Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 11
Pokaż wszystkie komentarzeW przypadku nie dopuszczenia przez organizatora do udziału w danej imprezie na podstawie tak skompletowanych dokumentów,dobrze jest podsumować wszelkie koszty związane z przygotowaniem,dojazdem,noclegiem itp. na takową imprezę./paragony,faktury,inne dowody/.O zwrot takich kosztów wraz z ewentualnym zadośćuczynieniem za uniemożliwienie uczestnictwa w imprezie należy pisemnie zwrócić się do organizatora.W razie odmowy odwołanie do trybunału związku-to w razie negatywnego rozstrzygnięcia otwiera dostęp do sądowego rozstrzygnięcia sprawy. Ale związek-trybunał do tego nie dopuści gdyż wie po jak cienkiej linii prawa balansuje:). Sąd mógłby np. nakazać zwrotu wszystkim ubezpieczanym na zasadzie pośrednictwa związkowego zwrócić nadpłatę np .z kilku lat itp.Tak że siedzą cicho i skrobią po kieszeniach młodzież chcącą się rozwijać. Zza kuluarów już dochodzą informacje o szykowanej podwyżce ceny przedłużenia licencji od 2013.Pożyjemy zobaczymy !
OdpowiedzLicencja w załączeniu z certyfikatem w sportach motocyklowych jest w świetle polskiego prawa dokumentem "dożywotnim " . Ponieważ coroczne tzw. przedłużenie licencji nie wiąże się z dodatkowymi czynnościami w postaci np.zdawania corocznych egzaminów,a jedynie polega na opłaceniu pośrednictwa PZMotu w dokonaniu czynności ubezpieczeniowych-zawarcie polisy-za która to czynność PZMot pobiera wielokrotność faktycznie opłaconej składki- NALEŻY POMIJAĆ POŚREDNIKA W TEJ KWESTII !!! DOKONUJCIE SAMI UBEZPIECZEŃ -ZAWIERAJCIE SAMI UMOWY I UZYSKANE W TEN SPOSÓB POLISY DOŁĄCZAJCIE DO POSIADANYCH LICENCJI !- TO W POŁĄCZENIU Z AKTUALNĄ KSIĄŻKA ZDROWIA CAŁKOWICIE UPRAWNIA DO STARTU W ZAWODACH !!! Jako ciekawostkę podam ze najtańsze ubezpieczenie jakie jest dostępne na rynku to kwota ok.15 zł na rok !!!/GENERALI/ Suma ubezpieczenia niewielka ale polisa jest i sprawa ybezpieczającego się jest,na jakich zasadach i do jakiej kwoty chce się ubezpieczyć.
OdpowiedzBardzo fajny reportaż, szkoda, że nawet do Pepików nie możemy się równać
Odpowiedz"nawet"?, kolego mieszkam w zasięgu czeskich nadajników tv, ich telewizja milion lat temu propagowała w niedzielne przedpołudnie motocyklowe sporty, mieli/mają swojego producenta motocykli crossowych, organizują na swoim terenie zawody Moto GP, WSBK, uliczne, classic, a TY piszesz "nawet"?
OdpowiedzDlaczego przegrywamy? Bo czeskie i slowackie tradycje zwiazane z tym sportem w stosunku do naszych wygladaja tak jak czeskie i slowackie enduro w stosunku do naszego. Dlatego.
Odpowiedzrobić kupe na licencje
OdpowiedzKażdy kiedyś śmigał po lesie Kędzierscy Lonka i cała reszta.Las to jest poczatek przygody jak sie rozwijasz to kolejną rzeczą są zawody a tu PZM i koniec.
Odpowiedzlicencji nie mam bo najbliższy moto klub jest w gdańsku 79 km. Jest za drogo to w d...ie mam przepisy których nie rozumię i nie znam a w kraju gdzie ptaszki czy żuki w drzewie sa ważniejsze niż Ja to na przekór będę orał lasy i bił się z rolnikiem i leśnikiem pod sklepem . W kraju gdzie nic nie wolno bo wszedzie park, sad, słone czy słodkie bagna i inne puszcze oczywiście wszystko pod ochroną to musze łamac prawo bo jak inaczej mam jeździć ?
OdpowiedzTo nie jest zdrowe podejscie. Nawkurwiasz lesników, ogrodników, straż miejska, policję a ktoś inny jadąc spokojnie dostanie widłami w plecy.
OdpowiedzZlikwidujcie licencje a zobaczycie jaka będzie frekfencja kiedyś nawet jak były to pisało się oświadczenie i jechałeś.Wiele osób pracuje ma rodziny a jak znajdzie chwile żeby wystartować bo w okolicy jest impreza to **** bo trzeba mieć licencje.Licencja +lekarz minimum 400 + czas na załatwienie wpisowe 180 koszty dojazdu i mnóstwo innych wydatków to o 400 za dużo na jedną czy dwie imprezy w sezonie.
Odpowiedzi to jest właśnie to - licencje dla zawodników ,którzy korzystają z tańszego ubezpieczenia na cały sezon. Dla amatora indywidualne ubezpieczenie na jedną imprezę i na trasę bez licencji. Masa ludzi odpuszcza starty przez procedury.
OdpowiedzSpadek frekwencji z zawodach nie ma nic wspolnego z tzw. kryzysem, bo w offroadzie jezdzi coraz wiecej ludzi. Tyle ze tych ludzi odstrasza biurokracja, formalne wymogi, opłaty, licencje i takie tam. Jak juz mam chwile czasu na posmiganie w weekend to wolę jezdzic, a nie szarpać sie i to za własne pieniadze z jakimiś dzialaczami.
OdpowiedzDokładnie, artykuł pokazuje też pośrednio dlaczego naród polski nie przepada za motocyklistami, szczególnie jeżdżącymi w offroadzie. Brak masowych imprez tego typu powoduje że całe towarzystwo jeździ na dziko - a to po górskich szlakach, a to po leśnych drogach, a to panu Rolnikowi po burakach albo ziemniakach budząc tym samym wrogie nastawienie u napotkanych niemotocyklistów. Mam wrażenie że zawody organizowane przez różne tzw. "związki" skupiają w sobie elitę i kasiaste zespoły ze sponsorami + całą masę działaczy itp a przy tym są dość hermetyczne i słabo rozreklamowane wśród ludności niemotocyklowej. Kilka tego typu naprawdę masowych imprez pokazałoby że nie potrzebne są wypasione tory, budżety i najnowsze modele motocykli żeby jeździć i dawać w terenie naprawdę ostro, wielu chłopaków mogłoby się legalnie i za nieduże pieniądze wyjeździć a widzowie na pewno też byliby zadowoleni i patrzyli trochę łaskawszym okiem na motocyklistów, szczególnie że kibicowaliby swoim chłopakom z sąsiedztwa, których często gęsto ganiali wcześniej grabiami itp... pozdrawiam
OdpowiedzI tak, i nie. Są osoby, które zawsze będą wolały jeździć po ścieżkach, polach i rezerwatach. Trochę to przykre, ale tak jest i nie mamy na to wpływu. Ala masz 100% rację, że wiele osób chciałoby pojeździć w dobrze zorganizowanych, dużych zawodach. I jest sporo imprez amatorskich, na których jeszcze nikt łapy nie położył. Ale, z wielu różnych względów, często nadal na tych imprezach wymaga się kosmicznych rzeczy, jak homologowane kaski czy badanie lekarskie. Jest to oczywiście bezsensowne. I tu kolejne "ale" - organizatorzy, nawet imprez niepodlegających pod macki związków, zmuszeni są do dbania o własny zadek. Z prostej przyczyny, jeżeli ktoś sobie coś poważnego w trakcie eventu zrobi, winę ponosi organizator. Dlaczego dorosłe osoby uprawiające stosunkowo niebezpieczny sport nie mogą być odpowiedzialne za siebie? Tego nie wiem. I okej, motocykl wpadający w grupę kibiców jest sprawą ciężką do rozstrzygnięcia. Na pewno jednak można sobie z tym tak poradzić, żeby organizatorzy nie musieli bać się o konsekwencję, tym samym wymagać spełnienie niepotrzebnych warunków bezpieczeństwa, ostatecznie zmniejszając frekwencję. Jak widać, problem jest złożony. p.s. Wnioskuję z Twojego nick'u, że jesteś z Dolnego Śląska. W przyszłym roku, w ramach odpoczynku od cross country, będzie najprawdopodobniej zorganizowana seria oparta na zasadach endurosporintu - w ramach wspierania lokalnych organizatorów, polecam wystartować.
OdpowiedzBiurokracja kochany. U nas królują związki, regulaminy, przepisy i ogólne odsuwanie się od odpowiedzialności.
OdpowiedzMożna? Moooożna...pytanie jednie skoro pepiczki mogą, to czemu my nie możemy.
OdpowiedzDuża frekwencja u nich w zawodach, poza powyższymi argumentami, wiąże się jeszcze z jedną rzeczą: jeżdżenie "po lasach" jest tam co raz bardziej wyklęte i prześladowane. Tylko, zamiast bić się pod spożywczakiem z okolicznym rolnikiem, Czesi poszli jeszcze bardziej w amatorskie ściganie. (co notabene ma wpływ np. na wygląd trasy, które są dość lightowe w porównaniu do naszych, z racji tego, że startuje tam wielu gości, którzy chcą sobie po prostu pojeździć w terenie).
Odpowiedz