przyzwyczajam się, że w tym kraju chroni się przestępców a prześladuje dobrych obywateli ale to już insza inszość i odchodzimy od tematu. Pozdrawiam
OdpowiedzPanie Kulik nieźle się uśmiałem czytając ten artykuł i życzę powodzenia w jeździe jako plecak .Kiedyś widywałem takie rowery " tandemy "na ulicach lub filmach więc może w ramach swojego szkolenia daje Pan możliwość jazdy na takim sprzęcie . Przypominam , że to instruktor decyduje kiedy wyjedzie kursant z placu na miasto a także sam ocenia jego umiejętności .Jeszcze jedno motocykl nie wybacza błędów a to z reguły kończy się źle . Z mojego doświadczenia jadąc obok lub za motocyklistą jestem w stanie określić jego umiejętności i skorygować jego błędy natychmiast , więc po co ryzykować jako pasażer . Ucz sobie Pan jak chcesz to indywidualna sprawa tyle tylko żeby miało to wpływ na polepszenie bezpieczeństwa na drogach .
OdpowiedzRzeczywiście pomysł uczenia kursanta z tylnego siedzenie raczej chybiony . Mój kolega uczył sąsiada z tylnego siodełka . Jazda rozpoczęła się na jednym kole i szybko sie zakończyła rozbitym motocyklem i ogólnymi potłuczeniami obu jeżdzców.
OdpowiedzWitam panie Tomku , jestem instruktorem nauki i techniki jazdy ,prowadzę swoją szkołę i z większością tematów się zgadzam ....ale są dwa tematy które mnie rozwaliły :1- Jazda z kursantem na jednym motocyklu ??? o ile się orientuję to taka sytuacja zmienia środek ciężkości motocykla , zmienia się wiele w torze jazdy , kwestia "walenia się" w zakręcie , hamowanie idt , a poza tym stres dla kursanta który wiezie " plecak " - jest to osoba 158 cm , 55 kg , 18 lat , gladius i z tyłu ja , 190 cm , 100 kg....? robię takie rzeczy na placu żeby pokazać kursantowi jak zmienia się zachowanie motocykla z "plecakiem " , lub na doskonaleniach techniki , ale nie na kursie w mieście....mało profesjonalne ! jazda na dwa motocykle + interkom to tylko ma sens 2- obowiązkowe ciuchy....z atestem no...moi kursanci muszą spełniać pewne minimum , buty za kostkę (nie trampki) długie nogawki , rękawy , rękawice i co najmniej ochraniacze kolan i łokci , kask swój lub kominiarka i firmowy , jeśli nie posiadają to na miasto daję im też kurtkę , spodnie zależnie od pogody.... po kiego mają wywalić 2-3 tysiące na ciuchy jak okaże się że nie kręci ich ten styl chcą na crossa , albo choppera kursant długo poszukuje drogi, przychodzi z nastawieniem R1 a kończy kurs na XT SM- pozdrawiam
OdpowiedzWitam ciekawe jak ma chamować instruktor na tylnim siedzeniu ???
OdpowiedzPanie Instruktorze, zacznę od drugiej kwestii, czyli stroju. Wielu moich kursantów pożycza spodnie i kurtkę od znajomych, albo odkupuje za grosze ciuchy, które po wizycie w pralni są higieniczne. Niezależnie od pogody długi rękaw i długa nogawka, a pod nimi ochraniacze. Co do butów na kursie, to mam podobne podejście jak Pan - żadnych trampków i adidasków. Buty mają chronić stopę, a wiemy, że trekkingowe buty powyżej kostki chronią lepiej niż najtańsze motocyklowe za 180 zł. Natomiast co do zarzutu pierwszego, który Pana "rozwalił" (ciekaw jestem skutków), to mam jedno pytanie: jak z drugiego motocykla użyć hamulca, jeśli kursant popełnia błąd, jak skręcić, jak podyktować czynności do preloadingu? Pozdrawiam. Kulik
OdpowiedzPanie Tomku, jak to zrobić z drugiego, pasażerskiego siedzenia? Czy motocykl na którym Pan uczy wyposażony jest odpowiednio do Pańskich tez? Czy nie jest tak (albo przynajmniej powinno) że katapultujemy się na miasto już obyci z sprzętem i zaczynamy od stref o małym natężeniu ruchu? Nie jestem zwolennikiem Pańskiej tezy o instruktorze jako plecaku...
OdpowiedzPanie Tomku, Pańska metoda szkolenia ma plusy, bo instruktor jeżdżący na plecaku nie wypuszcza na miasto, jeśli nie panuje się nad motocyklem. Z minusów: kursant przyzwyczaja się, że motocykl "sam" poprawiał błędy kierującego na kursie, a na egzaminie już nie chce; I taki drobiazg wyjeżdżam na miasto na egzaminie i niby wszystko jest OK, ale czegoś mi brakuje, szybkie sprawdzenie i sprawa jasna, tylne siodło puste i mała panika, że nagle jeździ się po mieście tym dużym motocyklem w pojedynkę, w dodatku w lusterku przyczepka, z którą kompletnie nie wiadomo jak się poruszać, pozostawienie przyczepki źle, czekanie na nią też niedobrze.
Odpowiedzcytat: " jak z drugiego motocykla użyć hamulca, jeśli kursant popełnia błąd, jak skręcić, " a ja sie pytam pana Kulika jak używa hamulca i jak skręca za kursanta jadąc z nim na tym samym motocyklu???? ma jakieś cięgana , dżwignie ?
Odpowiedzpodobno testowali zdublowany tylny, ale efekty nie były zadowalające. Pytanie o skręcanie świadczy, że masz małe pojęcie o kierowaniu motocyklem.
Odpowiedzdroga aga39 , tak się składa że mam spore pojęcie , ale nie o to chodzi , mnie ciekawi strona techniczna i jaki ta " szopka " z " plecakiem " ma sens... zdublowany tylny hamulec ... po co żeby łatwiej wprowadzić motocykl np w highsid-a...jeżeli kursant jest dobrze przygotowany na placu manewrowym , musi w ruchu miejskim jeździć sam ! skręcanie za kursanta co to ku...a ma być , sam musi czuć jak dociążyć motocykl,jak pracować gazem , jaką siłę przyłożyć w przeciwskręcie i ma czuć masę swoją - motocykla bo wtedy czuje siły , środek ciężkości i rozumie co się z nim dziej , jak ma " plecak " , który jedzie za niego ( zmienia środek ciężkości ) to nigdy się nie nauczy i nie polecił bym takiej szkoły bo wypuszcza " niedouczonych " kursantów !
Odpowiedzano normalnie Ja bylem skzolony w Kilikowisku Wszystscy instruktorzy jezdza tam jako plecaki - i to jest bardzo duzy plus bo instruktor od razu wie czy prawidlowo sa wbijane biegi, czy jest prawidlowa redukcja, miedzugaz, przeciwskret Jak skrecac i hamowac z tyłu - skrecac w duzej mierze cialem, hamowac -moze siegajac do dzwigni - tego nei wiem bo nikz z za mnie nie hamowal :) Ale tak czy siak na pewno nauka jest prezycyjniejsza i szybsza niz jak ktos mi do słabo działajacej słuchawki coś tam mamrocze...
OdpowiedzI dla mnie to jest świetny argument, żeby na takim kursie się nie pojawić - bo z plecakiem bardzo nie lubię jeździć i nie mam zaufania. Mój Fazer waży 220 kg, ja 60 kg i wystarczy mi tej masy do ogarniania. Naprawdę, jeżeli nie muszę, to nikogo nie wożę. Mam prawo? Mam.
OdpowiedzHmmm powiem tak, szkolono mnie na A z instruktorem w samochodzie. Ów instruktor u innych to łapał (u mnie jak twierdzi łnie musiał- na kurs się zapisałem z blisko 15 letnią przerwą od jednośladów a jako młodzian tylko poruszałem się na jednośladach więc to co potrzebne z podstaw już było ). Osobiście jestem zwolennikiem ewolucji a uprawnienia powinno się też zdobywać a bezwypadkowy i bezpunktowy styl jazdy - jesteś bezpieczny - masz łatwiejszy dostęp.
OdpowiedzTak wygląda większość ustaw tego PO.....banego rządu!!!! Skandal i na bruk z nimi!!!
OdpowiedzJa robilam prawko w uk na nowych zasadach jakies 4 lata temu. tam po wyjsciu z luku trzeba bylo osiagnac 52km/h, przejechac miernik predkosci i zrobic awaryjne mieszczac sie w kwadracie... generalnie zrobili 11 zadan i zadnej mozliwosci na potkniecie. jezeli w pl robia cos podobnego to dobrze- wiecej osob wyjedzie swiadomych siebie i zachowania motoru na drodze...
Odpowiedz"Wymóg „butów wiązanych” zmieniłbym na wymóg posiadania na egzaminie kompletnego stroju ochronnego z atestem/homologacją do wglądu dla egzaminatora w razie wątpliwości." No nie wiem czy młodych motocyklistów będzie od razu stać na odzież ochronną...
OdpowiedzNie pisz głupot. Stać kogoś na motocykl, musi być stać na strój. Obuwie nie jest aż tak drogie, a na motocyklu NIE MOŻNA jeździć bez ochrony. Lepiej w cudzych butach, niż we własnych adidasach.
OdpowiedzA kto powiedział, że stać na motor? Stać na prawo jazdy - 1500 PLN. Poważny strój kosztuje więcej. Nie zmuszajmy ludzi, żeby od razu wydawali 3-5 tysięcy tylko po to żeby zdać prawo jazdy. Będą kupowali motor to - mam nadzieję - nie zapomną o porządnym ubraniu.
OdpowiedzWielokroć widzę u kursantów kurtki i spodnie pożyczone od znajomych, albo odkupione za grosze. Kask, rękawice i byty własne, ale dwa największe elementy stroju nie kupowane od razu za duże kwoty...
OdpowiedzI chwała im za to, że pożyczają. Ale nie każdy ma znajomych motocyklistów o zbliżonych gabarytach, nie jest też wcale łatwo znaleźć szybko ubranie z drugiej ręki, które by pasowało. A zakupy przez internet to loteria. Słusznie też inni zauważyli, że kupno stroju na tak wczesnym etapie to loteria, bo nie wiadomo czym się ostatecznie będzie jeździło i czy strój będzie pasował. Oczywiście - gdyby Pana pomysły wcielić w życie - byłoby bezpieczniej. Ale boję się, że zwyczajnie bardzo skutecznie zniechęciłoby to bardzo wielu ludzi do zaczynania przygody z motocyklami.
OdpowiedzNie wszyscy od razu uzbierają sobie parę tys.ięcy na prawko i jeszcze dodatkowo strój..
Odpowiedzja zdajac a i b pytan uczylem sie na pamiec bo sa nie logiczne , tak to juz dziala w tej branzy , biznesmeni dorwali sia do sprawy i czerpaja korzysci , w skrocie polak okrada polaka , a zachod sie smieje z polaków nazywajac nas głupim narodem , jak to zmienic? , nie isc na wybory i zrobic rewolucje wyjsc na ulice jak na wschodzie teraz
OdpowiedzSam zdawałem na koniec listopada egzamin na A1 i szczerze powiedziawszy nie jest łatwo. Fakt, dużym plusem są nowe maszyny w WORD, ale egzaminator potrafi się przyczepić do prędkości przy hamowaniu awaryjnym i tak mając nawet 49, a nie 50 km/h możemy oblać. Co to teorii to naprawdę tragiczna jest. Pytania dość bezsensowne i irracjonalne, ale cóż zdać i teorię i praktykę za pierwszym razem da się zdać i sam jestem tego przykładem.
OdpowiedzDziewczyna oblała zdając w czasie ulewy, na szybkim slalomie miała na wejściu 32km/h na wyjściu 28km/h, egzaminator stwierdził, że za wolno i zakończył egzamin
OdpowiedzMnie na egzaminie po szybkim slalomie egzaminator powiedział, ze niepotrzebnie tak prułem skoro i tak liczy się średnia przejazdu. To jak to w końcu jest zapisane w ustawie?
OdpowiedzSpokojnie do zdania za pierwszym razem, nie tylko przez mistrzow swiata. Jestem tego przykladem i choc mam 38 lat, to zdalem teorie i praktyke za pierwszym razem, kat. A. Na moto spedzilem do tej pory w zyciu cale 24h (!), wlasnie podczas kursu. Za klucz do sukcesu uwazam umiejetnosci instruktora, ktory mnie uczyl, polowa zajec na placu, polowa w miescie, w korkach, poza miastem i na autostradzie. Dobra, praktyczna nauka (pozdrawiam Krzyśka z krk). Zycze kazdemu dobrego wyboru szkoly i instruktora, bo widzialem wielu takich, ktorzy na moto chyba nigdy nie wsiadali...
OdpowiedzJa robiłem A na nowych przepisach. Teoria do zdania, trzeba tylko myśleć i znać przepisy. Plac nie jest taki trudny, pod warunkiem że spędzisz na nim większość z godzin które masz do wykorzystania...no właśnie, a co potem z miastem?jak masz B to pół biedy.. Mało tego, na placu jeszcze przymykali oko na prędkości, mówili że nie ma być idealnie, ma być bezpiecznie. Facet sam mówił że jest nacisk na bezpieczeństwo, nikt nie ma się wyrżnąć bo jeszcze "nakopie w dupę". Rok eksperymentalny i tak naprawdę oni sami maja pełne gacie. Od kierownika ośrodka był cichy przykaz, że każdy ma przed egzaminem zrobić sobie parę kółek po placu żeby wyczuć moto i je rozgrzać-bajka. Dopiero potem zaczynasz egzamin. Z tym marudzeniem, że z drugiego motocykla nie ma kontroli bla bla-bullshit. Skrzyżowanie wcześniej instruktor mówi gdzie masz jechać i jedziesz. Jak nie ma okazji powiedzieć gdzie teraz-walisz prosto-tak jak na egzaminie, nie ma komendy to jedziesz prosto. Zresztą na egzaminie egzaminator jechał za mną samochodem, mi jakoś nie wadziło jak to samo robił instruktor, a dogadać się było jeszcze łatwiej. Radio tak było ustawione ze cały czas było mnie słychać, a ja słyszałem jego, w przypadku 2 motocykli to również wydaje się być rozwiązaniem idealnym. I nie mówcie że hałas, nie jeździmy w końcu ryczącymi sportami po 100/h gdzie słychać świst wiatru..
OdpowiedzA to w Którym WORD-zie są takie liberalne warunki, żeby było wolno zapoznać się z motocyklem przed egzaminem, bo w stolicy jest od razu na żywca i nie ma przebacz, wyczuć musisz na pierwszych łukach ósemki
OdpowiedzPopieram. Tyle, że na placu trzeba mieć minimalne prędkości (mi nie uznali 1km mniej i zaliczyli jako pierwszy błąd, a dokładnie 49kmh przy szybkim omijaniu przeszkody).
OdpowiedzNo to już chamstwo. W moim przypadku egzaminator sam przed egzaminem powiedział, że ma być przede wszystkim bezpiecznie i nikomu za 2-3 km/h problemów robił nie będzie, co się zresztą potwierdziło. Ogólnie trafiłem na wyluzowanego gościa i po placu już wiedziałem, że jak nie odwalę na mieście jakiejś strasznej maniany to egz. w garści. Ale to zależy na kogo się trafi (to się akurat na egzaminach nie zmieniło). Powiem tak: nigdy na moto przed kursem nie jeździłem a zdałem za pierwszym razem. Moim zdaniem nowe egzaminy są dobre, bo symulują prawdziwe warunki na drodze czyli trzeba się maksymalnie skoncentrować na jeździe i będzie dobrze. Tak jak później na drodze. Kto nie opanuje tej umiejętności sam prosi się o kłopoty.
OdpowiedzA ile osoób zdawało w 2013 na kategorie AM?????????? 1,2 może 3.Niewielu rozdziców stać na wydanie 600zł na kurs i 200 na egzamin. Tak edukuje się młode pokolenie.BRAWO!!! .
OdpowiedzZaraz, a to czym potem będą jeździli, i za co tankowali, skoro nie mają raptem 800 zł na uprawnienia? Niestety. To kosztuje, i dobrze.
OdpowiedzNaprawdę chętni pójdą do pracy i zapracują. Nie widzę problemów.
OdpowiedzTak, szczególnie młodzież w wieku 14 lat, która mieszka np. w mieście gdzie nie ma możliwości zarobienia pieniędzy dla osób w tak młodym wieku, ba w dzisiejszych czasach to nawet dorośli nie mają pracy :)
OdpowiedzW mieście jest więcej roboty...
OdpowiedzDrogi Scigaczu, Bardzo Was proszę o ogarnięcie systemu komentarzy bo tego naprawdę nie da sie czytać. Zobaczcie powyższe posty- połowa z nich ma "czytaj dalej" i co, mam osobno klikać w każdy jeden komentarz żeby ogarnąć dyskusje? Wprowadźcie Disqus albo coś innego, byleby wyglądało to jakbyśmy mieli 2014r, bo narazie to chyba najbardziej przypomina mi sie wygląd onetu. Pozdrawiam
OdpowiedzKlikasz "Pokaż wszystkie komentarze" i nie ma problemu. Chociaż zgadzam się że system komentarzy idealny nie jest
OdpowiedzZgadzam się w 100% !!
OdpowiedzO! Nawet mój komentarz łapie sie do "czytaj więcej" Nawet sortowania po czasie dodania nie ma, wiec czyta sie od najnowszych, co jest lekko nielogiczne i nie sprzyja zrozumieniu rozmowy.
OdpowiedzCześć Wam. Zdawałem kat. A w 2013 roku i powiem Wam tak: Wszystko jest do ogarnięcia, pomijając nieco niedopracowane pytania teoretyczne poprzez egzamin praktyczny który ciężko zdać za pierwszym razem (choć da się). Trzeba się nieco przyłożyć na placu, na mieście raczej nie ma tragedii i w tej kwestii niewiele się zmieniło. Jeśli macie okazję pojeździć wcześniej na placu na własną rękę (a nie okłamujmy się, kiedy ktoś już robi prawo jazdy kat A i pochodnych, to jest świadomy swojego wyboru i okazja na jazdę po placu zawsze się znajdzie - jak i maszyna). Powodzenia:)
Odpowiedzteż zdawałem egz. na A2 na początku grudnia i był wręcz banalny, większość pyt. była na zdrowy rozsądek co zrobić w danej sytuacji jeżdżenie 3 lata autem strasznie pomaga :)
OdpowiedzWłaśnie teraz wróciłem do domu z egzaminu teoretycznego na kat.A Te pytania są tak zrobione,żeby jak najwięcej osób oblało egzamin.To jest maszynka do wyciągania kasy.Podchwytliwe pytania o nieistotne pierdoły-tak wygląda obecnie egzamin teoretyczny.
OdpowiedzSzatan667 - to może niech instruktorzy zaczną jeździć i zdawać za kursantów, bo przecież strach takiemu dawać jakikolwiek pojazd na 2 kołach. Zrobi coś nie tak jak trzeba i tragedia murowana. Kursant będzie się tylko przyglądał, jak wykonywać manewry.
OdpowiedzHehe teraz to odwracasz kota ogonem. Ja tylko twierdzę, że kontrola przez radio to żadna kontrola.
OdpowiedzW ogóle kontrola poczynań kursanta na motocyklu jest ograniczona dosyć mocno. Zgodzę się z tobą, że przez radio niewiele da się załatwić w czasie rzeczywistym. Można tylko zwrócić uwagę na element, który kursant zrobił źle, dopiero po jego wykonaniu. Ja uważam jednak, że Interkom + instruktor na 2 motocyklu to najlepsze rozwiązanie. Sam niestety nie miałem możliwości spróbować takiego rozwiązania, tylko filmiki na yt. P.S. Specjalnie napisałem tak irracjonalnie. :P
OdpowiedzDobrze wypunktowane braki i niedociągnięcia,a przy okazji" pikniki szkoleniowe"są formą szkoleń nielegalnych w świetle krytykowanej przez Pana Kulika ustawy.Nie ma co się na ten temat rozpisywać,ale myślę że Pan Instruktor jest świadomy w którym miejscu dopuścił się świadomego złamania obowiązujących przepisów.
OdpowiedzTak samo nielegalne, jak zajęcia "Koła Młodych" w automobilklubach, treningi sportowców, etc. Jeśli na zajęciach jest instruktor sportu motorowego, a obiekt ma homologację PZM, to jest legalnie, panie kolego :)
OdpowiedzOczywiscie. Masz rację w przypadku kiedy obiekt ma homologację PZM i zajecia prowadzone są pod nadzorem instruktora z uprawnieniami ,ale jeszcze muszą byc spełnione dwa warunki które zakwalifikują te zajęcia do treningu sportowego.Uczestnicy muszą mieć aktualne badania lekarskie ,a regulamin zajęc przewiduje odbiór techniczny.Oczywiscie trening powinien być ogłoszony przez włąsciwy organ PZM i jasno miec zdefiniowany cel i nazewnictwo.Pozatym homologacja obiektu ma wymiar czynny tylko w przypadku imprez zgłoszonych do kalendarza głównego,ponieważ okresla poziom bezpieczeństwa np wymagana ilosc karetek,centrum medyczne i wiele innych ,których na zwykłej pojeżdzawce zwanej" piknikiem szkoleniowym" po prostu niema. Wszelkie zajęcia dla osób z uprawnieniami do poruszania się po drodze publicznej powinny być z założenia ustawy prowadzone w Osrodkach Doskonalenia Jazdy,które to musza spełnic inne wymagania niz obiekty sportowe.Jezeli nie widzisz róznicy,to podpowiem że tu ubezpieczyciel ma prawo odmówić wypłacenia odszkodowania bo biorąc udział w treningach sportowych organizator zawiera za Ciebie inny rodzaj ubezpieczenia.O konsekwencjach prawnych już nie wspominam.:)
Odpowiedz